Rozdział 38.

13.1K 919 24
                                    

Ulżyło mi, kiedy już wszystko sobie wyjaśniliśmy, bo nienawidzę się z nim kłócić. Wtedy wszystko się zaczyna walić. W takich chwilach, myślę głównie o nim, przez co nie potrafię się skupić na innych sprawach.

Teraz jestem już spokojniejsza o Amelię. Wiem, że Aiden coś wymyśli.

Kiedy lekcja dobiegła końca, od razu idę pod pracownię geograficzną. Przepycham się przez innych, żeby dotrzeć tam jak najszybciej. Nie chcę, żeby ona poszła gdzie indziej. Nie powinna teraz zostawać sama. Boję się, że zrobi wtedy coś głupiego i po prostu przydałoby jej się towarzystwo. Wiem, co potrafią zrobić z człowiekiem jego własne myśli, kiedy w pobliżu nie ma nikogo. Dochodzi się do absurdalnych wniosków.

Oparłam się o chłodną ścianę po przeciwnej stronie jej sali i postanowiłam, że poczekam. Wszystkie drzwi po kolei się otwierają, tylko nie te. Patrzę się na nie niecierpliwie, ale wciąż nikt nie wychodzi.

Pewnie nauczyciel ich przytrzymał dłużej - pomyślałam zirytowana.

Przecież kiedy dzwoni dzwonek, to znaczy, że jest przerwa.

Czego oni nie rozumieją?

Nagle zobaczyłam Amelię, idącą z drugiej strony korytarza. Zdziwiłam się, bo przecież skąd się tam wzięła?

- Nie byłaś na geografii? - zapytałam, marszcząc brwi.

Widać, że jest zdenerwowana.

Co się znowu stało?

- Byłam, ale od razu po tym jak weszłam do klasy, poszliśmy na dwór, ale teraz to nieważne chodźmy poszukać Caleba - powiedziała, a ja przytaknęłam.

- Wiesz, gdzie może być?

- Miał teraz fizykę, ale pewnie zdążył już gdzieś pójść. Chodźmy gdziekolwiek. Może go znajdziemy - powiedziała i zaczęła iść przed siebie.

Nie mając za bardzo wyboru, poszłam za nią.

Chciałam, żeby to najpierw Aiden z nim porozmawiał, bo jeżeli nastawienie Caleba się nie zmieniło, to pewnie po raz kolejny powie coś, co może skrzywdzić Amelię, ale wiem jak bardzo chcę go zobaczyć. Ja bym pewnie oszalała gdybym była na jej miejscu.

- Czemu poszliście na dwór? - zapytałam.

Mam cichą nadzieję, że teraz jednak nie spotkamy Caleba, bo naprawdę boję się że zrobi coś, czego nie powinien, a nie chcę jej mówić o tym, że wszystko powiedziałam Aidenowi. Dopiero wtedy, kiedy będzie już po wszystkim.

- Zgadnij co tam robiliśmy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Raczej nie lekcję.

- Patrzyliśmy jak cheerleaderki się przygotowywują do meczu, który ma być za tydzień.

Prychnęłam.

Caleb przecież jest w drużynie.

- I nauczyciel się na to zgodził? - zapytałam zdziwiona.

- On sam to zaproponował. Wiesz, że nie przepadam za geografią, nie uczę się za bardzo, bo mi nie zależy, więc te wszystkie puste głowy chodzą na nią razem ze mną. I przez to że dużo dziewczyn miało być zwolnionych, szanowny pan stwierdził, że pójdziemy wszyscy. Kazał nam rozwiązywać jakieś zadania, a sam patrzył się jak one 'tańczą' - powiedziała, robiąc cudzysłów w powietrzu.

Wyobrażam sobie co wtedy musiało krążyć po jej głowie. Zazdrość pewnie w niej buzowała.

- Zobacz, tam jest Michael - powiedziałam, wskazując na chłopaka, siedzącego na ławce - Może on będzie wiedział, gdzie jest Caleb?

Jej oczy od razu skierowały się w tamtę stronę, a twarz jakby się rozjaśniła.

Zaczęła iść do niego, przyspieszają kroku, tak że ledwo za nią nadążam.

- Wiesz, gdzie jest Caleb? - zapytała, kiedy do niego podeszłyśmy.

Popatrzył na nas zaskoczony, ale odpowiedział:

- Widziałem, jak niedawno wyszli z Aidenem.

- Wiesz po co? - Amelia dalej drąży temat.

- Nie - odpowiedział zdziwiony, podejrzewam, że nigdy nie widział jej tak zdesperowanej, a poza tym na pewno nie wie o tym, że się pokłócili -... ale nie wyglądali na zadowolonych, jak się zapytałem o co chodzi, to powiedzieli, że muszą coś załatwić i tyle. Nie wiem, co się stało - odpowiedział.

On sam wygląda na skonsternowanego.

- Trudno - powiedziała Amelia i widać, że posmutniała.

Usiadła na ławce zrezygnowana.

- Będzie dobrze - mój głos jest pewny siebie.

- Skąd wiesz? - zapytała

Wzruszyłam ramionami

- Po prostu wiem.

Nie mogę jej powiedzieć, że Aiden o wszystkim wie. Po pierwsze nie chcę, żeby pomyślała, że nie potrafię dochować tajemnicy, bo wtedy pewnie już mi nie zaufa. A po drugie, to bardziej samolubny powód, ale wtedy na pewno zaczenie coś podejrzewać.

My bad boyWhere stories live. Discover now