Rozdział 41

184 17 0
                                    

Rankiem zaczęłam odczuwać skutki długiego siedzenia w celi.

Czułam się połamana i zmęczona mimo długiego snu. Zastanowiło mnie to, że Al nie wydawał się mieć podobnych problemów. Kiedy go o to zapytałam odpowiedział mi, że ćwiczył. Po prostu ćwiczył.

Idąc za jego przykładem zrobiłam kilka pompek i innych podstawowych ćwiczeń.

Rzeczywiście pomogło, poczułam się rześko i przede wszystkim oczyściłam umysł.

Al przyglądał mi się spod ściany.

-Szybko wróciłaś do siebie - Zauważył.

Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. Po wczorajszym wieczorze, przegadaliśmy jeszcze cały ranek kiedy leniwie wybudzaliśmy się ze snu. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, począwszy od naszej obecnej sytuacji, skończywszy na dzieleniu się wrażeniami z czasów kiedy naszym życiem był tylko las.

-Podają tu coś do jedzenie? - Zapytałam, kiedy poczułam nieprzyjemne ssanie w żołądku, z którego wcześniej nie zdawałam sobie sprawy.

-Za chwilę powinni przynieść śniadanie - Odparł.

Rzeczywiście, po paru minutach ktoś wsunął nam dwa talerze, na których znajdowała się jakaś papka. Byłam jednak tak głodna, że nie wybrzydzałam.  Kiedy skończyłam, mój nastrój zmienił się, chciałam coś robić, coś żeby się stąd wydostać. Siebie i Grovera. Przecież on musi gdzieś tu być.

Zaczęłam przechadzać się po celi. Czułam się źle, wiedziałam, że im dłużej to tkwię tym nasze szanse na  odnalezienie brata i obalenie króla maleją. Maleją z godziny na godzinę. Odwróciłam się do Ala chcąc mu coś powiedzieć, ale zrezygnowałam. 

Zrezygnowana oparłam się ciężko o ścianę. Po chwili dołączył do mnie Al i powiedział szeptem:

-Wiem gdzie jest twój brat.

Spojrzałam na niego z mieszanką zaskoczenia i gniewu.

-Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?!

-A co by ci to dało? - Odpowiedział pytaniem - Byłabyś tylko bardziej nerwowa, nie mogłabyś mu pomóc będąc nieprzytomna, a to dobijałoby cię jeszcze bardziej.

-Może i masz rację - Powiedziałam chcąc jak najszybciej dowiedzieć się gdzie jest przetrzymywany Grover - Gdzie on jest?

-Kilka cel dalej - Wziął głęboki oddech - Nic mu nie jest, król przestał się nim interesować odkąd zorientował się, że nic nie wie. Ale to może się zmienić kiedy przymomni sobie, że jest twoim bratem.

Czułam jego oddech przymoim uchu. Serce zaczęło mi szybciej bić gdy usłyszałam, że Groverowi nic jest, poczułam nieopisaną ulgę.  Kiedy przypomniałam sobie o bracie, bałam sie, że może być już za późno, a nie darowalabym sobie,  jeśli coś mu by sie stało przeze mnie. Mialam wyrzuty sumienia, że tak łatwo zapomniałam o Groverze i zajęłam się buntownikami.

-Widziałeś go? - Zapytałam

Pokręcił przecząco głową

-Wypytałem strażnika.

-I tak po prostu ci powiedział? - Nie mogłam uwierzyć.

-Miałem szczęście, to był mój znajomy z dawnych lat. Wystarczyło go trochę postraszyć i wyśpiewał wszystko. A nawet dołożył coś od siebie.

Skinęłam głową, na znak że rozumiem. Obróciłam głowę w jego kierunku, tak, że dzieliła nas odległość zaledwie kilku centymetrów.

-Czy jest szansa żeby go uwolnić? - Spytałam poważnie, wpatrując się w jego szmaragdowe oczy.

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz