XXXIV

926 172 68
                                    




Tym razem Hyungwon starał się jak najlepiej wywiązywać z obietnicy, którą złożył zaledwie dwa dni temu. Chociaż przychodziło mu to z wielkim trudem, to odzywał się przynajmniej kilka razy dziennie. Były to zaledwie krótkie, pojedyncze zwroty, ale za każdym razem, kiedy je wypowiadał serce Hoseoka miało ochotę wyrwać się z piesi. Słuchał ich, będąc dziwnie oczarowany głosem chłopaka. Właśnie te pojedyncze słowa napełniały go ponowną nadzieją, że życie wcale nie musi być drogą usłaną jedynie cierpieniem. Stojąc pod tymi drzwiami, wierzył w szczęśliwe zakończenie tej historii. Hyungwon naprawdę kiedyś mógł otworzyć przed nim te drzwi i powitać go z uśmiechem.

-Naprawdę dziękuje, że wtedy przytargałeś mnie do domu.

„Już za to dziękowałeś, to robi się naprawdę męczące, wiesz?"

-Wiem, ale nadal jestem pod wrażeniem, że wyszedłeś ze swojego pokoju... dla mnie.

„..."

-Czy ty właśnie oddałeś mi kartkę na której napisałeś tylko te trzy kropki?- Zapytał, patrząc na wspomnianą przez siebie rzecz obracając ją pod każdym możliwym kątem. -Woa~ Chae Hyungwonie jesteś naprawdę niesamowity, wiesz?- Zaśmiał się.- Nie mów mi, że się zawstydziłeś tym.

-Nie...

-Oho! Nawet się odezwałeś!- Uśmiechał się jak głupi.

-Zachowujesz się czasami jak dziecko, wiesz?

Głos Hyungwona zawsze był cichy, zupełnie jakby jego właściciel nie był do końca pewien, czy powinien się odzywać. Lekka chrypka zdradzała również jak rzadko Chae miał okazje odzywać się do kogokolwiek. Teraz, kiedy Minhyuk pojawiał się w domu naprawdę rzadko, całe dnie spędzając w szpitalu, gdzie nadal przebywał Kihyun. Jedyną osobą, na której mógł polegać Hyungwon stał się właśnie Wonho. Chociaż były to jedynie dwa dni, to ich znajomość naprawdę dużo na tym zyskała.

- Byłem już wystarczająco długo smutny, wiesz?- Powiedział beztrosko.- A poza tym przy tobie czuję się naprawdę świetnie, mam wrażenie, że mógłbym zrobić wszystko.

„Naprawdę nic nie pamiętasz z tamtego wieczoru?"

-A więc wracamy do liścików- szepnął cicho, nieco zawiedziony.- Mówiłem ci, że mam kompletną dziurę w pamięci.

„To dobrze"

Hoseok momentalnie zmarszczył brwi na tą krótką wiadomość. W ostatnim czasie Hyungwon bardzo często zadawał mu to samo pytanie. Zupełnie tak jakby chciał się w czymś upewnić, albo co jakiś czas sprawdzać, czy aby na pewno Shinowi nie przypomniały się żadne nowe fakty z tamtego dnia.

-Czy jest coś...

-Możesz mnie przez chwile posłuchać...- Przerwał mu.

-Przecież zawsze cię słucham...- mruknął.

Chwila ciszy, po której głos Hyungwona kolejny raz złamał Hoseokowi serce. Bez wątpienia teraz po pięknych policzkach Chae musiały płynąć łzy, bo... Jak inaczej można było wytłumaczyć ten łamiący się głos?

-Czy...

-Chciałem umrzeć- powiedział szybko, zupełnie tak jakby sam bał się wypowiadać te słowa.- Nie wiem, dlaczego ci to teraz mówię, ale... Chciałem umrzeć...

Momentalnie zamarł, bo w istocie co innego powinien zrobić w takim momencie? Jego serce zatrzymało się na samą myśl, że jego Hyungwon... Że wystarczyłaby chwila, by mógł go nigdy nie poznać. Ta myśl naprawdę bolała i w zastraszającym tempie rosła do niebagatelnych rozmiarów powodując swoim rozmiarem zamęt w głowie chłopaka. Nie miał pojęcia kto mógł na tyle dotkliwie skrzywdzić jego anioła, ale... Tak bardzo ich w tym momencie nienawidził. Jeżeli kiedykolwiek będzie sposób, by się im odpłacić... Nawet się nie zawaha.

Roommate #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz