Rozdział 28

191 19 1
                                    

Znaleźliśmy pokój, na którego środku był wielki, stary piec. Wywaliliśmy Toma na zewnątrz po drewno a sami zajęliśmy się uprzątnięciem zakurzonej podłogi.

Po niecałej godzinie siedzieliśmy już przed ogniem pijąc jakieś rozgrzewające zioła, które podał nam Tommy. Pachniały jak dziwna substancja, napotkana przeze mnie podczas jednego z polowań. Ten zapach nie kojarzył mi się dobrze, ale herbata smakowała całkiem nieźle.

Wiatr uderzał o ściany zasypując chatkę gęstym śniegiem. Jeśli tak dalej pójdzie, rano nie będziemy mieli stąd wyjść.

Na razie jednak o tym nie myślałam, skupiałam się na parującym kubku w moich dłoniach i wesołym ogniu trzaskającym przede mną.

Al usiadł w kącie i skulił się przykrywając płaszczem.

Zapomniałam, że ostatnio nie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek, cały dzień nie okazywał tego po sobie, a teraz z nadal podkrążonymi oczami próbuje złapać chwilę dodatkowego snu.

Szkoda. Miałam nadzieję, że podczas tego wieczoru wyjaśni nam nieco więcej.

-Hej, Drew - Odezwał się Tommy

-Co? - Przywódca odwrócił się w jego stronę z nieprzyjazną miną.

-Nic - Mruknął kucharz zawiedziony tą postawą.

-Czy ty kiedyś zaczniesz się zachowywać jak człowiek?!

-Jeśli jestem człowiekiem, również zachowuję się jak człowiek - Odparł Tom z mądrością wypisaną na twarzy.

Drew rzucił mu mordercze spojrzenie, ale nic nie odpowiedział.

Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w zadumie, każdy nad swoimi problemami.

Przyjemnie siedziało się w przyjaznym towarzystwie, z gorącymi ziołami gdy na zewnątrz panowała zima. Nagle zaczęło mnie zastanawiać, skąd Tommy wziął te liście, już miałam zadać mu to pytanie, kiedy niespodziewani odezwał się Nori.

-Jak długo tu zostaniemy?

-Tylko dzisiejszą noc - Warknął Drew z kapturem na twarzy

-O ile nas nie zasypie - Mruknął cicho Tom, ale i tak go usłyszałam, a nawet jeśli przywódca też, to nie dał tego po sobie poznać.

-A jeśli nas zasypie? - Spytała na głos Jess, chcąc na głos wyrazić obawy nas wszystkich

-Wtedy wydrążymy tunel.

-Czym?

-Tomem - Warknął Drew i odwrócił się do nas plecami.

Fuknęłam oburzona jego zachowaniem. Zupełnie go nie rozumiałam, jesteśmy tu wszyscy, w takiej samej sytuacji, powinniśmy się trzymać razem, a on co? Nic mu się nie podoba, ze wszystkimi się kłóci nawet z Alem, który jeszcze chyba nigdy nie podniósł głosu.

-Może podzielisz się z nami twoimi zmartwieniami? - Nie wytrzymałam

Nie odpowiedział

-Jasne - Pokiwałam głową - Bo ty tylko bawisz się w przywódcę, nie potrafisz nim być.

Odwrócił się sztywno i wpatrywał we mnie spod kaptura.

Przez chwilę poczułam wyrzuty sumienia, naprawdę sądziłam, że Drew jest wspaniałym przywódcą, ale w tej chwili miałam ochotę wypróbować na nim wszystkie chwyty Angusa.

-Samaro - Zaczął wolno i cicho - Pamiętaj, że jesteśmy tu tylko ze względu na ciebie, gdyby nie ty i twój cholerny brat bylibyśmy bezpieczni w bazie!

Po drugiej stronieWhere stories live. Discover now