XLIV

883 145 75
                                    

Dręczyło go jakieś dziwne uczucie zdrady. Stawiając każdy kolejny krok miał ochotę zawrócić i zawiadomić Minhyuka absolutnie o wszystkim czego się dowiedział, aby to on właśnie znalazł się na jego miejscu w drodze do Yoo Kihyuna. Od kiedy dowiedział się, że ta dwójka może potencjalnie być parą, to zdecydowanie wolał, by sami zajmowali się takimi konfliktami. Tym razem chodziło jednak o coś zdecydowanie więcej. Miał wrażenie, że Kihyun potrzebuje go mocniej niż kiedykolwiek.
Świadomość własnej niemocy jeszcze bardziej przytłaczała Wonho i napełniała jego głowę przeróżnymi obawami, bo... Co jeżeli tak naprawdę idzie tam na próżno? Jeżeli nie będzie umiał pomóc Kihyunowi, to w rzeczywistości jakim przyjacielem się okaże? Te myśli, które zdawały się go opuścić zaraz po poznaniu Hyungwona. Teraz wracały ze zdwojoną siłą, wbijając w ciało Wonho niewidzialne szpile zwątpienia i strachu.
Mimo wszystko szedł naprzód. Kihyun go potrzebował i nawet jeżeli miałby ponieść porażkę, to nigdy nie zgodzi się na zostawienie przyjaciela samego. Miał pewność, że Yoo zrobiłby dla niego dokładnie to samo.
-Kihyun...- Zaczął ostrożnie, przysiadając się do chłopaka .
Słońce dopiero zachodziło, dlatego park w którym się obecnie znajdowali z każdą chwilą robił się coraz mroczniejszy. Zupełnie tak, jakby świadomie chciał dopasować się do atmosfery towarzyszącej tej rozmowie. Tworzyło to naprawdę niebezpieczną scenerię, przez którą Wonho kilka razy zastanawiał się, dlaczego akurat tutaj chłopak postanowił się z nim spotkać. Być może w tych ciemnościach próbował ukryć się przed czyimś wzrokiem. W tamtej chwili przychodziła mu na myśl tylko jedna osoba.
Chłopak nawet na niego nie spojrzał, wlepiając spojrzenie w swoje dłonie. Wyglądał jakby nad czymś poważnie główkował.
-Co ty tu robisz?- Zapytał.- Dlaczego nie wrócisz do domu?
Chwila ciszy, w której Kihyun zdawał się nawet nie oddychać. Wydawał się być teraz jakiś inny, odmieniony. Wonho przez chwile miał wrażenie, jakby Yoo był w bardzo długiej podróży i dopiero co wrócił po latach rozłąki. Było to nieco dziwne myślenie, ale tak właśnie się czuł.
-Ja...- Odezwał się w końcu.- Musiałem coś przemyśleć.- Coś... Coś naprawdę istotnego.
-Kihyun, czy stało się coś poważnego?
-Tak- odpowiedział niemalże natychmiast.- To co się stało jest naprawdę straszne- kontynuował.- Wonho... Wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem? Osobą której mógłbym zwierzyć się ze wszystkiego co mnie trapi? Jesteś naprawdę sporym kawałkiem mojego serca.
-Ki...
-Okłamywałem cię przez cały czas- te słowa wydawały się naprawdę trudne do wypowiedzenia, ale mimo to Yoo zebrał się na odwagę, by to zrobić.- Byłeś dla mnie taki dobry, a ja codziennie musiałem cię kłamać, chociaż dobrze wiem jak bardzo się tego bałeś...
- O co chodzi?- Jego głos momentalnie stał się śmiertelnie poważny.
-Ja i Minhyuk... My... Sam do końca nie wiem jak i kiedy to się zaczęło - mówił cicho, zupełnie tak jakby wstydził się własnych słów. - Ale... staliśmy się dla siebie całym światem, a nasze serca zaczęły bić tylko dla siebie – kontynuował. -To... Brzmi naprawdę dziwnie, ale czuje się tak za każdym razem, kiedy na niego patrzę. Jego uśmiech jest moim uśmiechem...
-Do czego zmierzasz?
-Moja miłość... Nasza miłość... To nigdy nie miało sensu rozumiesz? Od samego początku było absurdem, który z każdą minutą się pogłębiał - głos chłopaka miejscami się załamywał. - A mimo to umyślnie brnęliśmy w to dalej, choć doskonale wiedzieliśmy, że nadejdzie taki moment, gdzie obydwoje będziemy żałować każdego wypowiedzianego słowa, każdego dotyku, czy uśmiechu...
-Chodzi ci o panią Lee?- Zagadnął ostrożnie.
Kihyun przerzucił zaskoczone spojrzenie prosto na swojego przyjaciela, ale cokolwiek tam zobaczył. W pewien sposób go uspokoiła, ponieważ chłopak wydawał się odetchnąć delikatnie i nieco rozluźnić ramiona.
-Podsłuchałem rozmowę Minhyuka i Hyungwona – wyznał.- Stąd wiem, że się z nią spotkałeś... Minhyuk naprawdę ciężko to przeżywa, wiesz?
-Wiem- westchnął ciężko.- Wiem o tym lepiej niż ktokolwiek inny i choć wiedzieliśmy o tym od samego początku, to jego prawdziwa paranoja pojawiła się dopiero po pojawienia się Hyungwona...
-Hyungwona?- Zapytał natychmiast.- Co masz na myśli?
-Ten chłopak- uśmiechnął się smutno.- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak zraniony jest i jak wiele musiał przejść, by się znaleźć tym miejscu- urwał na chwilę.- Zależy ci na nim?- Zapytał
Czy zależało mu na Hyungwonie? Odpowiedź wydawała się naprawdę oczywista, bo... Czy świat mógłby jeszcze istnieć, gdyby nagle tego chłopaka zabrakło w jego życiu? Czy wschód słońca miałby sens, jeżeli nie mógłby usłyszeć ponownie jego głosu, czy zobaczyć jego pięknych oczu? Te wszystkie pytania. One mają naprawę oczywistą odpowiedź.
