Rozdział 21.

20.7K 1.4K 41
                                    

Kiedy przechodziłam przez próg jego domu, niechciane łzy napłynęły mi do oczu. Przez chwilę nawet próbowałam z nimi walczyć, ale to było bezsensowne, więc pozwoliłam im spływać wolno po moich policzkach. Sama nie wiem, czemu płaczę. Może ze złości, z tego że nie dotrzymałam słowa danego samej sobie i nie potrafiłam wytrwać w swoim postanowieniu? A może to dlatego, że jest mi przykro, ponieważ wiem, że jestem tylko jedną z wielu. Chyba za bardzo boję się odrzucenia i tego jak może mnie potraktować, kiedy się obudzi. Fakt, że on też nie pokazuje swoich emocji, sprawia, że nie mogę przewidzieć jego następnego ruchu. Ale mnie na nim nie zależy, więc nie powinnam się tym interesować.

Bo nie zależy mi na nim, prawda?

Usłyszałam jakiś głośny dźwięk. Ciarki przeszły mnie po całym ciele. Zatrzymałam się w miejscu, bojąc się ruszyć. Łzy sprawiły, że teraz nic nie widzę. Wszystko jest zamglone. Nie potrafię rozpoznać kształtów, kolorów. Całość zmywa się w szare tło.

Ugh...

Aiden, cholera, to wszystko przez ciebie.

Zaczęłam nerwowo przecierać oczy. Okazało się, że idę środkiem ulicy, a tamten dźwięk, to sygnał klaksonu. Ktoś na mnie trąbił, bo teraz nawet nie patrzę, gdzie chodzę.

Chcę już do domu.

Zaczęłam iść szybciej. Z jednej strony to dobrze, że Aiden i ja jesteśmy sąsiadami, bo przynajmniej mam blisko do siebie. Chociaż tyle...

Widzę uliczkę na której mieszkam. Teraz już biegnę. To też daje upust mojej frustracji. Szybciej, coraz szybciej, tak abym ledwo mogła złapać powietrze, aż w końcu jestem przy bramce. Otwieram ją i popycham do przodu. To samo robię z drzwiami frontowymi. Przeskakuje po dwa stopnie na schodach i kieruję się do swojego pokoju, a następnie do łazienki. Kiedy już w niej jestem, zakluczam drzwi, żeby nikt nie wszedł. Wątpię, aby ktoś to zrobił, bo Nancy jest zapewne w pracy, ale wolę mieć pewność. Nie chcę, żeby ktoś mi teraz przeszkadzał.

Zaczynam nalewać wody do wanny. Upewniam się, że jest ciepła, po czym dodaję do niej jakigoś olejeku, który leży na półce. Chcę wziąć kąpiel, żeby zmyć z siebie wspomnienia wczorajszego dnia.

Kiedy woda się leje, patrzę w lustro. Najbardziej uwagę przykuwają moje oczy - całe popuchnięte, zaczerwienione, zaszklone, a naokoło jest rozmazana czarna maskara, co jeszcze dodatkowo wszystko pogarsza. Włosy mam poplątane i porozrzucane w każdą stronę, a ubrania są całe wymięte i nie leżą tak jak powinny, do tego moje stopy bolą mnie od chodzenia tyle czasu w niewygodnych butach.

Kiedy jestem już rozebrana, wchodzę do wanny i wlewam do niej jeszcze więcej tego olejku, a następnie wcieram go w swoje ciało. Zaciskam mocno powieki i wydycham całe powietrze, jakie mam w płucach, jakby razem z nim mogły odejść wszystkie problemy. Dopiero po chwili wynużyłam gowę nad powierzchnię.  Zakręcam korki, bo woda zaraz się wyleje na podłogę.

Wpatruję się w biały sufit, który jest pusty. Zupełnie tak jak ja w środku. Teraz trochę się uspokoiłam, ale to raczej nie przez kąpiel, a przez to że wypłakałam już wszystkie łzy, jakie miałam. Po prostu czuję pustkę, tę której nie czułam przez kilka ostatnich dni. I cieszyłem się z tego. Jak widać ostatnio moje życie nie było kolorowe i takie jakbym chciała, ale przynajmniej coś czułam. Cokolwiek. Radość, złość oraz wiele innych, wszystkie były wywołane przez Aidena,. Może to dlatego podświadomie stwarzałam sytuacje, żeby tylko z nim jakoś porozmawiać. Moje życie coraz bardziej zaczynało przypominać normalne.  Teraz jednak znowu przyszła ta obojętność. Po moim płaczu w końcu nadszedł ten moment.

Robię wszystko mechanicznie :

Weź szczoteczkę.

Weź pastę.

Nałóż pastę na szczoteczkę.

Teraz tylko takie myśli chodzą mi po głowie, i dzięki Bogu.

To jest dużo mniej męczące.

Idę do garderoby po jakieś ubrania. Wkładam je na siebie powoli, mozolnie.

W końcu wychodzę z łazienki.

Podchodzę do jednego z okien, które jest naprzeciwko mnie, z zamiarem zasunicia rolet, ale...

- Sophie,

O, nie.

Znam ten głos. W życiu bym go nie pomyliła. Może należeć tylko do jednej osoby.

Aiden.

Momemtalnie się odwracam. Widzę go siedzącego na moim granatowym fotelu. Na tym, na którym spędziłam tyle czasu pogrążona w swoich myślach.

- ...czemu wyszłaś? - kontynuje.

Co ja mam mu odpowiedzieć?

- Ja... - zaczęłam, ale nie mogłam znaleźć właściwych słów.

- Wczoraj sobie coś udowodniliśmy, tylko co dalej? - powiedział, wstając z fotela.

- Nie chcę być twoją kolejną. - nie wytrzymałam i wykrzyczałam mu to prosto w twarz.

Sama jestem zaskoczona, że znalazłam w sobie odwagę, by wyznać mu prawdę, to co czuję. Chyba to mnie najbardziej bolało z tego wszystkiego.

Patrzę na niego przerażonymi oczami, wyczekując jego reakcji,

On na to tylko uśmiechnął się sam do siebie.

- O to nie musisz się martwić. - powiedział, dalej z tym uśmieszkiem na twarzy, po czym zamknął przestrzeń między nami i złączył nasze usta w pocałunku.

Jednak ten jest inny niż poprzednie. Jest bardziej spokojny, ale równie namiętny. Aiden jedną rękę ma wokół mojej talii, a drugą splecioną z moją. Ten gest jest taki czuły, a zwłaszcza, że to Aiden. Jak na niego to bardzo dużo. Szczerze powiedziawszy to dziwi mnie to. Jego język delikatnie muska mój.

My bad boyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang