Rozdział 41.

14K 938 92
                                    

Kiedy zobaczyłam jak Aiden wsiadł do swojego auta i odjechał, postanowiłam, że wejdę już do szkoły.

Naprawdę nie sądziłam, że on się tak zachowa. 

Wiem, że Aidenowi łatwo jest zepsuć humor i szybko się denerwuje, bo nieraz tego doświadczyłam na własnej skórze. Ale co wywołało w nim aż tak przesadną reakcję? Za każdym razem, kiedy myślę, że go zaczynam rozumieć, on szybko wyprowadza mnie z tego błędu.

Mam tylko nadzieję, że to nie potrwa za długo. Niech trochę ochłonie, a później spróbuję jeszcze raz mu wszystko wytłumaczyć, jeśli znowu do niego nic nie dotrze, to ja się poddaję. To wszystko jego wina, ale wiem jaki potrafi być uparty i on pierwszy raczej nie ustąpi, a nie mam zamiaru się z nim kłócić o coś takiego.

Dobrze, że przynajmniej nie muszę się już martwić o Amelię. Skoro Aiden powiedział, że dzisiaj się pogodzą, to mu wierzę. Jednak po raz kolejny mi czegoś nie mówi, a ja myślałam, że ten okres mamy już za sobą. Kiedy sobie wyjaśniliśmy dużo rzeczy, miałam nadzieję, że nie będzie już taki skryty w sobie. Po przeprowadzce ja też taka byłam i nie zmienię tego od zaraz, ale się staram, dla niego. Bo wiem, że ten związek do niczego nie prowadzi, jeśli oboje dalej tacy będziemy.

Kiedy jestem już pod drzwiami od sali, chwilę się waham, ale w końcu wchodzę.

Od tego hałasu można dostać bólu głowy. Rozumiem, że jest luźna lekcja i każdy chcę trochę odpocząć przed kolejnymi, no ale proszę, przecież można rozmawiać ciszej. Czy tylko mnie to przeszkadza?

Zajmuję swoje miejsce i staram sie zachowywać normalnie. Jedna dziewczyna pokłócona z chłopakiem już wystarczy.

- Gdzie byłaś? - pyta Amelia.

Przecież nie mogę powiedzieć jej gdzie. Wtedy też byłoby pytanie z kim? A to tylko wywołałoby falę następnych pytań i podejrzeń.

- W łazience - odpowiadam, wymyślając najprostszą wymówkę, jaka mi przychodzi na myśl.

***

Lekcje się nareszcie skończyły. Myślałam, że po prostu nie dotrwam do końca. Atmosfera podczas lunchu była niekomfortowa. I to bardzo. Nie było Caleba, Aidena i Grace, przez co zostałyśmy same z Michaelem i Samem. Amelia kompletnie nie miała ochoty na rozmowę. Co prawda, próbowałam jakoś podtrzymać konwersacje, ale też nie byłam w humorze, więc nie wyszło mi to za dobrze. Wszyscy byliśmy znudzeni, mówiąc coś, tylko po to, żeby coś mówić. Brakowałoby tylko niezręcznej ciszy.

Po zajęciach technicznych przyszedł czas WOS, którego nienawidzę z całego serca, a potem jeszcze W-F, więc nie mogło mi się trafić gorzej. Naprawdę. Dwie godziny wychowania fizycznego na końcu dnia to istna katorga.

Wyszłyśmy przed szkołę.

Wcześniej już się umówiłyśmy, że pojedziemy do niej.

Ale te plany chyba pójdą w niepamięć, bo widzę Caleba, opierającego się o swoje auto.

- Amelia, Caleb tam jest - powiedziałam normalnie, wciąż idąc tym samym tempem.

- Gdzie? - zapytała, natychmiast się zatrzymując i zaczęła się rozglądać szeroko otwartymi oczami, aż natrafiła na niego.

Jej wyraz twarzy się zmienił, ale sama nie wiem jak to nazwać. Może ulga? Spokój, że go widzi, ale jednocześnie niepokój, bo sama nie wie, jak to się rozwiąże.

Caleb też ją zauważył i przez chwilę tak stali, patrząc się na siebie.

To jakaś komedia romantyczna?!

- Pójdę już - powiedziałam cicho, nie chcąc im przerywać tego 'wspaniałego' momentu.

Ale Amelia, zdaje się nie zwracać uwagi na mnie, więc po prostu zaczęłam iść do swojego auta. Musiałam się kilka razy rozejrzeć dookoła, zanim w końcu je znalazłam.

Siedzę na miejscu kierowcy i obserwuję przez okno jak Calebem i Amelia stoją na parkingu przytuleni do siebie, od czasu do czasu skradając sobie buziaka.

Jednak w pewnym momencie nie widzę ich tak wyraźnie. Obraz mi się rozmywa, a potem z powrotem wyostrza, kiedy słona ciecz spływa po moich policzkach.

Szybko ocieram te dwie łzy, które uwolniły się z moich oczu.

Czemu ja i Aiden nie możemy tacy być?

Cały czas są jakieś problemy.

Zawsze się coś znajdzie.

Za każdym pieprzonym razem coś musi się zepsuć.

Odjechałam z tego parkingu i mam zamiar pojechać do Aidena.

My bad boyWhere stories live. Discover now