Hyungwon zwykle nie mówił wiele i w rzeczywistości nikt nie wymagał od niego czegokolwiek więcej, bo nawet jeżeli Wonho, z przyjemnością słuchałby jego głosu, to nie miał zamiaru go do niczego przymuszać. Nie zmieniało to jednak faktu, że uzyskanie jakiejś dłuższej wypowiedzi od tego chłopaka, graniczyło z cudem. Jednak... Jeżeli już mówił, to krew płynąca w żyłach Hoseoka natychmiast przyspieszała swój bieg.
Serce Hyungwona biło dzięki niemu? Jak Wonho właściwie powinien rozumieć te słowa, które tak bardzo zapadły mu w pamięć, choć były wypowiedziane dobre kilka godzin temu.
Czy to było już wyznanie miłości, a może jeszcze nie? Sam nie wiedział, a mętlik w głowie powiększał się z każdym spokojnym oddechem Hyungwona.
-Śpisz?- Lekko szturchnął swojego przyjaciela, który był odwrócony do niego plecami.
-Teraz już nie...- Mruknął, niezadowolony. - Stało się coś?- Zapytał obracając się, tak by móc spojrzeć na twarz swojego rozmówcy.
-Matko... Nawet po ciemku jesteś piękny - szepnął, zachwycony.
-Co?- Zmarszczył brwi, a do Wonho dopiero po chwili dotarło, że chłopak naprawdę niedosłyszał.
-Nie ważne - wybrnął. - Nie mogę spać.
-Zauważyłem...- Westchnął. - To nie zmienia faktu, że musimy jutro wstać i...
-Wiem, wiem - przewrócił oczami. - Ale... Martwi mnie coś.
-Dlaczego mnie to nie dziwi?
-To co powiedziałeś wcześniej - zaczął, ignorując poprzednie słowa Chae. - To prawda? Znaczy... Nie żebym ci nie wierzył, czy coś, ale... No zaskoczyło mnie to trochę i teraz cały czas się nad tym zastanawiam, bo w sumie nawet o tym dobrze nie porozmawialiśmy, a ja bym bardzo chciał i... Chyba powinienem się zamknąć, co?
-Zdecydowanie - westchnął, podnosząc się do siadu, by następnie przetrzeć dłońmi, zaspaną twarz. - Wydaje mi się, że... Możemy o tym porozmawiać - powiedział niechętnie. - Nie podoba mi się to - zaznaczył, niemalże natychmiast. - Ale jesteś w to zamieszany, więc masz prawo wiedzieć.
-To zabrzmiało groźnie - szepnął.
Tego akurat Chae nie miał zamiaru już komentować. Spojrzał jedynie spokojnym wzrokiem na Wonho, oczekując od niego jakichkolwiek pytań odnoście... W sumie to wszystkiego. Hyungwon tak długo unikał odpowiedzi, że teraz naprawdę trudno było wybrać jedno, na które odpowiedź chciało się poznać najbardziej. W tamtej chwili, wszystkie wydawały się równie istotne.
-To... Prawda?- Zapytał cicho. - Że mnie kochasz?
-Nie kocham cię - zaznaczył od razu, jakby przestraszony. - Sprawiasz, że moje serce bije szybciej... Czasami.
Shin milczał chwilę, by przetrawić kolejne z wielu ostrych słów swojego ukochanego. Myślał, że uodpornił się już na te wszystkie „Nie kocham cię" ale jak widać, jeszcze czasami potrafiły go one zranić. Zwłaszcza w momentach przesadnej euforii.
-Dobra, rozumiem - powiedział cicho. - W takim razie, czy naprawdę sprawiam, że twoje serce bije szybciej?
-To właśnie powiedziałem.
-A... W których momentach?- Zapytał, nieświadomie przysuwając się bliżej Hyungwona.
Chłopak co chwilę rzucał wzrokiem od oczu, ust, aż po nagą klatkę piersiową chłopaka. Szybko przełknął ślinę, zdając sobie zapewne sprawę, że zwlekanie z odpowiedzią nie będzie działało na jego korzyść. Oczywiście Wonho nie zauważył kompletnie żadnej z oznak zdenerwowania u swojego rozmówcy. Będąc zbyt zajęty zachwycaniem się... Nim całym.
YOU ARE READING
Roommate #Hyungwonho
Fanfiction!SLOWBURN! Czasami życie nie idzie po naszej myśli i chyba każdy musi się z tym zgodzić, nie? Hoseok również tak uważa. Jego życie totalnie ssie, ale chłopak za wiele z sobie z tego nie robi, ponieważ niesprawiedliwość, to coś co na świecie być musi...