Rozdział 30.

19.7K 1.3K 111
                                    

Jest pora lunchu. Po biologii, która minęła w miarę spokojnie, już nie widziałam Aidena. Od razu po tym jak zadzwonił dzwonek, wyszłam z sali. Całe szczęście nie poszedł za mną.

Teraz idę na stołówkę z Amelią i Grace. Udaję przed nimi, że ta cała wczorajsza sytuacja mnie nie obchodzi, ale one i tak pewnie wiedzą. Jednak jestem im wdzięczna za to, że nie poruszają więcej tego tematu, natomiast pojawią się te współczujęce spojrzenia. Traktują mnie jak jakieś małe dziecko.

Dokładnie tak samo robili wszyscy po tym jak umarli moi rodzice. Nie chcę o nich teraz myśleć bo wiem, że wtedy będę już całkiem w rozsypce, ale mimowolnie zastanawiam się nad co mogliby by mi doradzić. Na pewno by wiedzieli.

- Dziewczyny, muszę iść do łazienki - powiedziałam im, po czym szybko się odwróciłam i zaczęłam iść w drugą stronę.

Chcę stąd wyjść, czuję, że zaraz wypłyną niechciane łzy, a nikt ich nie może zobaczyć.

Jestem już prawie przy drzwiach, kiedy one nagle się otwierają i staje w nich Aiden. Patrzy centralnie na mnie. Chciałabym odejść, nie zwracając na niego uwagi, ale jego zabójczy wzrok mówi, że mam zostać na miejscu, bo...

Podchodzi bliżej, aż staje kilka centymetrów przede mną.

Mam wrażenie, że cała stołówka nagle ucichła i wszyscy patrzą się tylko na nas, ale nie jestem tego pewna, bo stoję tyłem.

- Wiem, że mnie unikasz. To przez Moly? - to chyba było bardziej stwierdzenie, bo na pewno zna już odpowiedź.

- Skąd to wiesz? Od niej? - zapytałam cicho, nie chcę by ktoś inny nas usłyszał, ale myślę, że to nie jedyny powód - gdy sobie ich wyobrażam razem, głos mi się załamuje.

Więcej niechcianych łez zaczęło zbierać się pod moimi powiekami.

Chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie, łapiąc mnie za ramię.

- Czego ty chcesz?

- Wiesz, że to wszystko kłamstwo? - te słowa wypowiedział z takim spokojem.

To jest coś, co pragnęłam usłyszeć - że to jednak nieprawda. Jednak dalej nie wiem, czy mogę mu wierzyć.

Co ja mam robić?

- Zabierz mnie stąd - wykrztusiłam, a on zrozumiał, że nie jestem w stanie rozmawiać z nim przy tych wszystkich ludziach i owinął swoje ramię wokół mnie. Mimowolnie wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Jest jakby zasłoną przed wszystkim. Teraz nikt nie może zobaczyć mojej twarzy i płynących po niej łzach. Nie wiem czym są spowodowane. Chyba wszystkim po trochu - wspomnieniem o rodzicach, Aidenem, tym że jestem sama. To wszystko się skumulowało, ta cała bezsilność, niewiedza i w końcu nie wytrzymałam, dałam upust wszystkim emocjom.

Aiden trzyma mnie mocno przy sobie. Czuję ciepło jego ciała, jego zapach.

Nagle się zatrzymuje i wtedy dociera do mnie, że jesteśmy na parkingu, przed jego samochodem. Otworzył drzwi pasażera i wsiadłam do środka, a po chwili on zajął miejsce kierowcy i samochód ruszył.

Nie wiem, gdzie jedziemy, ale w tym momencie mnie to nie interesuję.

Jednak jakieś 10 minut później jesteśmy w miejscu, do którego Aiden zabrał mnie w sobotę. Zaparkował auto tuż przed plażą.

- Chodź tu - powiedział spokojnym głosem, ale nawet nie czekając na moją odpowiedź, chwycił mnie za uda i posadził na swoich kolanach.

- Sophie - wyszeptał, odgarniając kosmyk moich włosów za ucho, delikatnie muskając przy tym moją skroń - To wszystko przez nią? - zapytał, a ja od razu wiem, że chodzi o Moly.

- Wszystko co ci powiedziała to nieprawda. Nie mamy żadnego układu.

Kolejne słowa, które pragnęłam usłyszeć.

- Spałeś z nią kiedyś? - zapytałam.

To mnie nurtuje od kiedy pierwszy raz ich zobaczyłam razem.

- Tak.

Oddech uwiązł mi w gardle. Tego się bałam.

- Tylko raz, dawmo temu. To był tylko seks, a ona od tamtej pory chce więcej, ale ja na nią ne zwracam uwagi, a na ciebie tak, więc jest zazdrosna. O ciebie, rozumiesz?

- O mnie - powtórzyłam, próbując w to uwierzyć.

- Tak, skarbie. Nie miałem nigdy prawdziwej dziewczyny. Zawsze interesowało mne tylko jedno. Nigdy z żadną nie spałem więcej niż raz... ale z tobą chcę czegoś innego - powiedział, a moje serce jakby stopniało na jego słowa.

- Aiden, przepraszam, że posłuchałam innych, że jej uwierzyłam.

Czuję się winna. Póki co jest mi najbliższą osobą, powinnam jego najpierw zapytać. Tylko że moje wyobrażenia o nim i Moly przyćmiły mi wszystko.

- Shhh - wyszeptał - Nic się nie stało. Nie potrafię być na ciebie zły.

- A powinnieneś, ale Aiden... po śmierci rodziców ja się boję do kogoś przywiązać. Boję się, że jeżeli to zrobię, ta osoba odejdzie. Dlatego to wszystko. Broniłam się przed uczuciem do ciebie, unikałam cię, chociaż tak naprawdę od samego początku chciałam z tobą spędzać czas, spotykać się. Problemem był strach, przez niego chciałam dać sobie spokój, tylko nie potrafiłam. Nie potrafiłam ci się oprzeć. I teraz już dłużej nie jestem w stanie zaprzeczać temu, co do ciebie czuję.

Wyjawiłam mu kolejny sekret. Lęk przed utratą bliskiej osoby, coś czego się panicznie boję.

- Nie odejdę - powiedział, po czym złączył nasze usta w pocałunku.

Tęskniłam za tym, za jego dotykiem, bliskością. Tego mi było potrzeba. JEGO.



My bad boyWhere stories live. Discover now