Rozdział 25

937 20 36
                                    

Z początku nie byłam pewna czy na pewno powinnam wypić do końca drinka, którego postawił mi Casper. W końcu chciałam później pogadać z Debby i pomoc jej w razie konieczności z Damonem, a nawet z Chrisem, ale kiedy zaciągnęłam się kilka razy słodkim napojem, wcale nie żałowałam, że to zrobiłam. Od razu wszystko wydawało mi się łatwiejsze, a przecież nie mogłam być pijana, ponieważ w mojej szklance zostało jeszcze trochę płynu. Wcale się nie upiłam, ale ta niewielka ilość alkoholu sprawiła, że odrobinę się rozluźniłam.

Oparłam głowę na ramieniu bruneta i uśmiechnęłam się pod nosem. Nawet nie wiedziałam, co mnie tak rozbawiło. Może te latające światełka, które zaczęły świecić mi w oczy. Śmiesznie przysłaniały mi widok, ale nie raziło mnie. Zasłoniłam jedno z nich, by poobserwować, co Chris robił w tym momencie. Odkąd wyszedł z zaplecza, wciąż siedział przy barze, ale co jakiś czas spoglądał w moim kierunku. Dałam radę to zauważyć, kiedy i ja zatrzymałam na nim wzrok przez dłuższą chwilę. Zastanawiało mnie, co sobie o mnie myślał.

— Myślę, że wrócimy już do domu, co? — Usłyszałam nas sobą szept Caspera.

Mruknęłam cicho zgodę i nawet nie wiedziałam, czy ją usłyszał, ale przecież musiał, bo zaczął zbierać nasze rzeczy. Wstałam od stolika i ruszyłam za chłopakiem. Zrobiłam pierwszy krok, ale przystanęłam na chwilę, bo poczułam, jak zachwiałam się momentalnie. Może nie wierzyłam w umiejętności Dan'a. Ciekawe czego dodał mi do tego jednego drinka.

Wyszłam na świeże powietrze, a na moich ramionach wylądowała kurtka, w której przyszłam do klubu. Casper uśmiechnął się do mnie radośnie.

— Chodź niedaleko mam samochód — wystawił w moim kierunku dłoń. Nawet się nie zastanawiałam, tylko chwyciłam go za rękę, pozwalając zaprowadzić mu się do samochodu.

Myślałam, że skoro spędził więcej czasu w klubie, to będzie bardziej pijany ode mnie, ale wychodziło na to, że stało się kompletnie na odwrót. Mało tego, chciał prowadzić samochód. Powinnam mu zabronić, ale zamiast tego po prostu szłam za nim. Skoro czuł się na siłach, by wysiąść za kierownice, to musiało tak być.

Chłopak otworzył mi drzwi pasażera i pomógł usiąść na fotelu, jakbym miała za chwilę się przewrócić, albo uciec z krzykiem. A przecież było to absurdalne.

Brunet prędko zajął miejsce kierowcy i odjechał z parkingu.

Czy on w ogóle płacił za nasz alkohol?

— Tak sobie myślałem. Twoi rodzice chyba nie będą zadowoleni, widząc cię w takim stanie — zaczął chłopak, uświadamiając mi, że mogło być to prawdą. Ale chyba tak źle ze mną nie było. — Możesz przenocować u mnie, a jutro im powiedzieć, że spałaś u swojej przyjaciółki — zaproponował, zerkając na mnie co chwilę.

— Nie wiem, czy to taki dobry pomysł.

Moja matka naprawdę nie lubiła, kiedy nie wracałam na noc. Oczywiście wtedy, kiedy jej o tym wcześniej nie uprzedziłam i jeśli nie chodziło o nocowanie u Debby. Pewnie to dlatego, że u blondynki zdarzało się to sporadycznie. Twierdziła za to, że u Aarona prawie mieszkałam. Może nie byłby to taki zły pomysł? Może wtedy szybciej zauważyłabym jego zmianę. Ale czy przy tym nie czułby się jeszcze bardziej osaczony?

— Chyba nie chcesz się im taka pokazać — ostrzegł mnie.

— Znamy się kilka dni. — Wciąż nie byłam pewna.

— Pojedziemy do mnie. — Spojrzał na mnie i uśmiechnął się zachęcająco. Patrzał przez chwilę w moje oczy, w ogóle nie obawiając się, że mógłby w coś uderzyć, ale przecież jechaliśmy po prostej drodze.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now