XXX

1.1K 147 185
                                    

Chciałbym tylko uprzedzić, że ten rozdział jest inny niż pozostałe, ponieważ jego akcja skupia się wyłącznie na Kihyunie i Minhyuku.

~~~

Znowu to samo... Kolejna noc i kolejny sen, z którego wyrwały go brutalne wspomnienia z przeszłości. Szybko zerwał się do siadu, wplatając palce w swoje włosy. Łzy cisnące się na oczy zdawały się palić jego skórę na policzkach dziwnym żarem, a rozszalałe serce zachowywało się tak, jakby miało za chwilę wyskoczyć mu z piersi... Czuł jakby za moment miał umrzeć, ponieważ tysiące obelg, zniewag i przekleństw wypełniały teraz jego głowę... I nagle... Wszystko nagle zniknęło.

Odruchowo popatrzył na swoją prawą dłoń, którą chwile wcześniej położył z powrotem na kołdrze. Nie była tam sama, ponieważ dołączyła do niej ta Kihyuna, splatając ze sobą ich palce. Uniósł nieco wzrok, by napotkać zaspaną, ale i zmartwioną twarz chłopaka. Patrzył tym ciepłym wzrokiem, którym tylko on potrafił patrzeć. W tym cieple Minhyuk nie widział siebie jako śmiecia, popychadła, czy lokaty na przyszłość. Był kimś kto chciałby zostać w tej pozycji do końca świata.

-Wyglądasz brzydko kiedy płaczesz- mruknął sennie, nadal nie przerywając ich kontaktu wzrokowego.

-A mówiłeś, że dla ciebie wyglądam zawsze ładnie - zaśmiał się cicho, ocierając łzy.

-Znowu miałeś ten sen?- Zapytał.

Ale Minhyuk jedynie zagryzł dolną wargę i twierdząco pokiwał głową. W jego oczach kolejny raz pojawiły się łzy.

-Chodź tutaj- westchnął, rozchylając ramiona.

-Przecież nie lubisz się tak przytulać, bo ci nie wygodnie...

-Najwyżej się nie wyśpię, chodź tutaj- ponaglił go.

Minhyukowi nie trzeba było powtarzać i już chwile potem z jakąś dziecięcą naiwnością wtulał się w klatkę piersiową swojego najlepszego przyjaciela. Chłonął jego ciepło i zaciągał się jego zapachem. Zupełnie tak, jakby chciał się nimi naładować na przyszłość. Wszystko to bardzo rozczulało Kihyuna i kiedy całował czubek jego głowy, czuł niewypowiedzianą potrzebę bronienia tego człowieka przed całym złem.

-Zbliża się ten dzień - odezwał się posępnie Minhyuk.

-Dasz radę, wierzę w ciebie.

W odpowiedzi Minhyuk jedynie mocniej wtulił się w jego ciało. Ten gest był do bólu przepełniony niepewnością i strachem, które w tym momencie naprawdę emanowały z Lee. Było w prawdzie niewiele rzeczy, które po takim czasie potrafiły złamać serce Kihyuna, ale to była jedna z ostatnich, które rzeczywiście były do tego zdolne.

-Spójrz na mnie- poprosił, lekko się odsuwając i unosząc podbródek chłopaka do góry.- Zawsze będę przy tobie, będę na ciebie czekał, więc nie ważne co się stanie i tak musisz do mnie przyjść, rozumiesz? Nie ważne jacy oni są źli... Nie ważne jaki ty jesteś zły... Ja naprawdę Cię...- Zawahał się.- Potrzebuję, bo bez ciebie moje koszmarne życie staje się jeszcze większym piekłem.

To był lekki pocałunek, jak wiele, wiele innych, ale tym razem dał im on przeświadczenie, że bez siebie naprawdę nie potrafią żyć. Nadal nie rozumieli tego uczucia, które wypełniało ich całych. A może rozumieli, ale najzwyczajniej się go bali, ponieważ postawiłoby ono przed nimi nowe obowiązki i problemy, z którymi zdecydowanie nie byli gotowi się mierzyć.

-Dziękuje, że mogę być z tobą...- mruknął cicho.

Minhyuk naprawdę wiele razy popełniał błędy, robił paskudne rzeczy i z tego powodu stawał się coraz gorszy. Ludzie ostatecznie uznawali go za wariata i kompletnego szaleńca... Nawet Wonho dał się zwieść tej ciemności, która z każdym dniem coraz bardziej ściskała serce Minhyuka. Potem do chłopaka ogarniętego mrokiem został zesłany prawdziwy anioł i choć Lee wiele razy tłumaczył sobie, że nie zasługuje na jakiekolwiek dobre traktowanie ze strony kogoś takiego jak Kihyun, to... Jakaś niewidzialna siła pchała ich w swoje ramiona. W jakiś dziwny sposób dopełniali się.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now