Rozdział 27

177 19 0
                                    

Na szczęście nic się nie wydarzyło, spokojnie obudziłam Jess uprzedzając ją, że wrócił Al, a sama zakopałam się w moim posłaniu przy ognisku.

Było naprawdę zimno, dobrze, że Drew pozwolił rozpalić nam ognisko.

...

Rankiem obudziłam się wcześnie, Jess siedziała skulona przy ogniu, a Drew pakował powoli swoje rzeczy. Widać wstał pierwszy.

-Która godzina? - Spytałam, a z moich ust ulotnił się obłoczek pary.

-Koło piątej - Odparł oschle przywódca.

Po chwili obudzili się także Nori i Tom i odgrzali wczorajszą zupę.

Tylko Al nadal spał, co było dziwne, bo zawsze wstawał pierwszy.

-Obudź go Tommy - Zarządził w końcu Drew - Zupa mu wystygnie.

Kucharz uśmiechnął się łobuzersko i nachylił nad Alem.

-Heeeeej Aaaal!!! - Wrzasnął mu w ucho, ten nawet nie drgnął.

Tommy podniósł się i oznajmił poważnie

-Chyba nie żyje.

-Zapewniam cię, że żyję - Mruknął Al i pacnął go w głowę.

-Co za człowiek potrafi wytrzymać taki wrzask prosto w ucho i nawet się nie poruszyć?! - Wykrzyknął zdumiony i zarazem rozbawiony kucharz.

-To bardzo proste - Oznajmił Al nadal z zamkniętymi oczami - Wystarczy usłyszeć jak ktoś podchodzi. Uwierz mi, znam już cię na tyle dobrze, że przewidziałem co zrobisz.

Tommy pokręcił głową z przesadnym niedowierzaniem

-Ty nie jesteś człowiekiem!

-Masz rację,  nie jestem

-Dość! - Wykrzyknął nagle Drew - Zjedzmy tę cholerną zupę i spadajmy stąd bo zamarzniemy.

Al wstał całkowicie rozbudzony, i odebrał swoją porcję zupy.

Była dobra. Rozgrzewająca i zaspokajająca głód, ale tylko tyle. Nie był to najlepszy posiłek jaki jadłam.

Jessica wyglądała mizernie, nie wiem dlaczego, może po prostu było jej zimno? W każdym razie usiadłam bliżej niej i szukałam tematu na rozmowę.

-Jak minęła warta?

-Spokojnie - Odparła beznamiętnie - Nic się nie działo.

-To dobrze. Ja też miałam spokój, tylko strasznie zimno.

-No - Mruknęła zamyślona.

-Al czy powiesz nam jaki masz plan? - Zapytał Drew nieprzyjemnym głosem.

Al spojrzał na niego uważnie

-Na razie mogę powiedzieć, że sprawa jest na skalę całego kraju. - Odparł wolno - Reszty muszę się jeszcze upewnić.

-Czy nie sądzisz, ze rozkaz natychmiastowej ucieczki zobowiązuje cię do wyjaśnień? - Syknął przywódca

-Po pierwsze, to nie był rozkaz tylko rada.

-No i co z tego - Warknął  i błyskawicznie podniósł się i odszedł w las

Al niczym nie pokazał po sobie, że jest urażony, z jego postawy wyczytałam jednak, że jest zaskoczony. Po chwili ruszył w ślad za swoim przyjacielem.

-Czyli zostaliśmy bez przywódcy i głównego wojownika - Podsumował Tom kiwając głową - Samaro, może teraz ty zostaniesz przywódcą.

Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz