Rozdział 22

192 20 1
                                    

Po śniadaniu Drew poprowadził nas przez długi korytarz do ogromnej i dobrze oświetlonej sali. Było w niej mnóstwo stojaków z bronią, liny i wiele innych.

Al z Tommym zniknęli gdzieś w czasie śniadania, a Nori nadal się nie pokazał.

Podszedł do nas człowiek szafa, szeroki w ramionach i bardzo wysoki. Miał nieprzyjemny i szczerbaty uśmiech. Długie włosy oblepiały jego twarz.

-Widzę, że to są nasze uczennice - Przywitał się

-Samara i Jessica - Skinął głową Drew.

-Potraficie w ogóle biegać? - Zadrwił

-Potrafią więcej niż sądzisz. Al zadbał o ich szkolenie - Odparował nasz przywódca

-Ten głupiec nie wie nawet którą stroną trzymać miecz, a co dopiero uczyć - Prychnął

-Licz się ze słowami Angusie - Warknął Drew trzymając dłoń na rękojeści noża.

-Jak już pewnie słyszałyście, jestem Angus - Zwrócił się do nas, gdy Drew odszedł - Od dziś, będziecie pocić się krwią - Wyszczerzył zęby.

-To zaczynajmy - Ponagliła znudzona Jess. Z twarzy Angusa zniknął uśmiech.

-Dobra, pokażcie co potraficie.

Odrzuciła na bok broń i przyjął postawę obronną. Wymieniłyśmy z Jessicą spojrzenia i również odpięłyśmy pas z nożami.

Stanęłyśmy obok siebie ramię w ramię i skupiłyśmy się na przeciwniku. Czekałyśmy, aż znudzi mu się stanie i pierwszy zaatakuje.

Po chwili wykonał krok do przodu i okręcił się z jedną nogą w górze. Odskoczyłyśmy na dwie strony i rzuciłyśmy się na niego z obu stron. Podłożyłam kolano pod jego plecy, podczas gdy Jess uderzyła go pięścią pod brodę. Wielkolud poleciał do tyłu, napotkawszy moje kolano odbił się od niego i spadł na ziemię. Nie zdążył zrobić żadnego ruchu, bo Wykręciłam jego ręce do tyłu, a moja przyjaciółka stanęła mu na nogach.

-No dobra - Wysapał - Zaraz zobaczymy czy osobno walczycie tak samo jak razem.

Puściłyśmy go, a on podniósł się z oczami pałającymi wściekłością.

-Ty! - Wskazał na mnie palcem - Będziesz pierwsza! No atakuj!

Nie czekałam na dalsze rozkazy, skoczyłam do przodu wyciągając przed siebie prawą nogę, chcąc uderzyć go w brzuch. Zaskoczony, cofnął się, ale nie dał nabrać się na tę sztuczkę dwa razy i zdążył złapać moją stopę. Pociągnął do siebie, a ja poleciałam do tyłu. Nie uderzyłam jednak o ziemię, w ostatnim momencie wykonałam salto w tył pociągając za sobą Angusa. Wpadł na mnie, a ja kopnęłam go w plecy. Podniosłam się prędko i zadałam cios w głowę z prawej strony. Zblokował mnie, i zamachnął się drugą ręką. Cofnęłam się o krok i spinając mięśnie uderzyłam z całej siły w brzuch. Angus zgiął się w pół a ja wykorzystałam to i podcięłam mu nogi.

-Myślę, że to koniec - Oznajmiłam. Ale wściekły trener złapał mnie za nogi i pociągnął w dół. Z cichym okrzykiem zaskoczenie zwaliłam się na ziemię i w ostatnim momencie ujrzałam nadlatującą pięść. Odturlałam się na bok, ale nie zdążyłam wstać, Angus zaczął na oślep uderzać rękoma. Kręciłam głową jak szalona by nie oberwać. W końcu spięłam mięśnie i uniosłam nogi z całej siły uderzać nimi w to co napotkają. Natrafiłam na coś i zyskałam parę sekund by wstać zanim otrzymam kolejny cios. Nie zdążyłam jednak zrobić tego wystarczająco szybko, bo nagle pociemniało mi przed oczami i poczułam ogłuszający ból w okolicach skroni. Osunęłam się na ziemię tracąc zdolność racjonalnego myślenia.

Po drugiej stronieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora