Rozdział 65

500 16 2
                                    

Dwa dni, dla jednych ogrom czasu, w którym wiele mogło się zmienić, dla mnie zaledwie 48 godziny, które zleciały szybciej, niż zdążyłam się obejrzeć. 

Na samą myśl spotkania Chrisa zaczynał boleć mnie brzuch. Nie potrafiłam zapomnieć o słowach Leviego. Dopadały mnie nawet w środku nocy. Byłam przekonana, że Harris pomimo tego czym się zajmował, był ze mną szczery gdy mówił o Aaronie. Nie miałam podstaw, by w to wątpić, nawet Debby utwierdzała mnie w tej myśli. 

Za oknem czarnego wozu było widać już nasz cel podróży. Ten sam hotel, w którym po raz pierwszy naraziłam się Harrisowi i w którym ostatecznie mnie złapał. Czy mogłam liczyć na jakąkolwiek litość, kiedy dojdzie do konfrontacji? Jeśli kłamał przez cały ten czas, czy mogłam zaufać mu teraz? Tylko czy gdyby Aaron żył, nie natknęłabym się na niego na mieście? A może wyjechał? W końcu zerwaliśmy ze sobą. Nie musiał się już mi tłumaczyć. 

Naprawdę nie wiedziałam, komu miałam zaufać. Czy moja zemsta miała jeszcze sens? 

Byłam zagubiona, traciłam nawet wiarę w to co robię, ale jak bardzo zaczynałam wątpić w intencje Chrisa, to tak samo mocno zaczynałam angażować się w mój plan. 

— Spróbuj się tylko nie zranić — rzucił do mnie niecierpliwie Sergio, wręczając mi pistolet gdy samochód zatrzymał się na brzegu lasu. 

Odebrałam ostrożnie spluwę z rąk mężczyzny, jakby miała ona wystrzelić zaraz po jej dotknięciu. Wiedziałam, że to nie tak działało, pamiętałam co nieco z nauk Chrisa, ale pamiętałam również to, jak rozkojarzona byłam na jego lekcji.

Wyszłam z samochodu za mężczyzną i na drżących nogach szłam w kierunku budynku. Tej nocy księżyc również mocno świecił co wtedy. Nie mogłam się powstrzymać, bo moje oczy same wypatrywały sylwetki Harrisa pomiędzy drzewami. Byłam pewna, że miał już plan. Wiedział, że go zdradziłam i tylko czekał na odpowiedni moment, żeby dać mi nauczkę. Nic takiego się jednak nie stało. Wokół panował głucha cisza.

Podeszliśmy do Leviego, mężczyzna stał oparty o drzewo, wpatrując się w spokoju w budynek. W ustach trzymał jeszcze nieodpalonego papierosa, podczas gdy rękami szukał zapalniczki po kieszeniach. Nie trwało to długo, bo zanim zdążyliśmy do niego podejść, zdążył ją odnaleźć. 

— Nie zwiałaś jeszcze? — spytał po tym jak wypuścił z ust pierwszy obłok dymu.

— Temu właśnie masz zapobiec — odezwał się Sergio. — Będziesz jej pilnował, my pójdziemy sprawdzić, czy mówiła prawdę. — Popchnął mnie w jego kierunku, było to stanowcze, ale nie na tyle mocne bym się przewróciła. 

— Gdyby zaczęła uciekać, mogę strzelać? 

Rozmawiali, jakby nie było mnie obok, a może właśnie dlatego, że wszystko słyszałam, zdecydował się o to zapytać, by dać mi do zrozumienia, że nie było sensu kombinować. Gdybym ich okłamała, nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. Wiedziałam o tym, ale jeśli jakimś cudem Chris zmienił plany i ta transakcja wcale miała się nie odbyć, to nie miałam pojęcia, jak mogłabym się usprawiedliwić. Nie uwierzyliby mi gdybym powiedziała prawdę. A inaczej nie mogłam się wytłumaczyć.

— Rozkaz się nie zmienił — odpowiedział mu chłodno Sergio, chyba nie mieli ze sobą tak dobrej relacji jak myślałam. Nawet nie wiedziałam, dlaczego założyłam, że dobrze się dogadywali. 

— Jasne — westchnął Levi, by zaraz ponownie zatruć płuca dymem.

Chciałam skupić się na tym co mówili, by dowiedzieć się może, o co chodziło. Mogło to zadecydować o moim życiu, ale nie potrafiłam się wciąż skupić. Cięgle wypatrywałam Chrisa z obawą co zrobi gdy stanę mu na drodze.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now