Rozdział 26. (cz. 1.)

18.8K 1.1K 9
                                    

Obudził mnie jakiś hałas, ale zanim zdążyłam w ogóle zrozumieć o co chodzi, ujrzałam Caleba wchodzącego do salonu, a kiedy tylko mnie zobaczył stanął jak wryty.

Dopiero teraz dotarło do mnie, że jestem w domu Aidena, a Caleb pewnie przyszedł do niego.

- Ooo, stary - zagwizdał chłopak, kierując swój wzrok na osobę, która najprawdopodobniej mnie tu przywiozła.

Aiden.

Ja natomiast jestem zbyt zaspana, żeby jakkolwiek zareagować.

- Nie myśl sobie nie wiadomo czego -odpowiedział Aiden.

- Przecież sobie niczego nie myślę - jego głos jest przepełniony sarkazmem - chciałem przyjść, napić się piwa - teraz dopiero zauważyłam dwie zgrzewki puszek w rękach chłopaka - ... no ale przecież nie będę wam przeszkadzać - mrugnął do mnie, a potem wyszedł z domu w ekspresowym tempie.

- Jednak jesteś głupi - krzyknął za nim Aiden, ale przerwał mu trzask zamykanych drzwi.

Popatrzył na mnie i wtedy nasze spojrzenia się spotkały, a ja w tym momencie kompletnie nie mam pojęcia, co powiedzieć i co zrobić.

- Muszę do łazienki - te słowa wypadły ze mnie niekontrolowanie.

Serio Sophie? Tylko tyle mogłaś wymyślić?

Szybko pobiegłam do tej łazienki, unikając przy tym wzroku Aidena.

Dwukrotnie sprawdziłam zamek , żeby upewnić się czy drzwi są zamknięte. Odwróciłam się, a kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, wszystkie te podteksty Caleba stały się jasne.

Potargane włosy, wymięte ubranie.

Wyglądam jak po seksie.

Opłukałam twarz zimna wodą. Kilka razy. A potem wytarłam się ręcznikiem, który wisiał niedaleko zlewu. Próbowałam poprawić jakoś moją 'fryzurę' i wyprostować koszulkę. Co prawda nie wyglądam najlepiej, ale chwilę temu było jeszcze gorzej, a poza tym teraz i tak już nie jestem w stanie z tym nic więcej zrobić. Wzięłam głęboki oddech, a potem otworzyłam drzwi. Ponownie weszłam do salonu i zastałam tam Aidena, siedzącego na kanapie. Trzyma w rękach pada, więc pewnie gra w jakąś grę.

Niby nic takiego nie robi, ale ten widok jest wart miliony.
Podziwiam jego skupioną twarz. Każdą linię jego szczęki, każdy zarys jego kości policzkowych. Zaświecona obok lampa rzuca na niego cień, tym samym powodując, że wygląda jeszcze piękniej. Do tego widzę jak jego mięśnie napinają się przy każdym, nawet najmniejszym ruchu. Długie nogi ma teraz wyciągnięte na pufie i skrzyżowanie że sobą.

Niepewna tego co zrobić w końcu stwierdziłam, że usiądę na kanapie. Na szczęście był zbyt zaangażowany w grę by zobaczyć, to że mu się przyglądam.

- Więc... - próbowałam nawiązać jakąś rozmowę.

Musiałam zasnąć, kiedy niósł mnie na rękach jak wracaliśmy od Lucy i Chrisa, a później przyprowadził mnie tutaj, ale teraz nie bardzo wiem co dalej. Mam tuż nim tak teraz siedzieć czy co?

- Zostajesz u mnie - powiedział to jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- Ale, - chciałam jakoś zaprzeczyć, przecież nie mogę tak po prostu tu zostać.

- No co? - zapytał jak gdyby nigdy nic - Ostatnia noc była... no cóż...

Na to wspomnienie od razu się zarumieniłam. Nigdy jeszcze nie zaszłam z żadnym chłopakiem tak daleko.

- Wiesz, zawsze możemy to powtórzyć - wygiął swoje brwi w sugestywny sposób.

Normalnie pewnie zaczęłabym się śmiać z jego miny, ale zamiast tego czerwień na moich policzkach pewnie nabrała znacznie głębszego koloru.

- Hej, - zatrzymał swoją grę i odlożył pada, jego ręka znalazła się tuż przy mojej twarzy i zaczął gładzić kciukiem mój policzek - nie wstydź się - powiedział to takim łagodnym tonem, z jakim jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby do kogoś mówił.

A jego w jego oczach jest... determinacja. Tak jakby za wszelką cenę chciał mi udowodnić, że to co mówi jest prawdą.

A ja nie potrafię zrobić nic innego, jak tylko uśmiechnąć się na to jak słodki czasami potrafi być w stosunku do mnie.

- Chodź tu - powiedział, a chwilę później jedną ręką złapał mnie pod kolanami a drugą za ramię i przesunął mnie tak, że teraz leżę między jego nogami, oparta plecami o jego klatkę piersiową.

Zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku, a ja nie mogę nic poradzić na to jak dobrze jest mi w jego ramionach. Już nawet nie walczę z tym. Po prostu chcę już tak zostać na zawsze.

- Nie robisz dzisiaj imprezy? - zapytałam.

Mieszkam w tym mieście niedługo, a jedyne czego jestem pewna to imprezy Aidena.

- Nie.

Myślałam, że może jakoś bardziej się wypowie, a on odpowiedział mi jednym krótkim słowem, a ja nienawidzę gdy ktoś tak robi bo teraz nie wiem czy jemu chodzi o 'nie' w sensie nie robię imprezy bo nie chcę czy może 'nie' bo nie mogę.

- To przeze mnie? - zapytałam.

- Tak.

Znowu to samo. Ja nie mogłam nic poradzić na ukłucie w sercu, które poczułam. Nie chciałam mu zniszczyć wieczoru, ale to przecież on sam mnie tu przywiózł.

- Mogłeś powiedzieć to bym sobie poszła.

Chyba teraz dotarło do niego jak mogły zabrzmieć jego słowa i zaczął tłumaczyć, zmieniając swój ton głosu na bardziej łagodny.

- Gdybym chciał zrobić tę imprezę, tobym zrobił. 

Postanowiłam już nie droczyć więcej tematu. A poza tym on ma rację.

-Nancy - powiedziałam nagle przerażona.

Ona o niczym nie wie. Przecież teraz pewnie wychodzi z siebie.

- Napisałem do niej.

Jak to?

- Skąd miałeś numer? - zapytałam.

- Napisałem z twojego telefonu.

- Przecież mam blokadę - nie dawałam za wygraną.

- Sophie, przestań się tak stresować - powiedział trochę głośniejszym tonem - wszystko załatwiłem. Nie musisz się o nic martwić - teraz mówi już znacznie spokojniej.

Odgarnął moje włosy, a potem przejechał palcem po mojej szyi, tym samym powodując, że wszystkie mięśnie w moim ciele się spięły. Oparłam głowę o jego ramię, poddając się temu co ze mną robi. Zbliżył swoją twarz do miejsca tuż nad moim obojczykiem. Czuję na sobie jego oddech. Czekam niecierpliwie, aż jego usta w końcu zetkną się z moją skóra, ale on zamiast tego bardzo powoli zaczął przesuwać zębami aż do miejsca pod moją szczęką. Jęknęłam, kiedy natrafił na to jedno miejsce. Najpierw delikatnie mnie tam pocałował a potem zaczął ssać. Wygięłam się w łuk na ten ruch. Aiden wsunął rękę pod moją koszulkę i zaczął zataczać niewidzialne kółka na moim brzuchu. Przygryza skórę na mojej szyi, powodując że miliony przyjemnych iskierek rozchodzą się po całym moim ciele. Zahacza palcem o szlufkę moich spodni i wtedy coś do mnie dociera. To dla mnie za dużo i za szybko.






My bad boyWhere stories live. Discover now