Rozdział 46

667 18 6
                                    

Wiele horrorów w jakiś sposób wykorzystywały lustra, ukazując je jako przeklęte zwierciadła. Czasami były wrotami do innego wymiaru. Gdzieś indziej ukazywały drugą stronę naszej duszy, przeważnie tą mroczniejszą. Przez wiele lat unikałam patrzenia w swoje odbicie gdy przechodziłam przez ciemny korytarz, który dzielił mnie od łazienki. Nawet podczas mycia rąk po skorzystaniu z toalety, unikałam spoglądania na siebie samą, bo bałam się tego, co mogę tam zobaczyć.

Zawsze taki strach przychodził nocą, a jednak teraz nawet pomimo wpadających przez okno promieni słonecznych, przeraziłam się na swój widok. Miałam poszarpane włosy i rozmazany makijaż. Nietrudno było pomylić mnie ze zjawą, a jednak stałam o własnych siłach i nie mogłam zniknąć za sprawą machnięcia ręki.

Moje ubrania wcale nie były w lepszym stanie. Miałam wrażenie, że bluzka była cała przepocona i na pewno tak było, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Nie planowałam zostać w czyimś domu na noc. Miałam wrócić do domu. Powinnam przyzwyczaić się, że teraz moje życie nie należało tylko do mnie i to nie ja miałam decydujący głos, ale wciąż temu zaprzeczałam.

Zdjęłam okulary, nie chcąc dłużej na siebie patrzeć. Odłożyłam je na umywalkę i w jakiś sposób cieszyłam się, że zakończyłam swoją przygodę z soczewkami. Teraz nie miałbym co z nimi zrobić, a oczy pewnie piekłyby mnie i były wysuszone. Nawet w soczewkach niewiele bym zdołała zobaczyć.

Gdy weszłam pod ciepły strumień wody, poczułam się trochę lepiej. Nie było to jeszcze to, co miałam w domu, ale przynajmniej nie czułam już od siebie własnego smrodu.

Nie miałam zbyt dużego wyboru, ale wcale nie zamierzałam narzekać na męski żel pod prysznic. Lubiłam ten zapach.

Strumień lecącej wody musiał mieć w sobie coś magicznego, czego jeszcze ludzkość nie odkryła, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że to właśnie w takich sytuacjach głowę atakowała masa przeróżnych myśli. Na nowo przeżywaliśmy niedokończone kłótnie, rozmyślaliśmy jak potoczyłaby się sytuacja gdybyśmy w danym momencie zrobili całkiem coś innego... albo dlaczego ktoś postąpił w ten sposób, a nie inny?

Zachowanie Chrisa wciąż stanowiło dla mnie zagadkę. Mieliśmy układ to prawda, ale przecież nie musiał przyjeżdżać ze mną do swojego domu. Mógł wywieźć do hotelu. Zawsze tak robił. Z Debby na pewno miał jakiś kontakt. Mógł się u niej mnie pozbyć. Nie pamiętałam nic z poprzedniego wieczora, ale musiałam być upierdliwa. Inaczej chyba bym nie spała z nim w łóżku. Nie wyglądał jakby był z tego powodu zadowolony. Niezaprzeczalne było to, że przez naszą umowę czy nie, pomógł mi.

A może zbyt dużo sobie o nim wyobrażałam.

Całkiem mi odbiło, by doszukiwać się w nim jakichś dobrych cech, po tym co widziałam. Był to człowiek zdolny do okrutnych rzeczy. Gdyby nie moja chęć zemsty, już dawno zerwałabym z nim kontakt. A do tego czasu musiałam znosić jego obecność.

Zakręciłam wciąż lecącą wodę, a gdy wyszłam spod prysznica, zadrżałam z zimna. Chciałam jak najszybciej wytrzeć ciało ręcznikiem, lecz dopiero w tym momencie zorientowałam się, że nie miałam bladego pojęcia gdzie go szukać. Co prawda w pomieszczeniu nie było wiele miejsc, gdzie mógłby się ukrywać, ale nie chciałam naruszać prywatności mężczyzny. Czułabym się nieswojo, zaglądając mu do szuflad. Lecz nie mogłam czekać, aż sama wyschnę. Na moje szczęście pierwsza szafka obok umywalki była tym oto miejscem, gdzie ukryte były ręczniki.

Zakładając na sobie te same ubrania, czułam, jakby prysznic wcale nic nie pomógł. Marzyłam, by jak najszybciej wrócić do domu i móc się przebrać.

Wyszłam z łazienki, a z drugiej części domu, dobiegły mnie czyjeś rozmowy. Nie były one głośne, dlatego nawet nie potrafiłam rozróżnić słów. Jednak ich brzmienie było mi znajome. Jedno nawet bardziej niż mogłam przypuszczać. Nigdy na to nie zwracałam uwagi, a teraz wystarczyło, by dotarł do mnie ton głosu nieśmiałej blondynki, a ja już ruszyłam szybkim krokiem w kierunku salonu.

Zanim Cię PoznałamDonde viven las historias. Descúbrelo ahora