Rozdział 6

2K 36 32
                                    

Tego dnia nie potrafiłam sobie wybaczyć, że nie zauważyłam zmian, które zaszły w zachowaniu chłopaka. Chodził przybity przez cały czas kiedy zostawał sam. Tylko wtedy gdy starałam się odciągnąć jego myśli od tego co się stało, powracał do tego radosnego chłopaka, który skradł moje serce. Lecz kiedy myślał, że go nie widziałam, zadręczał się tym co zrobił, sprawiając, że moje serce rozpadało się na drobne kawałki. Nie wiedziałam, jak mogłabym mu pomóc. Starałam się dać mu do zrozumienia, że ja wciąż w niego wierzyłam. Że ta jedna chwila słabości nic nie znaczyła. Jednak kiedy widziałam, że nie przynosiło to żadnego skutku, zaproponowałam mu, żeby umówił się na spotkanie ze swoim lekarzem. Poprzednim razem był bardzo zadowolony z jego leczenia i z każdą kolejną wizytą widziałam, jak nabierał nadziei.

Na moją propozycję Aaron ożywił się trochę i przestał bujać w obłokach. A przynajmniej już nie w takim stopniu. Wciąż widziałam, jak zamierał z pilotem do telewizora tylko po to, by wpatrywać się w zatrzymaną scenę filmiku na popularnej stronie internetowej. Starał się zamaskować to, przewijając nagranie o kilka sekund do tyłu, lecz miałam wrażenie, jakby robił to tylko po to, bym się o niego nie martwiła.

Zostałam z nim do końca dnia, a kiedy zbliżał się czas mojego powrotu do domu, tak bardzo nie chciałam wracać. Nie dlatego bo obawiałam się, że chłopak zrobi coś głupiego, lecz dlatego, iż wiedziałam, że jak tylko wyjdę, jego obawy i natrętne myśli powrócą.

— Przyjdę jutro. — Pocałowałam go krótko w ustach na pożegnanie.

Chciałam już wyjść z jego mieszkania kiedy zatrzymał mnie, odzywają się niespodziewanie.

— Pójdziesz ze mną do... lekarza? — zapytał z obawą, jakbym kiedykolwiek mu odmówiła.

— Oczywiście. — Uśmiechnęłam się do niego pobłażliwie.

Gdy zadzwoniliśmy do psychiatry, który go wcześniej leczył, mężczyzna zgodził się przyjąć nas już kolejnego dnia. Nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko, jednak chyba on również polubił Aarona i naprawdę zależało mu na jego wygranej z chorobą. Nie tylko ze względów zawodowych.

Brunet często unikał słowa psychiatra. Wielu ludziom kojarzyło się ono z obłąkanymi, a przecież wiele z nich było normalnymi ludźmi z problemami, które przerosły ich siły i po prostu potrzebowali osoby, która miała należyte kompetencje by im pomóc. To, że ktoś chodził do psychiatry, nie oznaczało, że musiał być zapinany w kaftan bezpieczeństwa. Patrząc na stan ludzi w nowoczesnym świecie, takie podejście powinno zacząć zanikać. Coraz więcej ludzi potrzebowało ich pomocy.

Następnego dnia, wczesnym porankiem pojawiłam się u bruneta w mieszkaniu. Otworzył mi drzwi, a widok, który zastałam, rozrywał mi serce. Aaron wyglądał jak siedem nieszczęść. Byłam pewna, że nie przespał połowy nocy, a jego zarost na twarzy świadczył, że i poranek spędził inaczej niż zwykle. Zawsze dbał, by jego broda nie była w żadnym stopniu widoczna. Twierdził, że na nią przyjdzie jeszcze czas, a na razie chciał nacieszyć się swoim młodym wyglądem. Włosy również nie widziały grzebienia, a sine cienie pod oczami sprawiały, że wyglądał, jakby był chory. Tak samo czerwone ze zmęczenia oczy.

Pocałowałam go w usta, tak jak to miałam w zwyczaju robić. Nie chciałam obchodzić się z nim jak z jajkiem, bo doskonale wiedziałam, że tego nie lubił i wcale by mu to nie pomogło. Zamiast tego udałam się do kuchni i standardowo zaczęłam szykować dla nas dwie kawy. Czułam, jak chłopak podążył za mną.

Wyciągnęłam dwa kubki i nasypałam do nich kawy. Oparłam się o blat, czekając aż woda się zagotuje kiedy nagle poczułam na swojej taki czyjeś dłonie. Aaron przytulił się do mnie, obejmując moje ciało od tylu. Schował głowę w moich gęstych włosach, a ja czułam jego drżącym oddech na swoim karku.

Zanim Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz