Rozdział 29

923 20 14
                                    

Laptop leżący na moich kolanach odtwarzał już po raz kolejny dziesiątą minute jednego z odcinków serialu, a ja i tak nie potrafiłam powiedzieć co się w niej działo. Pomimo że wzrok miałam skupiony właśnie na pikselach, to myślami byłam daleko stąd. Myślałam tylko o jednym i tym samym. Odtwarzałam wszystkie wydarzenia w kółko i w kółko. Zaczynałam już wariować i nie potrafiłam tego powstrzymać. Jak i łez, które spływały po moich policzkach, kiedy myślałam o swoim ukochanym, ale już byłym chłopaku.

Na ekranie widniały uśmiechnięte postacie, ale ja wciąż płakałam i użalałam się nad sobą. Nawet nad tym, że nawet pomimo starań i tak nie potrafiłam wyrzucić go z głowy.

Zamknęłam klapę. I przewróciłam się na bok, tuląc się do kołdry, którą byłam przykryta. To, że mój pokoju przez ostatnie kilka dni wyglądał jak śmietnik, nie zmusiło mnie, bym w nim posprzątała. Nawet po upomnieniu od matki.

Podniosłam się na nogi i podeszłam do okna. O tej godzinie przeważnie widziałam czarny samochód stojący pod moim domem. Za każdym razem tam był i mnie obserwował, chcąc dać mi znać, że mieli mnie pod kontrolą. Podchodziłam do szyby, by pokazać im, jak kolejny dzień gniłam w swoich czterech ścianach.

Tym razem jednak na drodze zastałam całkowitą pustkę. Odpuścili? Nie, to raczej nie to. Może zmienili godziny obserwacji? Albo robili to bardziej dyskretnie. Tak czy inaczej, wróciłam do swojego łóżka, ale zanim się na nim położyłam, otarłam policzki i zacisnęłam szczękę. Spojrzałam na cały bałagan, myśląc, jak bardzo się zaniedbałam. Byłam już dorosłą kobietą, teoretycznie, bo wciąż czułam się jak głupia nastolatka.

Wzięłam pierwsze rzeczy, które leżały najbliżej i zaczęłam ogarniać cały ten syf. Przynajmniej wtedy nie myślałam o tym wszystkim.

Nigdzie się nie spieszyłam, ale i tak uwinęłam się w niecałą godzinę. Opadłam na łóżko, myśląc, czym mogłabym się zająć, by nie popaść w depresję. Nic nie przychodziło mi do głowy. Jedyne, na co wpadłam, to by wyjść z domu, bo będąc sama, nie opanowałabym smutków.

Nie miałam najmniejszej ochoty nigdzie wychodzić, ale i tak chwilę później na moich nogach wylądowały ciepłe kozaki, a w ręce spoczęły klucze.

Nogi same pokierowały mnie przed siebie. Nie miałam żadnego celu, po prostu iść do przodu. Sprawiło to, że nieświadomie znowu wracałam myślami do Debby i Caspera. Na moje szczęście bądź nie, rozpraszało mnie tylko to, iż czułam na sobie czyjś wzrok, a nawet słyszałam podążające za mną kroki, lecz kiedy się odwracałam, nikogo za sobą nie widziałam. Może faktycznie zdecydowali się obserwować mnie bardziej z ukrycia. Myślałam jednak, iż mieli większą wprawę w śledzenie swoich ofiar i nawet nie będę wiedziała, kiedy byli obok. Najwyraźniej kolejny raz się myliłam.

Uniosłam wzrok na niebo. Może złym pomysłem było wychodzić, kiedy za niedługo miał nastać mrok. W końcu w każdej chwili mogli zmienić zdanie. Nic nikomu o nich nie powiedziałam, ale może nie chcieli dłużej ryzykować? Tylko że komu miałam o nich powiedzieć? Policji? Mogli tam kogoś mieć. Debby? Nie rozmawiałam z nią odkąd wróciłam do domu. To samo z Casperem. Moja matka prędzej padłabym na zawał i w strachu poleciałaby na policję widzącą w nich ratunek, a to mogło skończyć się źle, skoro tak jak mówili obserwowali mnie. Jej panikę każdy by zauważył.

Nawet gdybym chciała, to nie miałam co zrobić. Mogłam się tylko cieszyć, że ich szef z jakiegoś powodu chciał mnie wypuścić.

Spojrzałam na stary, wyblakły szyld z nazwą kina. Nawet nie wiedziałam, dlaczego tu przyszłam. Tak jak mówiłam, nie znałam swojego celu. Po prostu szłam przed siebie, a to było na drodze. Tak to sobie tłumaczyłam.

Zanim Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz