Rozdział 67

470 20 10
                                    

Spojrzałam za okno jadącego samochodu. Obserwowałam ludzi i zastanawiałam się, ilu z nich wiedziało, co dzieje się w mieście. Czy bali się tego, co ma nadejść? W końcu któraś z mafii musiała wygrać? Jedna ze stron wkrótce miała przejąć władze nad miastem i nic z tym nie mogli zrobić. Już chyba lepiej było żyć w niewiedzy. Nie musieć martwić się o życie swoje i bliskich. Co musiała myśleć matka wychowująca swoje małe dziecko, wiedząc, jak niebezpiecznie robiło się po zmroku. 

Odkąd odeszłam od Chrisa, wśród ludzi zaczęła krążyć informacja, że go oszukałam. Że wielki pań Harris, szef mafii dał omamić się młodej dziewczynie. Na miasto zaczęli wychodzić co odważniejsi i głupsi ludzie, którzy do tej pory obawiali się niebieskookiego. Zaczęli okradać mniejsze sklepiki, napadać na kobiety, a nawet włamywać się do domów. Strach zawitał w dotychczas spokojnym miasteczku, a ludzie bojąc się tego co się dzieje, przestali wychodzić z domu po zmroku. Wzrosła cena broni, bo ludzie w obawie o swoje życie, zaczęli masowa ją wykupywać. Na ulicach ciągle było słychać syreny policyjnych radiowozów. A to wszystko w zaledwie kilka dni.

Od mojego ostatniego spotkania z Harrisem minęły tylko dwa tygodnie, w tym czasie Muller zdołał zgarnąć jeszcze jeden transport, który należał do Chrisa. Jednak sam niebieskooki nie pokazał się od tamtego wieczoru. Zaszył się w swojej kryjówce, z nadmiaru pracy, obawy o życie, bo jego przeciwnicy zrobili się bardziej agresywni, czy może szykował coś, co miało rozwiać wszystkie wątpliwości na temat jego osoby? Czułam, że była to tylko cisza przed burzą. Ktoś taki jak on szybko by się nie poddał.

— Możesz już wyłączyć — zwróciłam się do Sergio.

Mężczyzna bez słowa zmniejszył ogrzewanie w samochodzie. Mieliśmy już kwiecień, a ranki wciąż zaskakiwały swoją niską temperaturą. 

— Chyba nie chcesz znowu uczyć mnie jeździć — powiedziałam ze słyszalnym zniechęceniem, widząc, dokąd się zbliżaliśmy.

Spojrzałam na niego, mając nadzieję, że za chwilę odpowie, że tym razem mi daruje, ale jego zadowolony, ale subtelny uśmiech tylko potwierdził moje obawy. 

— Myślałem, że to lubisz — odparł zaczepnie. — Na pierwszej lekcji oczy ci się aż zaświeciły z radości. Byłaś jak dziecko. 

— Jasne, uwielbiam mieć siniaki na całym ciele. — Fuknęłam sarkastycznie. 

Sergio zaśmiał się cicho w odpowiedzi. Dokładnie, zaśmiał się. Nadal nie wiedziałam, czy tylko mnie testował, a może naprawdę starał się przyjąć do ich grupy, ale nie czułam już takiej napiętej atmosfery kiedy byłam przy nim. Bałam się tego, ale czułam, że był naprawdę w porządku. Tylko że wtedy szedł rozliczać się z ludźmi, którzy handlowali narkotykami dla Mullera i wszystko znikało. Patrzałam na niego i zastanawiałam się, czy gdyby zgodził się przejść na stronę Chrisa, moglibyśmy zostać znajomymi. Nie, widać było, że tego by nie zrobił. Nie wyobrażałam sobie, by zdradził swoich, nie wyglądał na taką osobę. Jego ostatniego bym o to podejrzewała. Żył tym, co robił i najwidoczniej to lubił. Ale poza tym że pracował dla Mullera, naprawdę był w porządku. 

Widząc już z daleka zaparkowany czarny motocykl, czułam siniaki z poprzedniego dnia. Skrzywiłam się niechętnie, ale zdawałam sobie sprawę, że nie mogłam się z tego wywinąć. Sergio chciał, żebym nauczyła się jeździć na motocyklu, bo był dużo praktyczniejszy niż samochód jeśli trzeba było szybko uciec. A ja miałam być kimś, kto musiał to umieć. Taki był rozkaz z góry. Dlaczego akurat ja? Wciąż nie poznałam na to odpowiedzi, ale moje paniczne obawy, że Muller o wszystkim wiedział, zaczęły powoli znikać. Na zbyt wiele mi pozwalali. Nie odkryłam jeszcze tylko dlaczego dostałam takie specjalne traktowanie. 

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now