LV

680 132 37
                                    




Życie każdego człowieka składało się z marzeń. Tych dużych i tych małych, ale zawsze. Hoseok oczywiście nie był wyjątkiem, bo mimo swojej iście boskiej urody (jak sam zresztą twierdził) nadal pozostawał człowiekiem, w którego życiu znajdywała się, aż nadprogramowa liczba tych malutkich celów do spełnienia. Cóż... Przy Hyungwonie, i wszystkim, co z nim związane, momentalnie rosło do rangi cudu.

-Ślinisz się - Chae delikatnie zwrócił mu uwagę.

Wonho zawstydzony otarł usta i momentalnie zmarszczył brwi.

-Ej, wcale nie! - Jęknął z wyrzutem. - Przecież się nie śliniłem! - Spojrzał na rozbawioną twarz Hyungwona, który zajadał się dokładką Minhyukowego rameau.

-Przepraszam, ale tak uporczywie się gapiłeś, że musiałem coś zrobić - uśmiechnął się.

-Ja wcale... nie.

-Jeżeli byłeś głodny, to mogłeś powiedzieć - westchnął, podsuwając mu swoją miskę. - Możesz zjeść,

-Co? - Zmarszczył brwi. - Zapomnij, sam masz to zjeść - przesunął miskę z powrotem bliżej lekko zmieszanego Hyungwona.

-W takim razie dlaczego się tak na mnie gapiłeś? Nie mów... Jestem gdzieś brudny? - Zmartwił się.

Jedyne, co w tamtym momencie dało się zrobić, a co było najadekwatniejsze do całej tej sytuacji, to przewrócenie oczami i uprzejmie wyjaśnienie tego nieporozumienia. Zresztą... Hyungwon nawet upaprany czymś na twarzy, dla Wonho wydawałby się być najpiękniejszy.

-Po prostu... Ty jesz - Mruknął zawstydzony.

-Tyje? - Zapytał, marszcząc brwi. - Że niby jestem...

-Boże... Hyungwon, ogarnij się - jęknął. - Chodziło mi o to, że ty, jako jednostka ludzka, spożywasz w tej chwili ramen - mówił zirytowany. - Rozumiesz o co mi chodzi?

-Rozumiem, ale... Co z tym dziwnego?

-No bo widzisz... - Wonho powrócił do swojego zażenowania. - Zawsze kiedy przynosiłem ci coś do jedzenia pod te drzwi, to nie kończyło się to dobrze, a teraz... wow~ Ty naprawdę musisz jeść. Umniejsza to trochę twojej mistyczności, ale... wow~

-Czy ty... Ekscytujesz się tym, że jem?

-Dziwnie to brzmi, nie?

-Ymm... Odrobinę?

Wonho skrzyżował ręce na piersi i odwrócił głowę w zupełnie innym kierunku.

-W takim razie ja już nic nie mówię, bo jeszcze bardziej się przed tobą zbłaźnię.

-Myślę, że bardziej już się nie da - zaśmiał się. - Musiałem cię nieść pijanego do domu, a to uwierz mi... Nie było łatwe zadanie. Było fajnie, ale nie pij więcej, moje plecy drugi raz tego nie wytrzymają.

Shin spojrzał zaciekawiony na swojego rozmówcę, bo oczywiście choć pamiętał tamten epizod swojego życia, to... Prawdę mówiąc wydarzenia z poprzedniego wieczoru nadal pozostają dla niego zagadką, której w żaden sposób nie może rozwiązać. Pewnie mógłby zapytać Hyungwona, ale ten kilka razy zbywał już go, kiedy słyszał kolejne z serii pytań na ten temat.

Już miał się odezwać z ciętą ripostą, kiedy Chae kontynuował...

-Jak myślisz? Co teraz będzie?

To był dosłownie ułamek sekundy, w którym Hyungwon z tego radosnego i rozbawionego chłopaka, znowu zamienił się w swoją własną, gorszą wersję. Ten przeskok był naprawdę płynny i kto wie, czy Chae przez ten czas tak naprawdę nie udawał, tłumiąc w sobie te wszystkie obawy na temat zbliżającej się przyszłości.

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now