Rozdział 40

204 14 0
                                    

Do celi wszedł, a raczej wturlał się pulchny strażnik. Zbliżył w naszą stronę pochodnię.

Oboje z Alem odwróciliśmy się gwałtownie, nasze oczy przywykły do ciemności.

-Ocknęła się? - Usłyszałam chrapliwy głos

-Nie - Burknął mój przyjaciel - Jeszcze nie jest godowa, musi dojść do siebie

Na chwilę zapadła cisza, nie do końca wiedziałam co się dzieje, zachowania obu mężczyzn wskazywały na to, że podobna sytuacja nie działa się po raz pierwszy.

-Kiedy będzie gotowa?

-Nie wiem, twoi koledzy postarali się przy jej przesłuchaniu, więc może to potrwać nieco dłużej niż zwykle.

Żołnierz zamilkł na chwilę, najwyraźniej zastanawiając się nad czymś intensywnie.

-Przyjdę jutro rano - Gdy to powiedział usłyszałam ciężkie kroki po których nastąpił zgrzyt zamykanej kraty.

Z ulgą wróciłam do poprzedniej pozycji.

-Jak długo byłam nieprzytomna?

-Nie wiem dokładnie - Odparł Al krzątając się gdzieś obok mnie - Ale wydaje mi się, że coś koło trzech dni.

O mało co, a zakrztusiłabym się własną śliną.

-Co?! - Wykrztusiłam

-Byłaś wymęczona - Usadowił się obok mnie - Twój organizm musiał przynajmniej względnie wrócić do normalności. A ten gość - Skinął głową w kierunku korytarza - Był tu już trzy razy, chcę przesłuchać cię po raz drugi. Ale byłaś nieprzytomna, a on tak tępy, że bez problemu wmówiłem mu, że król nie będzie zadowolony jeśli przyprowadzi cię w takim stanie.

-A nie będzie?

Al prychnął.

-Niezadowolony to on jest za każdym razem kiedy strażnik przychodzi z niczym.

-Czy on jest cierpliwy? - Spytałam

-Król? - Zaśmiał się cicho - Mrówka byłaby bardziej spokojna od niego. Ale zdaje sobie sprawę, że z nieprzytomnego człowieka nic nie wyciągnie. Za to strażnik może mieć gorzej, za którymś razem może już tu nie wrócić.

Wzdrygnęłam się.

-Ale ja już jestem przytomna.

-To nie ma znaczenia - Westchnął poirytowany - Żołnierz przekaże mu, że nadal jesteś niedostępna.

Zamyśliłam się. Czułam się już lepiej, moje rany zabliźniały się, postanowiłam więc, że następnego dnia stanę przed królem, jeśli tak bardzo mu na tym zależy.

Al usiał tak blisko mnie, że czułam jego ciepło przez ubranie. Zaczęłam szybciej oddychać, nie wiem dlaczego.

-Co teraz? - Zapytałam chcąc skierować myśli na właściwy tor.

-Teraz - Mój przyjaciel spoważniał nagle - Powiedz mi dokładnie, co wydarzyło się na przesłuchaniu.

Skrzywiłam się. Nie chciałam opowiadać mu tych szczegółów, ale posłusznie zdałam relację, jak wyglądał sala, dodając, że wcześniej samą ją znalazłam, ilu było katów i co dokładnie ze mną robili.

-Słowo daję, nic im nie mówiłam, w ogóle się nie odzywałam - Zapewniłam na końcu.

-Wiem. - Zawahał się - Ale nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem tak łatwo udało ci się uciec z komnaty i tak długo uciekać - Dodał z rozbawieniem.

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now