Rozdział 39.

12.2K 864 38
                                    

- Mam już dość na dzisiaj - powiedziała, kiedy wszyscy zaczęli się zbierać na następną lekcję.

Szczerze mówiąc, to ja też. Jak pomyślę, że za mną dopiero jedna lekcja, to mam ochotę wyparować. Tak by było najlepiej, jednak cała sytuacja z Amelią nie daje mi spokoju. Wątpię, że mogłabym tak po prostu zostawić ją teraz, nie wiedząc co się z nią dzieje.

- Jakoś musimy to przeżyć - powiedziałam.

- Nie możemy się zerwać? - zapytała marudliwym glosem, wyginając usta w grymasie.

Oparła głowę o ścianę i przymkęła oczy.

- Ja już za dużo lekcji opuściłam.

Nie chcę wiedzieć jakie będę miała przez to problemy. Spróbuję to jakoś wytłumaczyć Nancy i pewnie mi popuści, więc tu się uda, ale co z nauczycielami? Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. A ja zawsze byłam tą grzeczną uczennicą i taka ucieczka z lekcji zupełnie do mnie nie pasuje. Najgorsze jest to, że w nowej szkole nikt nie wie, że naprawdę miałam dobre oceny i nie sprawiałam żadnych problemów, i teraz kiedy planuję się poprawić będzie mi trudniej, a teraz coraz bardziej zaczyna mi zależeć. Nie tylko na szkole. Tak ogólnie. Na wszystkim.

Jednak zmarnowana mina Amelii sprawia, że jeszcze raz rozważam moja decyzję. Naprawdę chcę jakoś pomóc, ale przecież kilka opuszczonych lekcji raczej się do tego nie przyczyni.

- Myślę, lepiej będzie jak zostaniemy. A poza tym tutaj gdzieś jest Caleb, więc mamy większą szansę na to, że go znajdziemy. Bo jeżeli stąd pójdziemy, nawet nie wiemy gdzie, to co zamierzamy robić ? Siedzieć i patrzeć się na siebie?  

Kącik jej ust delikatnie drgnął. Moje słowa nie miały jej rozbawić, ale cieszę z jej reakcji. Nawet jeśli to taki mały gest.

- Dobra, chodź już, bo i tak jesteśmy spóźnione.

- Znowu - dodałam i wstałam ze swojego miejsca.

Amelia niechętnie zrobiła to samo.

- Tak w ogóle, to gdzie jest Grace? - zapytałam, przypominając sobie, o tym że przecież nie widziałam jej cały dzień.

- W domu, ledwo przytomna. Mówi, że jakaś paskudna grypa.

- Szkoda - powiedziałam, bo może ona wiedziałaby lepiej, co zrobić w takiej sytuacji - A powiedziałaś jej o tym wszystkim?

- Nie, kiedy zadzwoniłam i usłyszałam jej głos, wolałam nie dodawać jej problemów.

Czyli ona była w tym sama. Mam przez to jeszcze większe wyrzuty sumienia, ale słowa tu już nic nie pomogą. Spróbuję jakoś jej wynagrodzić, że nie było mnie, kiedy potrzebowała kogoś.

- Przyjdziesz dzisiaj do mnie po szkole? - zapytała trochę nieśmiało i zauważyłam, że stara się unikać mojego spojrzenia - Wiesz... lepiej bym się czuła, gdyby ktoś ze mną był - wyznała trochę się jąkając.

- Hej, oczywiście że do ciebie przyjdę - powiedziałam pewnym głosem - Już wszystko jest w porządku. Na pewno się wszystko ułoży. To tylko kwestia czasu.

Ja jestem przekonana, że do siebie wrócą, ale ona chyba nie do końca. A osobie z boku łatwo jest mówić, pewnie na jej miejscu siedziałam w kącie załamana.

Umówiłam się już dzisiaj  z Aidenem, więc nie wiem jak zamierzam być w dwóch miejscach jednocześnie, ale mam nadzieję, że to zrozumie. Chociaż wiem, że nie ma łatwego charakteru i chciałabym wiedzieć, czego się mogę po nim spodziewać. 

Jednak w domu Amelii nie spędzę przecież wieczności, więc może po prostu spotkam się z nim później. 

W razie czego postaram się go jakoś przekonać tym, że mu to wynagrodzę i miejmy nadzieję, że tym go jakoś przekonam i nie będzie zły.

Podeszłyśmy do grupki uczniów, czekających przed salą od zajęć artystycznych. Dobrze, że tę lekcję mamy razem. A właściwie to dwie. Pewnie przez dwie godziny będziemy kończyć nasze szycie i podejrzewam, że będzie z tym trochę śmiechu, więc szybko to zleci.

Zobaczyłam jak nauczycielka wchodzi po schodach idzie w naszą stronę. Jak zwykle wygląda bardzo specyficznie, ubrana chyba we wszystkie kolory jakie są. Ale chyba artyści tak mają, że są trochę... nawiedzeni (?) oczywiście w ten pozytywny sposób.

Zanim weszliśmy do klasy, napisałam wiadomość do Aidena.

Do: Skarbie
Gdzie jesteś? Co z Calebem? Wiem, że razem wyszliście.

Ufam mu, ale chciałabym wiedzieć co się dzieje.

Do: Skarbie
Martwię się.






My bad boyWhere stories live. Discover now