Rozdział 48

156 14 2
                                    

-Sam! - Wykrzyknęła Jess. Rzuciwszy mi się na szyję ścisnęła tak mocno, że zachwiałam się lekko i jęknęłam gdy moje obolałe mięśnie zostały zmuszone do wysiłku.

Moja przyjaciółka zdawała się jednak tego nie zauważać. Ulga jaką poczułam na ich widok, była wręcz nie do opisania. Niby wiedziałam, że są bezpieczni, cali i zdrowi, ale póki sama tego nie zobaczyłam, niepokój pozostał.

-Też się cieszę, że cię widzę - Stęknęłam gdy tylko odzyskałam wolność. Reszta również wstała ze swoich miejsc i podeszła do nas, na szczęście okazali się bardziej powściągliwi niż Jessica.

-Witamy wśród żywych - Wyszczerzył się Tom

-O ile pamiętam, nie zdarzyło mi się umrzeć - Burknęłam pod nosem.

Przesunęłam wzrokiem po nich wszystkich. Nori wydawał się bardziej ponury niż zwykle, Drew pomimo swoich starań uśmiechał się lekko, a jego czarna czupryna spływała łagodnie na czoło. Najbardziej zaskoczył mnie widok Jess. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad jej wyglądem. Teraz stała przede mną szczęśliwa, uśmiechnięta, wysoka i szczupła dziewczyna z rozpuszczonymi niemalże białymi włosami, kręcącymi się łagodnie na końcach. Jej zielone oczy błyszczały inteligencją. Nasza wyprawa ją zmieniła, choć nie była w stanie stwierdzić czy na lepsze. Najdziwniejsze jednak było to, że miała na sobie długą, szkarłatną sukienkę zakończoną białą koronką. Ten strój podkreślał jej kształty, teraz nie wyglądał jak łowczyni, ale jak dostojna i zamożna kobieta.

-Wszystko w porządku? - Spytała rozbawiona. Najwyraźniej zbyt długo milczałam wpatrując się w nią.

-Jasne - Uśmiechnęłam się - Po prostu dawno was nie widziałam. Tęskniłam - Skrzywiłam się słysząc własne słowa.

Usłyszałam nieśmiałe chrząknięcie. Odwróciłam się gwałtownie przypominając sobie o obecności Amy. Już chciałam przedstawić ją reszcie, ale Tommy mnie uprzedził.

-Coś się stało Amy? -Wyszczerzył zęby - Czy to był jeden z tych niekontrolowanych dźwięków?

Ku mojemu zdumieniu dziewczyna zaczerwieniła się i posłała kucharzowi wyniosłe spojrzenie.

-To miało oznaczać, że próbuję łagodnie wtrącić się do rozmowy, niedouczony towarzysko kurczaku!

Najwyraźniej sporo mnie ominęło, bowiem, na ten tekst całe towarzystwo zaczęło się śmiać, ale o wiele bardziej niż można by przypuszczać.

-Może jednak usiądziemy - Zaproponował Drew, kiedy opanowali już rozbawienie.

Usadowiłam się obok Jess, która cały czas rzucała mi radosne spojrzenia.

-Teraz musicie mi opowiedzieć, co robiliście, podczas naszej nieobecności - Zaczęłam beztrosko.

Reszta spoważniała natychmiast.

-Podejrzewam, że nic gorszego niż wy - Mruknął Drew

-Od pamiętnej nocy, skupialiśmy się głównie na tym, żeby was odnaleźć - Po raz pierwszy odezwał się Nori.

Nie wiedziałam co powiedzieć, niezręczna cisza która zapadła była trudna do zniesienia, ale nie miałam pomysłu jak ją przerwać.

-Na początku po prostu podążaliśmy waszym tropem - Powiedział Tommy, ratując mnie od powiedzenia czegoś głupiego - Ale później zdaliśmy sobie sprawę, że to bez sensu, bo sami z zamku was nie wyciągniemy. Poza tym nie znaliśmy rozkładu pomieszczeń.

-A kiedy nocowaliśmy w lesie pod nosem króla, przypadkowo natknęli się na nas dafinierzy - Dodała Jess - Wprawdzie na początku nie chcieli nas słuchać, a że mieli przewagę liczebną wylądowaliśmy związani pod nosem ich dowódcy.

-Na szczęście udało nam się dogadać - Odezwała się Amy mierząc ich ostrym spojrzeniem.

-Po tym jak o mało nie wykonaliście zbiorowej egzekucji, tak - Mruknęła moja przyjaciółka, na co dafinierka fuknęła tylko i odwróciła głowę.

-To wszystko? - Zdziwiłam się

-Mówiąc wszystko, masz na myśli, że prawie nas zabili? - Tom uniósł brwi

-Gdyby was zabili, to bym się nie czepiała - Odparłam - Jednak nie chce mi się wierzyć, że w ciągu tylu dni nie zrobiliście nic więcej.

-No, zdążyliśmy się trochę zakolegować - Z ociąganiem dodał kucharz - Dali nam własne pokoje i ten oto piękny salonik w podziemiach. A oprócz tego oczywiście, zorganizowaliśmy akcję ratunkową, tyle, że jak dotarliśmy do zamku, akurat wypuszczali za wami pościg, więc zmieniliśmy nieco plany i szukaliśmy was w lesie.

-Właściwie - Zastanowiłam się - To ile dni spędziliśmy w zamku?

-Ponad tydzień - Odparł Drew

Zaskoczyło mnie to. Byłam pewna, że w więzieniu nie siedzieliśmy dłużej niż cztery dni.

-A od was czego chcieli? - Zapytała Jessica

Nie odpowiedziałam od razu. Wspomnienia były jeszcze świeże, ale bolesne, nie miałam ochoty o tym opowiadać. A poza tym musiałabym uważać, żeby nie wydać Ala, on sam powinien powiedzieć reszcie o swojej przeszłości.

-Nic konkretnego - Odparłam po chwili - Zamknęli nas bo twierdzili, że jestem waszym przywódcą - Skinęłam głową w stronę Amy.

-Co działo się z Alem? - Spytał cicho Drew patrząc na mnie uważnie. No tak, jego ciężko było oszukać.

-To samo - Wzruszyłam ramionami - Tyle, że jego zbrodnią było towarzyszenie mi.

-Torturowali was? - Spytała Jess - Nie wmówisz mi, że zły stan Ala i twoje blizny na ciele są efektem klimatu jaki tam panuje.

Spojrzałam na nią zaskoczona

-Skąd wiesz o bliznach?

-Ktoś musiał się tobą zająć jak cię tu przynieśli - Uśmiechnęła się łagodnie.

-Ile wiedzą? - Spytał Drew po chwili milczenia.

-W zasadzie wszystko - Spojrzałam na niego poważnie - Chcieli wiedzieć, gdzie jest siedziba dafinierów, czy mam przy sobie bransoletę.

-Powiedziałaś im coś?

-Nie. O dafinierach nic nie wiedziałam, a bransoletę dałam Alowi, więc właściwie nie miałamjej przy sobie.

Po tych słowach zapadła cisza.

-Ale udało ci się odzyskać Grovera - Jessica ścisnęła mnie pocieszycielsko za ramię.

-Za jaką cenę? - Odparłam głucho.

-Nie martw się, musi tylko odpocząć. Dojdzie do siebie - Ton jej głosu wskazywał, że doskonale wiedziała co działo się z moim bratem.

Radosna atmosfera znikła tak szybko jak się pojawiła.


Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz