Rozdział 29.

18.1K 1.2K 27
                                    

Każdy mnie przed nim ostrzegał, ale ja oczywiście nie mogłam posłuchać. Gdybym rzeczywiście dała sobie z nim spokój, nie miałabym teraz takiego mętliku w głowie. Nie wiem, co mam myśleć - dwa dni temu zwierzał mi się, a dzień później słyszę od jego 'koleżanki', że jestem tylko jego kolejna zabawką. Z drugiej strony nie mam pewności czy to prawda. Ale jedno wiem na pewno - nie znam Aidena na tyle, by mu ufać.

Może gdy teraz zacznę go unikać będzie mi łatwiej, bo nie wiem czy moja psychika jest w stanie go znieść?

Siedzę w swoim samochodzie i zastanawiam się czy na pewno chcę iść do szkoły. Rozważałam pomysł, by zostać w domu, ale i tak i tak będę musiała się kiedyś spotkać z Aidenem.

Westchnęłam po czym niechętnie odpaliłam silnik i wyjechałam z podjazdu. Staram się jakoś opóźnić to wszystko, ale wiem, że prędzej czy później będę to musiała zrobić. A świadomość, iż on mieszka kilka uliczek dalej, nie pomaga. Od razu przypomina mi się ostatnia noc. Czułam się wtedy tak bezpiecznie, jakbym nie miała żadnych zmartwień. Niestety wszystko musiało się zepsuć. Bo kiedy się tutaj przeprowadziłam, chciałam zostać niezauważona, nie angażować się w nic. A zrobiłam dokładnie odwrotnie. Tylko problem jest w tym, że przez niego nie mogę normalnie myśleć. Wszystko pokrzyżował.

Podjechałam w końcu pod szkołę. Znalazłam jakieś miejsce parkingowe i wyszłam z auta. Szybko weszłam do środka budynku, żeby go czasem nie spotkać. Jest już kilka minut po dzwonku, więc na korytarzu nie ma zbyt wielu osób. Oddycham z ulgą, kiedy widzę drzwi do sali w której mam lekcje. Teraz mam prawie godzinę spokoju.

Jednak już chwilę później dotarło do mnie, że się myliłam, bo właśnie zza rogu wyszedł nie kto inny niż Aiden. Kiedy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.

- Sophie! - zawołał mnie.

Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej na jego widok. Liczyłam na to, że jakimś cudem uda mi się go dzisiaj uniknąć, ale to się dzieje naprawdę. On poważnie stoi kilka metrów ode mnie.

Szybko odwróciłam wzrok i weszłam do klasy. Oczy wszystkich są skierowane na mnie.

Wymamrotałam standardową regułkę: 'Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie', po czym usiadłam na swoim miejscu.

Normalnie na widok uśmiechniętego Aidena, ja też bym się uśmiechnęła. Po tym co powiedział mi ostatnio, wiem o jego życiu więcej i cieszy mnie to kiedy widzę go takiego beztroskiego. Tylko że później przed oczami pojawia mi się obraz jego i Moly, a jej słowa ciągle dudnią w moich uszach. Jestem kolejną, jedną z wielu, przeciętną. Co prawda na początku naszej 'znajomości' miałam tego świadomość, ale wtedy nie przeszkadzało mi to, bo nie chciałam niczego więcej, ale teraz ta myśl mnie okropnie rani, ponieważ naprawdę uważałam, że jestem dla niego inna, i że mnie nie potraktuje ja resztę. A teraz nawet nie wiem czy jego słowa są prawdziwe...

Staram się skupić na lekcji, by jakoś odwrócić swoją uwagę, ale mimo że ten przedmiot zawsze mnie interesował, to nawet to nie pomaga.

Zadzwonił dzwonek i trochę zwlekałam zanim wyszłam z sali, bo wiem, że teraz mam biologię, z Aidenem. Mimo że wcześniej zdecydowałam, iż pójdę do szkoły, bo kiedyś będę musiała się z nim skonfrontować i nie żałuję tego, ale to nie zmienia faktu, że nie mam ochoty się z nim widzieć. Strasznie się stresuję, bo nie wiem już w co mam wierzyć.

Poszłam pod kolejną salę. Usiadłam na swoim miejscu i wyjęłam swój zeszyt. Nie ma jeszcze wielu osób, a za kilka minut powinien być dzwonek. Normalnie siedzę w ławce z jakimiś dwoma dziewczynami, których nie znam, czekam aż przyjdą, bo nie chce siedzieć sama w ławce. Niestety zamiast nich usiadł koło mnie sam Aiden. Przełknęłam głośno ślinę. Od razu cała się spięłam.

- Cześć - powiedział.

Jego nastrój jest zupełnie inny nie mój. Dzisiaj jest pełen energii i taki... wesoły.

- Cześć - odpowiedziałam, nie odkrywając wzroku od swojego zeszytu.

- Czemu wcześniej się nie zatrzymałaś? - zapytał o poprzednią przerwę.

- Spieszyłam się na lekcję - słabe kłamstwo, bo oboje dobrze wiemy, że nie specjalnie zależy mi na szkole i gdybym przyszła kilka minut później, nie przejęłabym się tym.

Na szczęście przyszły dwie dziewczyny z którymi siedzę, więc Aiden już o nic nie pytał. Obie patrzą na niego z szeroko otwartymi oczami. Jedna z nich zajęła to wolne miejsce, a druga dalej stoi osłupiała.

- Dzisiaj ja tu siedzę - powiedział Aiden szorstko, na co ona cała się zarumieniła i po prostu odeszła.

Tak właśnie działa Aiden na wszystkie dziewczyny. Mimo że traktuje je oschle, i tak im się podoba i wyraźnie ma na nie wpływ.

A ja jestem jedną z nich.

My bad boyWhere stories live. Discover now