Rozdział 7

258 23 0
                                    

Ocknęłam się, kiedy było już jasno. Zdezorientowana rozejrzałam się i natychmiast poczułam ostry ból w plecach i na brzuchu.

Siedziałam przywiązana do drzewa, oprawcy krzątali się przy małym obozowisku nie zwracając na mnie większej uwagi.

Po chwili mój wzrok padł na skuloną postać po przeciwnej stronie.

Jess! Zaczęłam się szarpać z więzami, ale te nie chciały ustąpić.

-Spokojnie - Zażądał Gruby podchodząc do mnie

-Co jej zrobiliście? - Warknęłam

-Jej? - Obrócił się do mojej przyjaciółki - Nic, śpi. Całe rano nie mogliśmy jej uspokoić, opatrywała ci wszystkie rany, aż w końcu nie wytrzymała. A my skorzystaliśmy z okazji.

Popatrzyłam po nim z nienawiścią.

-Chcę ją zobaczyć.

Gruby wzruszył ramionami i odwiązał mnie. Jakby przeczuwając co jestem w stanie zrobić, złapał mnie za ramiona i obrócił tyłem do siebie, nie poluźniając uścisku.

Moja przyjaciółka rzeczywiście wyglądała na zdrową. Uklękłam przy niej gdy wyswobodziłam się z łapsk bandyty i dotknęłam lekko jej ramienia.

Jej oddech był niespokojny a postawa spięta.

-Już? - Spytał Grubas i nie czekając na odpowiedź pociągnął mnie w górę i poprowadził z powrotem do drzewa.

W westchnieniem oparłam głowę o pień i w skupieniu wodziłam wzrokiem po napastnikach.

Nie wyglądali na zawodowców. Przynajmniej nie w tej dziedzinie. Gruby zajmował się czymś przy ogniu, chyba przygotowywał coś do jedzenia. Wysoki Drew, nadal w kapturze zbierał drewno razem z Alem, a Nori nerwowo rozkładał namiot.

Coś było w nich wszystkich nie tak, nie sprawiali wrażenie jakby nie do końca wiedzieli co mają robić.

-Możecie mi w końcu wyjaśnić czego ode mnie chcecie? - Spróbowałam.

Rezultat był taki, że Gruby i Nori parsknęli śmiechem a Drew i Al nawet na mnie nie spojrzeli.

-Chyba mam prawo wiedzieć? - Drążyłam.

Tym razem podszedł do mnie Nori. W świetle słońca wyglądał zupełnie inaczej. Przysadzista sylwetka, kwadratowa szczęka i ostre rysy twarzy, do tego gęste brwi i czarne włosy, dzięki czemu sprawiał wrażenie barbarzyńcy z północy. Uśmiechnął się nieprzyjemnie ukazując żółte żeby.

-Nie masz dość? Możemy dokończyć to co wczoraj zaczęliśmy.

-Nie dziś, Nori. Zajmij się robotą - Oznajmił spokojnym głosem Drew, który wyrósł za nim jakby z pod ziemi. Jego towarzysz mruknął coś niezadowolony, ale wrócił do namiotów. - Tommy, pozwól na chwilę.

Grubas podszedł do nas uśmiechnięty.

-Powiedz jej co chce wiedzieć, ale nic co mogło by nas zdradzić, jasne? - Spytał wysoki.

-Jak słońce - Odparł Tommy, nadal się uśmiechając.

Usiadł naprzeciwko mnie i zaczął mi się przyglądać z rozbawieniem.

-Co cię tak bawi? - Spytałam wściekła.

-Ty - Odparł. - Jesteś twarda, widać, że ci się gdzieś cholernie śpieszyło, a tu proszę! Nagła przeszkoda. A ty grzecznie i spokojnie siedzisz i udajesz znudzoną. Jestem pod wrażeniem.

-Istotni, śpieszy mi się - Syknęłam - I wcale nie udaję takiej za jaką mnie masz. Mam do załatwienia bardzo ważną sprawę, i byłoby miło, gdybyś mi chociaż powiedział po co mnie więzicie.

Po drugiej stronieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant