Rozdział 12

1.2K 27 10
                                    

Uczucia gdy żołądek skręca się wraz ze wszystkimi wnętrznościami, było najgorszym, co mogło się czuć podczas stresu. Niepokój sprawiał, że mało brakowało, bym zwariowała, a do tego mój brzuch chciał zwrócić kawałek bułki, która zjadłam na śniadanie. Nie potrafiłam siedzieć bezczynnie, bo w mojej głowie wciąż powtarzały się scenariusze filmów kryminalnych, które tak często przetaczały się przez telewizor w salonie. Wszystkie mówiły jedno i to samo dosyć dosadnie. Ludzie powiązani ze światem narkotyków nie byli traktowani jak ludzie. Tam nie było czegoś takiego jak współczucie czy życzliwość.

Cała ta wiedza tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że tamci mężczyźni nie pogłaszczą Aarona po głowie i nie zapewnia, że wszystko będzie dobrze.

Siedząc w domu, dostawałam do głowy, wpatrując się przez cały czas w telefon. Cholernie się bałam o bruneta i nie było sensu temu zaprzeczać. Dlatego też postanowiłam złamać obietnice złożoną Aaronowi.

Zabrałam ze sobą tylko torebkę, do której schowałam gaz pieprzowy. Jakby mógł on coś podziałać przeciwko bandzie gangsterów. Wystarczyłoby by ten jeden podejrzany typek, który mnie ostatnimi czasy prześladował, spojrzał na mnie, a ja już zapomniałabym, co chciałabym zrobić. Mogłabym przyznać, że sam diabeł mógłby czuć się zagrożony pod jego spojrzeniem. Na pewno nie było ono ludzkie.

Wybiegłam z domu, nie zatrzymując się nawet, by uspokoić moją matkę, gdzie wybierałam się w takim popłochu. Nawet nie przejmowałam się zakładaniem szalika, choć śnieg zaczął prószyć i byłam pewna, że spora jego część dostała mi się pod kurtkę. Chciałam po prostu jak najszybciej dostać się do bruneta. Zignorowałam nawet radę swojej mamy kiedy mówiła mi, bym nie oddychałam przez usta zimą, bo przeziębię sobie gardło. Liczył się tylko Aaron.

Widząc z daleka sąsiada chłopaka, który wychodził z klatki prowadząc swojego psa, rzuciłam się do jej drzwi, by nie musieć wchodzić przez domofon. Nie chciałam, by dał on znać domownikom, że ktoś przyszedł. Na moje szczęście mężczyzna, widząc, że się spieszyłam, przytrzymał mi drzwi. Wyglądał na zaskoczonego gdy w biegu rzuciłam mu zasapane "dzień dobry", ale nie starał się mnie zatrzymywać, widząc mój pośpiech.

Myślałam, że wypluję swoje płuca kiedy wychodziłam po dwa schody na piętro bruneta. Bałam się nawet, że stojąc przy drzwiach, będzie słychać wewnątrz mój głośny oddech, ale i tak nie zamierzałam się zatrzymywać.

Dopiero gdy stanęłam przed drzwiami chłopaka, po raz kolejny będąc w podobnym stanie co wcześniej, pozwoliłam sobie na chwilę odpoczynku, podczas którego starałam się usłyszeć cokolwiek, co dałoby mi znać, że brunetowi nic nie było. Tylko że jak miałam coś dosłyszeć kiedy jedyne co byłam w stanie wyłapać to swój oddech i szaleńczo bijące serce.

Założyłam włosy za ucho, ponieważ do tej pory tkwiły one przyklejone do mojej twarzy. Wzięłam głęboki oddech, powstrzymując się, by go nie wypuścić i zbliżyłam się do drzwi. Przyłożyłam ucho do ich powierzchni, lecz wciąż nie byłam w stanie nic usłyszeć nawet gdy jedyne co zagłuszało wszelakie dźwięki to moje serce.

W mieszkaniu chłopaka po prostu panowała głucha cisza. Nikt nie rozmawiał. Nic nie trzaskało. I nie wiedziałam, co byłoby lepsze. Bo ta cisza tylko podarowała mi więcej czarnych scenariuszy, co mogli zrobić z chłopakiem.

W popłochu i z drżącymi rękami sięgnąłem po swój telefon. Łzy zbierające się w moich oczach ze strachu zaczęły przysłaniać mi widok, ale i tak wybrałam numer Aarona i z olbrzymią niecierpliwością czekałam, aż odbierze. Spojrzałam na drzwi, gdzie rozległ się dzwonek telefonu chłopaka i zaczęłam prosić, by on również był w środku, bezpieczny.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now