Bonus

649 105 58
                                    


Jeżeli ktoś znał Yoo Kihyuna choć trochę, to doskonale zdawał sobie sprawę jak rzadko ten chłopak pozwalał sobie na chwilę oddechu, dlatego też tym bardziej zaskakujące było jego pojawienie się pewnego poranka przed drzwiami Minhyuka, swojego przyjaciela, z którym zaczynało go łączyć coś więcej niż tylko przyjaźń... Znowu.

Dlaczego znowu?

Nie ma sensu ukrywania tego, co stało się oczywiste. Kihyun... Chłopak, który został niezwykle skrzywdzony w całym swoim życiu, był w posiadaniu zegarka i... Użył go, by cofnąć czas... Zmienić to, co stało się wtedy, a co nigdy nie powinno mieć miejsca.

-Co... Ty... Tutaj... robisz...?- Warknął zirytowany.

-Zabieram cię na wycieczkę- powiedział entuzjastycznie.

-Na wycieczkę? O pieprzonej szóstej rano? Spier...

Dla wiecznie zmęczonego Yoo Kihyuna widok twarzy tego jadowitego i miejscami niezwykle irytującego chłopaka zawsze był niczym potężny kopniak na rozpęd. Owszem, nie pasowali do siebie ani trochę. Byli niczym dwa kawałki układanki, których w żaden sposób nie można było połączyć, ale... Czy w zasadzie musieli się tym przejmować? Kochali się... A przynajmniej na chwilę obecną to Kihyun był pewien swoich uczuć, bo w tej chwiliMinhyuk jeszcze zmagał się sam ze sobą. Wszystko do czasu.

To nie było ważne, ponieważ jakaś nadludzka siła pchała ich ku sobie. Zupełnie tak, jakby mieli swojego prywatnego anioła stróża, który torował im drogę. Jeżeli byli razem, to mogli wszystko.

-Dlaczego ja to robię? - Jęknął, wchodząc do salonu, gdzie jakiś czas temu zostawił Kihyuna. - Dlaczego dzisiaj?

-Masz kaca, nie?- Zapytał, wskazując na pustą butelkę znajdującą się koło kanapy.

-Nie?

-Właśnie dlatego- uśmiechnął się.

-A jeżeli bym miał?- Zapytał podejrzliwie.

-To taka wycieczka dobrze, by ci zrobiła- mruknął po chwili zastanowienia.

-Szuja...- Warknął pod nosem.

-Co mówisz?

-Nic...

Wywabienie Minhyuka z domu o tak wczesnej godzinie graniczyło już z cudem, ale Kihyun potrafił jednym uśmiechem dokonywać rzeczy naprawdę niezwykłych, dlatego jakimś sposobem udało mu się nakłonić go do ubrania się w coś, za co nie musiałby się go wstydzić, zasugerować mu spakowanie się, a nawet bez zbędnych ceregieli doprowadzić go na dworzec.

-Co...? O nie, nie, nie- zaczął, gdy tylko zorientował się co się dzieje. - Zapomnij, że wsiądę do autokaru z tymi wszystkimi ludźmi! Nie mogliśmy wziąć mojego samochodu?

-Tego którym ostatnio się prawie rozbiłeś?- Zapytał uśmiechnięty. - Nie mogliśmy, ponieważ to jest ważny element mojego planu.

-Już więcej nie otworzę ci drzwi...

-E tam... Nie będzie tak źle~

-Będzie tragicznie...

Kihyun jedynie cicho się zaśmiał, stając za plecami swojego przyjaciela i lekko pchając go do przodu, by tym zmotywować chłopaka, by wsiadł do pojazdu. Następnie nawet na chwilę go nie puszczając, ruszył za nim, by ostatecznie usadowić się na odpowiednich miejscach.

-Dlaczego w ogóle gdzieś jedziemy? Nudziło ci się?- Zapytał, kiedy ostatecznie ruszyli i nie było już odwrotu.

Yoo jedynie uśmiechnął się ciepło w jego stronę, rozkładając się na fotelu. Nie zamierzał mu odpowiadać, ale oczywiście miał powód, by tego dnia wyciągnąć go z mieszkania i spędzić z nim trochę czasu. Nawet jeżeli wiązało się to z wydaniem pieniędzy, których nie miał przecież zbyt wiele. To cel, którym się kierował, wszystko wynagradzał.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now