Rozdział 23

938 22 38
                                    

Siedziałam w samochodzie, zastanawiając się, co ja tak właściwie robiłam. Powinnam powiedzieć Casperowi, że jedyne, na co mógł liczyć to przyjaźń, choć i to było wątpliwe. Tymczasem ja wciąż go zwodziłam, kierując się swoim samolubnym zachowaniem.

Przeczesałam włosy dłonią, po czym ubrałam czapkę, która do tej pory leżała na moich kolanach i opuściłam pojazd. Odwróciłam się po kilku krokach, by mieć pewność, że na pewno go zamknęłam i udałam się na stację benzynową, gdzie podjechał brunet.

Wyminęłam jeden z dystrybutorów, a moje ciało zostało sparaliżowane na jeden moment, kiedy zobaczyłam jasne światło reflektorów, a pojazd zatrzymał się kilkanaście centymetrów ode mnie. Gdzie ją miałam głowę? Ostatnio całkiem zapomniałam jej używać.

Kiwnęłam przepraszająco w kierunku właściciela czarnego samochodu, nie zatrzymując nawet wzroku na kierowcy. Jedyne czego chciałam to szybko zniknąć mu sprzed maski.

Weszłam do stacji, od razu rozglądajcie się za Casperem. Tak właściwie nie miałam konkretnego powodu, by tu przyjść, ale nie chciałam siedzieć bezczynnie w pojeździe. Chłopak już podchodził do kasy, więc moja wycieczka nie trwała długo, ale było to lepsze niż gdybym miała dać pochłonąć się własnym myślom. Stanęłam obok niego, czym wróciłam uwagę na siebie.

— Chcesz coś? — zapytał.

Po co innego miałbym iść za nim? Było to proste pytanie, a ja nie potrafiłam znaleźć odpowiedniej wymówki, bo słowo, że gdybym została tam, to mogłam dać pochłonąć się wyrzutom sumienia, wydawały mi się beznadziejne i to jeszcze ciężej byłoby mi wytłumaczyć. Dlatego odpowiedziałam kolejnym pomysłem, który przyszedł mi na myśl, lecz nie mniej pomysłowym.

— Po prostu mi się nudziło.

W odpowiedzi otrzymałam pobłażliwie spojrzenie bruneta, a kasjer przypatrywał mi się z podobnym rozbawieniem. Żaden z nich jednak nie skomentował moich słów, tylko wrócił do tego, co robił wcześniej.

Casper szybko zapłacił za paliwo oraz butelkę napoju izotonicznego. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, kiedy cena za benzynę przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Aaron nigdy nie pozwalał sobie na taki jednorazowy wydatek. Zawsze istniało ryzyko, że mogło braknąć mu do końca miesiąca, dlatego wolał nie szastać w taki sposób pieniędzmi. Casper widocznie nie miał takiego problemu. Od początku nie wyglądał na takiego, który oszczędzał i dusił każdy grosz w sobie. Mogłam śmiało porwać się na stwierdzenie, że był rozrzutny.

Odeszliśmy od kasy i myślałam, że wyjdziemy na zewnątrz, ale chłopak zatrzymał się przy półce z batonami proteinowymi. Nie wiedziałam, że takie jadał, ale może po prostu wybierał je ze względu na ich smak.

Chłopak wziął do ręki dwa batony, odwrócił się w kierunku kasjera, a gdy zauważył, że ten nie patrzy, prędko schował je do kieszeni kurtki. Zmarszczyłam brwi, oburzona tym, co zrobił. Jego zachowanie na kręglach, to było jedno, ale teraz najzwyczajniej w świecie posunął się do kradzieży.

— Co ty robisz? — zapytałam szeptem, zatrzymując go, gdy chciał ruszyć do wyjścia.

Nie zamierzałam wypuścić go, zanim by nie zapłacił, ale nie chciałam również, by chłopak za kasą nakrył nas na kradzieży.

Uniosłam wzrok na bruneta, który tak samo jak ja zmarszczył swoje brwi. Sprawiał wrażenie, jakby dla niego było to całkiem normalne.

— Idę do samochodu — odpowiedział arogancko.

— Wiesz, że nie o to mi chodziło. — Spojrzałam na chłopaka, który chyba wciąż nas nie słyszał, kombinując coś przy maszynie z kawą. — Idź za to zapłać — nakazałam mu, co spotkałam się z grymasem niezadowolenia chłopaka.

Zanim Cię PoznałamOnde as histórias ganham vida. Descobre agora