Rozdział 4

2.3K 39 90
                                    

Leżąc na swoim łóżku, z podkurczonymi nogami, rozwalonymi na poduszce włosami i szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy, kiedy tuż przy uchu trzymałam swój telefon, musiałam wyglądać jak nastolatka z amerykańskiej komedii. Czasami przyłapywałam się na tym, że tak właśnie wyglądały niektóre sceny z mojego życia. Lecz gdyby każdy, choć na chwilę się zastanowił, na pewno znalazłby ich kilka u siebie. Tylko nigdy nie było ich aż tak wiele bym kiedykolwiek uwierzyła, że historia z filmu mogła mieć miejsce w realnym świecie.

— Debby — westchnęłam ciężko do telefonu. — Kochana powoli, co się stało? — zapytałam łagodnie.

Blondynka od dobrych dziesięciu minut starała się opisać co robiła z Damonem kiedy wracała do domu. Jednak jej słowa były tak chaotyczne, że nie potrafiła skleić ich w jedną całość. Wciąż była podekscytowana spotkaniem z nim. Mówiłam, że wyjdzie jej to na dobre.

Uśmiechnęłam się do siebie, słysząc jej spokojny głos.

— Kiedy mnie z nim zostawiłaś. — Chyba mogłam wyczuć odrobinę pretensji w jej tonie, ale puściłam to koło uszu. Bardziej interesowała mnie dalsza część. — Bałam się, że nie będę umiała odezwać się do niego nawet słowem. — pomimo że jej nie widziałam, wiedziałam, że zasłaniała w tym momencie swoją czerwoną z emocji twarz.

— Ale? — pospieszyłam ją.

— Zapytał mnie, czy widziałam nową część Spider Man'a — mruknęła nieśmiało.

Wybuchłam śmiechem, starając się nie zrobić tego zbyt głośno.

Wiedziałam, że na Damona można było liczyć. Filmy Marvela były czymś, przy czym blondynka potrafiła dyskutować godzinami. A pająk był jej największym zainteresowaniem. Znała wszystkie historie z różnych uniwersum. Wiedziała, jak każdy z głównych aktorów się nazywał, a nawet przejrzała wywiady z nimi na temat ich ról. Miała na tym punkcie bzika. Brunet pytając o Marvela, skutecznie rozwiązał język blondynce, byłam tego pewna.

— Wiesz, jak kocham te filmy.

Doskonale o tym wiedziałam.

— No i tak się złożyło, że on również je lubi. — Ledwo usłyszałam jej odpowiedź, ponieważ prawdopodobnie po raz kolejny zasłaniała się rękami.

— Mówiłam, że dasz sobie radę — powiedziałam, uspokajając ją. — Musisz bardziej uwierzyć w siebie.

Naprawdę musiała to zrobić. Była zbyt dobra na swoją nieśmiałość.

— Wcale sobie nie dałam — jęknęła żałośnie, zbliżając się tym razem do telefonu.

Skrzywiłam się kiedy jej zbyt głośny głos dotarł do mojego ucha, jednak zaraz uśmiechnęłam się pobłażliwie nawet jeśli tego nie widziała.

— Co się stało?

Usiadłam na łóżku, kiedy zaczęło być mi niewygodnie w leżącej pozycji. Zaplotłam nogi na siebie, siadając jak dzieci w przedszkolu. W takiej pozycji oczekiwałam odpowiedzi przyjaciółki, która chyba naprawdę nie chciała mi jej udzielić.

— No... co takiego strasznego zrobiłaś? — wiedziałam, że po moich słowach na jej czole pojawiła się niezadowolona zmarszczka na moje lekceważące podejście do jej karygodnego czynu.

— Kiedy się żegnaliśmy, powiedziałam do niego "do widzenia" — jęknęła, po czym mogłam usłyszeć, jak poruszyła się niespokojnie, a jej łóżko zaskrzypiało charakterystycznie. — Już nigdy nie pokaże się mu na oczy.

Nie chciałam powiększać jej zmartwienia, ale nie mogłam powstrzymać się od nagłego śmiechu. W trakcie kiedy ja śmiałam się wniebogłosy, po drugiej stronie telefonu nastała cisza, spowodowana jej zażenowaniem.

Zanim Cię PoznałamTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon