Rozdział 1

5.7K 81 79
                                    

Głośna muzyka dudniła mi w uszach, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Migające, kolorowe światła przelatywały co chwilę przez moją twarz, ale nawet już nie mrużyłam oczu. Zamiast tego omiotłam swoim rozbieganym spojrzeniem osoby zgromadzone na ogromnej sofie. Wszyscy trzymaliśmy w rękach kolorowe kubeczki, a ich zawartością na pewno nie była oranżada. Gdyby tak było, zapewne nie śmiałabym się w tamtym momencie, skoro nawet nie dosłyszałam co powiedziała nieznajoma mi dziewczyna, zajmująca miejsce centralnie przede mną.

Oparłam głowę o tors chłopaka, poprawiając się na jego kolanach. Ten widząc to złożył na czubku mojej głowy mały pocałunek. Skierowałam swoje spojrzenie w stronę drobnej blondynki. Zauważyłam jak niekomfortowo czuła się w tym towarzystwie. Nawet jej kubeczek wciąż do połowy zapełniony był alkoholem. Poczułam delikatne wyrzuty sumienia, że ja tutaj przyprowadziłam. Doskonale wiedziałam, że nie przepadała za takimi zbiorowiskami. Ale chciałam, by poszła ze mną. Inaczej pewnie spędziłaby kolejny wieczór przed laptopem, oglądając serial czy wklepując na klawiaturze krótkie historyjki. Wymyślała ich na potęgę. Były całkiem nieźle. Nawet mogłaby spróbować je gdzie zgłosić, gdyby powstał taki konkurs. Ale martwiło mnie to, jak mało wychodziła.

Debby nigdy nie była typem rozrywkowej osoby. Ja za to zawsze szukałam okazji takich jak ta. Myślałam, że kiedy wezmę ją ze sobą, będzie potrafiła wpasować się w to towarzystwo. Widocznie po prostu była zbyt nieśmiała. Czego całkowicie nie rozumiałam. Urodę miała niczym mały aniołek. Długie blond włosy, idealnie proste, jakby spędzała godziny na ich prostowaniu, niebieskie, żywe oczy, mały nosek i naturalnie różowe usta. Nic dziwnego, że na bal przebierańców zawsze zakładała skrzydełka i aureole.

Obserwowałam jak na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec, kiedy jeden z chłopaków zaczął prawić jej komplementy. Pospiesznie odnalazła swoim spojrzeniem moje, przekazując mi tym samym jak bardzo chciała stąd uciec.

— Aaron — mruknęłam podnosząc delikatnie głowę.

— Hm... — chłopak opuścił na mnie swój wzrok, równie zamglony co mój. On też wypił kilka kubeczków.

— Chodźmy już do domu — poprosiłam.

Chłopak przytaknął głową. Ucieszyłam się że mi się nie sprzeciwił, tylko wstał, stawiając mnie delikatnie na ziemię. Od razu odnalazłam jego rękę i splotłam nasze palce razem. Kątem oka widziałam jak Debby również podniosła się że swojego miejsca. Jakby nie potrafiła doczekać się aż stąd wyjdziemy.

Zrobiłam pierwszy krok w jej kierunku, a świt zawirował mi przed oczami. Złapałam się mocniej Aarona, który widząc mój stan, zaśmiał się cicho ze mnie i pomógł mi iść prosto, tak bym nie potknęłam się o własne nogi.

Wyszliśmy z lokalu, a zimne powietrze owiało moje rozpalone policzki. Objęłam się ramionami kiedy zadrżałam z zimna. Aaron widząc to, przyciągnął mnie do swojego boku. Miałam na sobie zaledwie skórzaną kurtkę. Z głupią nadzieją liczyła na to, że dodatkowe ocieplenie w postaci futerka zdoła ochronić mnie przed grudniowym mrozem.

— Gwen, dziękuję — odezwała się nagle Debby.

Spojrzałam na nią, posyłając jej mały uśmiech. Doskonale wiedziałam za co mi dziękowała. Chociaż to ja powinnam ją przeprosić. Wiedziałam, że nie chciała tam iść, a i tak to ja ją do tego namówiłam.

— Odprowadzimy cię — zaproponowałam, zerkając na moment na swojego chłopaka.

Ten przytaknął głową z małym uśmiechem. Ucieszyłam się. Gdybym nie miała pewności, że Debby zdołała bezpiecznie wrócić do domu, nie mogłabym przestać o tym myśleć i zapewne skończyłoby się na tym, że zadzwoniłabym do niej gdy tylko zniknęłaby za pierwszym zakrętem i kazała nie rozłączać się do póki nie weszłaby do swojego domu. Mogłabym rozłączyć się dopiero w momencie, kiedy usłyszałabym klik zamykanego zamka do drzwi. Sama bałam się chodzić nocą po mieście, a co dopiero gdyby blondynka miała to zrobić.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now