-Oczywiście- powiedział pewnie.- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- W takim razie posłuchaj mnie uważnie- rzucił.- Kiedy przyszedł do naszego domu... Bał się każdego spojrzenia, dotyku, czy zdania wypowiedzianego w jego kierunku- mówił powoli, dokładnie dobierając słowa.- Minhyuk wiele się napracował ukrywając go przed wzrokiem jego matki i zacierając wszelkie ślady po nim.
-Co masz na myśli? O czym mówisz?- Pytał zdenerwowany.
Świadomość, że jego Hyungwon naprawdę mógł kiedyś taki być... Świadomość tego, że NADAL może taki być. To wszystko paliło jakimś dziwnym żarem, którego w żaden sposób nie można było ugasić.
-On już nie wierzy w ludzi... Być może tego po nim nie widać, ale boli go każdy dotyk, ponieważ wywołuje to w nim masę wspomnień, których on za wszelką cenę nie chce pamiętać. Podobnie jak tobie, wbito mu w plecy wiele sztyletów, które do dzisiaj tam tkwią...
-Co się z nim stało? Co go spotkało? Proszę powiedz mi.
-Nie mogę- uśmiechnął się smutno.- To jest coś co on sam musi ci powiedzieć.
Wonho zacisnął dłonie w pięści... Dlaczego znowu mu to zrobili? Dlaczego Kihyun wywołał prawdziwą burzę w jego głowie, a teraz zbywa go takim tekstem? To nie było ani trochę logiczne i choć miał ochotę błagać przyjaciela, by ten powiedział mu coś więcej, to... I tak wiedział, że ten tego nie zrobi.
-Wrócisz do domu?- Zapytał zmieniając temat.
-Ja... - Szepnął- Nie mogę wrócić... jeszcze nie...
-Musisz wrócić- powiedział twardo.- Jesteś moim przyjacielem- objął go ramieniem.- Nie ważne, czy mnie okłamałeś, czy nie, to i tak nim zostaniesz- uśmiechnął się słabo.- Na zawsze.
Czy był w stanie zaakceptować, to wszystko, bo sam rozgryzł to chwile wcześniej? A może Kihyun naprawdę okazał się być dla niego tak ważną osobą, że kolejna zdrada okazała się być praktycznie niczym w porównaniu z tymi, które miały miejsce w przeszłości? Trudno było powiedzieć, ale na pewno jedno było ważne. Cokolwiek Kihyun zadecyduje, trzeba będzie to uszanować.
-Wonho...- Zaczął w pewnej chwili.- Mogę zadać ci dziwne pytanie?
- Dzisiaj chyba nic już mnie nie zdziwi- zaśmiał się krótko.
-Gdybyś mógł cofnąć czas, by uratować życie osoby, która kochasz... Zrobiłbyś to?- Zapytał, pocierając kciukiem tarcze złotego, poniszczonego zegarka.
-Ymm- Zastanowił się chwilę.- Myślę, że tak.
- A gdybyś przez to sam mógł zginąć?
Wonho momentalnie zmarszczył brwi, bo w jednej chwili pytania Kihyuna przestały być jedynie niezwiązanymi z całą wcześniejszą ich rozmową, ale powaga z jaką były one wypowiadane świadczyła o tym, iż chłopak oczekuje naprawdę szczerej odpowiedzi. Zupełnie tak jakby podróże w czasie realnie były możliwe.
-Tak- odpowiedział krótko.- Chociaż nigdy nikogo nie kochałem i w zasadzie nie wiem jak to jest, to jestem pewien, że wolałbym sam się poświęcić niż pozwolić Hyungwonowi...- Zamilkł momentalnie .
Na twarzy Kihyuna mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech, gdy usłyszał imię znajomego mu chłopaka.
-Myślę, że wiesz jak to jest kochać- westchnął.
Dlaczego to powiedział? Dlaczego imię Chae w tamtym momencie wydawało mu się najbardziej pasującym elementem tej wypowiedzi? Nic w tym nie miało sensu, ale mimo wszystko. Jakieś dziwne uczucie momentalnie zaczęło rozpalać go od środka.

~~~

Woa~

Mamy i Kihyuna, który w rzeczywistości nie mówi nam za wiele o swoim problemie, a skupia się właściwie na Hyungwonie

Czyżby po prostu kolejny raz stawiał kogoś dobro ponad swoje? A może właśnie próbuje nie obarczać przyjaciela własnymi problemami?

Decyzję już pozostawiam Wam~

Swoją drogą~

Koniec rozdziału nieco mi coś przypomina, ale kompletnie nie pamiętam co... :P

Wiecie, że następny rozdział dedykuje Kihyukom, nie? Biorąc pod uwagę jaka jest sytuacja między nimi to... Woa~

Cóż

Pozostaje mi już tylko uśmiechnąć się w Waszym kierunku i kolejny raz podziękować, że postanowiliście poświęcić dla mnie kawałek swojego czasu ^ ^

Gdy tylko widzę powiadomienie świadczące o Waszej obecności, to momentalnie czuje się pewniej, a na moją twarz wchodzi uśmiech

Mam takie

"O! Już jesteś? Wejdź, rozgość się!"

Coś takiego ^ ^"

Jeszcze raz dziękuje za każde wyświetlenie, gwiazdkę, czy komentarz :3

Chętnych oczywiście zapraszam do krótkiej rozmowy tam poniżej ^ ^ Zawsze tam na Was czekam~
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now