Rozdział 27. (cz. 1.)

18.2K 1.1K 49
                                    

Dzisiaj ponownie obudziłam się z silnym ramieniem owiniętym wokół mojej talii. Kiedy ostatni raz ja i Aiden byliśmy w takiej sytuacji uciekłam. Zwyczajnie się bałam. Jednak teraz wiem, że nie miałam powodu, bo potem on po mnie wrócił. Spędziliśmy razem dwa dni, powiedziałam mu o moim sekrecie, on też mi się zwierzył. Przyzwyczaiłam się już do jego obecności, chociaż dalej mnie trochę onieśmiela.

Patrzę na zegarek i widzę, że jest już po 13. Późno poszliśmy spać, mnie nie pomagała świadomość że leżał obok mnie w samych bokserkach. On zresztą też miał problemy z zaśnięciem, ale żadne z nas nic nie zrobiło. Po prostu leżeliśmy na łóżku, czekając na sen.

Potrzebuję iść do łazienki.

Tylko najpierw muszę się jakoś wydostać z łóżka. A to nie będzie łatwe. Nie chcę go budzić, więc wszystko robię jak najciszej. Przesunęłam swoją rękę tak żebym mogła go chwycić za nadgarstek i próbowałam podnieść jego ramię. Niestety jak dla mnie jest za ciężkie, a w takiej pozycji, w jakiej teraz leżę jest to jeszcze trudniejsze.

Westchnęłam. No cóż, trzeba spróbować innej taktyki. Powoli zaczęłam się przesuwać w stronę krawędzi łóżka. Staram się nie robić żadnych gwałtownych ruchów. Przez tę ciszę każdy szelest pościeli wydaje się dużo głośniejszy i boję się, że obudzę tym Aidena. Za każdym razem kiedy udaje mi się trochę przesunąć, jego ręką ociera się o mój brzuch, wywołując dreszcze na moim ciele. Nie wiem ile już czasu próbuje się wydostać z tego łóżka, ale z takim tempem szybko z niego nie wyjdę.

Nagle słyszę czyjś śmiech.

On wcale nie śpi. Nabija się ze mnie.

Odwróciłam się i zobaczyłam rozbawionego Aidena. Dla mnie to nie jest takie śmieszne. Robiłam wszystko, żeby go nie obudzić, a on przez cały ten czas śmiał się ze mnie.

- Długo już nie śpisz? - zapytałam zrezygnowana, ciekawa jestem, ile widział z mojej 'porannej gimnastyki'.

- Na pewno dłużej niż ty - odpowiedział, wciąż mając na sobie ten swój uśmieszek.

Świetnie.

Gwałtownie wstałam i zaczęłam iść do tej łazienki. A przynajmniej taki miałam zamiar.

- Ej skarbie, nie denerwuj się tak - powiedział, a ja mam wrażenie, że krew mnie zaraz zaleje. Zatrzymałam się w miejscu.

- Musisz być zawsze taki irytujący? - zapytałam.

Aiden usiadł. Widzę, że nie ma koszulki, dalej jest tylko w bokserkach, chociaż nie jestem pewna czy nawet to ma na sobie, bo jest przykryty kołdrą.

- Wczoraj jakoś na mnie nie narzekałaś - wzruszył ramionami.

Szlag!

Teraz nie mam żadnej wymówki, niczego co mogłoby jakoś mnie usprawiedliwić.

- I teraz będziesz mi to tak wypominał? - zapytałam, jednak złość zaczęła mnie opuszczać.

- Niczego ci nie wypominam. - odpowiedział z twarzą niewiniątka.

- Nie wcale - odpowiedziałam sarkastycznie.

- Po prostu sobie przypominam... ciebie leżącą pode mną, w samej bieliźnie i myślę, ile rzeczy mógłbym z tobą zrobić.

Jednym szybkim ruchem złapał mnie w talii i przyciągnął koło siebie, rozchylił moje nogi kolanem i chwilę później leżał między nimi. Nawet nie miałam czasu zareagować. Od razu zrobiło mi się gorąco, a on kontynuował, to co zaczął wcześniej mówić.

- Wystarczy, że powiesz słowo, a sprawię, że będzie ci tak dobrze. - zaczął, a jego głos zmienił się na bardziej ochrypły i poważny. -  Chcę być w tobie. - pocałował moją szyję, a dla mnie samo to jest nieziemsko przyjemne. -  Będziesz jęczeć i krzyczeć moje imię oraz błagać o więcej, a ja dobrze się tobą zajmę. - te słowa brzmiały jak obietnica, której nie zamierza złamać, jeszcze wypowiedział je tuż przy moim uchu, przygryzając je lekko, na moje ciało zadrżało. 

Palcami zaczął przesuwać po moim brzuchu, pieszcząc tam skórę. Jednak wiem, że te słowa nie wywołują wrażenie tylko na mnie. Czuję między nogami jego erekcję, co tylko sprawia, że jestem podniecona jeszcze bardziej. To, że ja też na niego działam, jest dla mnie jak nagroda. 

- Chcę słyszeć jak moje imię pada z twoich ust, kiedy dochodzisz - szepcze mi do ucha.

Na jego słowa mięśnie mojego podbrzusza jakoś dziwnie się ścisnęły. Czuję się jakby ktoś mnie oblał gorącą wodą. Gdyby sobie wyobrazić to wszystko, co on do mnie powiedział...

- Muszę iść do łazienki - wykrztusilam, ciężko przy oddychając.

- To idź - odpowiedział zachrypniętym głosem i nie ruszył się nawet o milimetr.

I tak potrzebuję dużo silnej woli, żeby mu odmówić, a on nie ułatwia sprawy. Trudno mu się oprzeć, ale uważam, że to jest za wcześnie.

Kładę ręce na jego ramionach i delikatnie próbuje go odsunąć - teraz nie możemy tego zrobić. Zrozumiał, co chciałam mu przez to powiedzieć, bo położył się obok mnie, tym samym pozwalając mi wstać. Kiedy to zrobiłam, nogi mi się ugięły. Zaczęłam iść w stronę łazienki, próbując jakoś zachować równowagę. Przy okazji wzięłam z ziemii moją koszulkę i spodenki. Czuję jak moje policzki płoną na to wspomnienie. Weszłam do łazienki i kiedy spojrzałam w lustro nie myliłam się - moją twarz pokrywają dwa wielkie rumieńce.

Odkręciłam kran i oblałam się zimną wodą i umyłam zęby, tą samą szczoteczką co wczoraj.. Mimowolnie się uśmiechnęłam. W sumie nic takiego się nie stanie jak ją pożyczę, drugi raz - pomyślałam, po czym nałożyłam na nią pastę i zaczęłam myć zęby. Kiedy skończyłam, przeczesałam ręką włosy, bo nie mogę nigdzie znaleźć żadnego grzebienia ani szczotki. Ubrałam się we wcześniej przyniesione ubrania i stanęłam przed drzwiami. Chwilę trwało zanim w końcu zdecydowałam się wyjść, ale kiedy to zrobiłam nie zastałem nigdzie Aidena.

Może jest na dole?



My bad boyWhere stories live. Discover now