XLI

827 148 80
                                    




Dlaczego znowu znalazł się w jakiejś dziwnej sytuacji z powodu Hyungwona? Od kiedy miał okazje go naprawdę poznać, jakaś niezdefiniowana siła nakazywała mu po prostu ukrywać niektóre rzeczy. Być może właśnie dlatego szorował brzuchem po podłodzie, wciskając się pod łóżko Chae. Być może to dlatego widział, jak jego znajomy specjalnie spuszcza na dół nieco swoją kołdrę, by jeszcze bardziej ukryć go przed wzrokiem Minhyuka, który pojawił się w pokoju dosłownie chwilę później. Mieli tym razem naprawdę szczęście w nieszczęściu.

Głos jego kroków z każdą sekundą zdawał się być coraz głośniejszy, aż w końcu całkowicie ucichł. Chłopak musiał mieć na sobie buty, co dawało nadzieje, że niedługo znowu opuści mieszkanie. Tymczasem Hoseok zmusił się do wstrzymania oddechu, by przypadkiem w żaden sposób nie zdradzić swojej obecności w tym miejscu.

-Mam do ciebie dziwne pytanie- zaczął cicho.

Jego głos... Musiało zdarzyć się coś naprawdę złego. Czyżby tak szybko ich nakrył na tym, że potajemnie się spotykają, a jeżeli tak, to czym właściwie się zdradzili? Musiała być przecież jakaś odpowiedź na to pytanie...

-Widziałeś Kihyuna?- Zapytał łamiącym się głosem.

-Nie, nie widziałem go- odpowiedział zgodnie z prawdą.- Przecież wiesz, że nie wychodzę z pokoju...

-Tak... Masz racje- ton jego głosu brzmiał faktycznie jakby chwilę temu kompletnie nie zdawał sobie z tego sprawy.-To było... Faktycznie głupie...

Cokolwiek męczyło Lee musiało naprawdę poważnie zaprzątać jego głowę i martwić serce. Wonho znał go już nie od dziś, a co za tym idzie. Miał wiele okazji, by oglądać przyjaciela w różnych etapach jego życia. Ten obserwowany teraz, spod łóżka... To było coś zupełnie nowego. Zupełnie tak, jakby w jednej chwili Minhyukowi runął na głowę cały świat. Tak bardzo chciał się dowiedzieć, co konkretnie kryje się za jego słowami, a jednocześnie bał się teraz zareagować w jakikolwiek sposób...

-Stało się coś?- Hyungwon zapytał niezwykle ostrożnie jakby czytając w jego myślach.

-Ona tu jest- rzucił tajemniczo.

-Kto?

Chwila ciszy, która niemalże sprawiła, że Wonho oszalał pod jej naciskiem.

-Smoczyca- rzucił cicho.- Nie wyjechała do Chin, tak jak zawsze.

Usłyszał jak Hyungwon pośpiesznie wstaje z łóżka.

-Ale... Przecież to niemożliwe...- Tym razem i Chae brzmiał na spanikowanego.- Skąd wiesz, że-

-Wtedy kiedy tak pośpiesznie wyszedłem- przerwał mu.- Lim się do mnie odezwał.

-Lim?- Rzucił zaskoczony.

-Kretyn powiedział, że ma mi coś ważnego do przekazania... A kiedy dotarłem na miejsce, to oświadczył mi... On ją widział, rozumiesz? Wczoraj przyszła do jego ojca na kolację- mówił zdenerwowany.- Przez niego zmarnowałem tylko czas... mógł mi po prostu powiedzieć, a nie wymyślać jakieś durne preteksty, żeby tylko się ze mną spotkać- warczał.- To nie moja wina, że jest kaleką i nie ma żadnych znajomych poza tym swoim śmiesznym pielęgniarzem...

-Minhyuk- starał się go uspokoić.- Wcale tak nie myślisz, wiesz o tym? Wyżywasz się teraz na nim.

-Zamknij się...

- To, że twoja babcia nie wyjechała wcale nie oznacza, że...

-On nie odbiera ode mnie telefonów...- Przerwał mu.- Dzwoniłem do niego pięćdziesiąt razy, liczyłem...

Roommate #HyungwonhoWhere stories live. Discover now