XCI

449 92 53
                                    


Jednym słowem, było... Niezręcznie, a nawet ciut bardziej niż niezręcznie.

Wszystkie myśli Hoseoka, niezaprzeczalnie krążyły dookoła tego co stało się zaledwie paręnaście minut wcześniej, tam na ławce w tym piekielnie zimnym parku, który w ostatecznym rozrachunku, w pewnym momencie był najgorętszym miejscem w życiu Shina.

Teraz doskonale widział do czego to wszystko znowu zaczyna zmierzać, bo choć szli obok siebie, dosłownie co chwilę ocierając się ramionami, niby to przez przypadek, to mimo wszystko żaden z nich nie potrafił się zmobilizować, by zacząć pierwszą, poważniejszą konwersacje po... Po pocałunku. To niestety nie była taka prosta kwestia, bo gdzie Hoseok nie wiedział co się działo w głowie Hyungwona, to swoje myśli znał doskonale, a one wszystkie nawiązywały do jednego.

Ciągle się czerwienił na to wspomnienie, które zamierzał tak pielęgnować, by nigdy nie zapomnieć, nawet najmniejszego szczegółu. Być może trochę zbyt bardzo to przeżywał, ale hej! Kto mu zabroni? Nie dość, że zaliczył swój pierwszy pocałunek w życiu, to zrobił to na pierwszej randce, ze swoją pierwszą miłością. Wszystko układało się naprawdę wspaniale.

-Hm? Nie idziesz?- Zapytał niemalże natychmiast, gdy tylko jego towarzysz się zatrzymał.

Hyungwon jednak wcale na niego nie patrzył, a swój wzrok, bacznie utkwiony miał w ludziach, jeżdżących nieopodal na łyżwach. To była jedna z tych chwil, w których Shin odnajdywał czas, by dokładniej przyjrzeć się obliczu swojego tymczasowego chłopaka.

Pomachał mu, podarowaną jakiś czas temu różą prosto przed nosem, by w ten sposób zwrócić jego uwagę.

-Nie machaj nią tak, bo jeszcze ją zniszczysz - powiedział twardo. - Dałem ci ją tylko potrzymać - zauważył łaskawie.

-Chcesz?- Zapytał, kierując wzrok na taflę lodu ogrodzoną barierkami.

Chae natychmiastowo się skrzywił, zapewne na samą myśl o tym, że wiązałoby się to z wejściem w otoczenie nieco większej liczby osób, bo mimo późnej pory i mało przyjemnej pogody. Ta atrakcja cieszyła się wielkim zainteresowaniem mieszkańców.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł - mruknął. - Może lepiej... Może lepiej nie, co?

-Nie daj się prosić - powiedział, układając dłonie, zupełnie jakby miał zaraz zamiar modlić się o pomyślne rozpatrzenie jego pomysłu. - Będzie fajnie, zobaczysz - zachęcał go.

Hyungwon jeszcze chwilę milczał, by ostatecznie, lekko kiwając głową, dając znak, że zgadza się na taki dalszy przebieg ich randki.

Hoseok, sprawnie przeszedł za plecy swojego towarzysza, chwilę wcześniej, niemalże na siłę wciskając mu różę. Ułożył dłonie na jego ramionach, by ostrożnie pchnąć go w kierunku ich obecnego celu, którym niewątpliwie okazywało się lodowisko.

To w pewien sposób udowadniało mu jak miało mimo wszystko wiedział o osobie, którą kochał. Na samym początku odrzucał samą idee udania się w zatłoczone miejsca, by chłopak w żaden sposób nie czuł się niekomfortowo, a teraz okazuje się, że Chae prawie sam zaproponował im pójście w tym kierunku.

Prawie... Bo choć się nie odezwał, to jego wyraz twarzy zdradzał absolutnie wszystko, a kim był właściwie Wonho, by odmawiać mu takich przyjemności, o które zapewne bał się zapytać? Hyungwon potrzebował kogoś kto będzie mówił za niego, decydował za niego i ostatecznie kogoś kto pomoże mu zrobić ten krok w stronę normalności.

Szczerze? Ta randka, to trzymanie się za ręce, ten pocałunek... To był pewien kroczek, na ich długiej drodze, o którym nie zapomną. Nie było nawet takiej możliwości.

Roommate #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz