Bonus

549 91 47
                                    





Znacie te momenty, kiedy zrobiliście jakieś głupstwo i nieoczekiwanie nadchodzi moment, gdy świat odwraca się do Was tyłem, każąc wszystko wyjaśnić, choć w zasadzie Wy nie chcecie ani trochę tego robić? Właśnie w takiej sytuacji znajdował się Minhyuk, który ze wzrokiem utkwionym w herbacie znajdującej się w kubku, usilnie starał się znaleźć jakąś wymówkę, by jak najszybciej oddalić się z tego miejsca.

-Odezwiesz się?- Powiedział w pewnej chwili, zirytowany Kihyun, który dla odmiany nie odwracał wzroku od Lee.

-Nie- mruknął w pierwszej chwili. - Znaczy tak... Znaczy... To ty chciałeś się spotkać, a ja nawet nie wiem po co, jestem zajęty.

-Siedzeniem cały czas w domu i ukrywaniem się?- Uniósł wysoko brew.

-Wcale się nie ukrywałem- warknął, przez co parę osób spojrzało na nich z zaciekawieniem. - Może nie chciałem ci przeszkadzać?

-Nagle zacząłeś się martwić, że mi przeszkadzasz? W takim razie o czym myślałeś, kiedy naprawdę mi przeszkadzałeś?

-To nie twoja sprawa... Nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć- warknął, krzyżując ręce na piersi.

-Ugh!- Zdenerwowany Kihyun zrobił dokładnie to samo, nadal wlepiając uporczywe spojrzenie w swojego znajomego, ale szybko złagodniał. - Minhyuk, co ci się stało tak nagle?- Powiedział przejęty. - Wiesz jak się martwiłem twoim zniknięciem? Myślałem, że coś ci się stało...

Lee jedynie zamknął oczy, jakby to miało sprawić, że przestanie słyszeć głos Kihyuna. Oczywiście w żaden sposób nie było to pomocne, a dodatkowo pogorszyło całą sytuacje. Naprawdę z całych sił chciał, by jego serce nie biło tak szybko z powodu tych słów, ale... Minhyuk przegrywał całe życie, więc dlaczego miałby wygrać tym razem? Jakaś dziwna złość zalała momentalnie jego umysł.

-Nie mam zamiaru tego słuchać, nie mam czasu na zabawę ze śmieciami- uśmiechnął się lekceważąco.

Wstał i odwracając się plecami do Kihyuna już całym sobą żałował wypowiedzenia wcześniejszych słów... Nie... Żałował ich na długo przed tym, jak padły one z jego ust. Idąc w stronę drzwi, czuł jak ciąży mu własny oddech, a świat staje się coraz bardziej zamazany.

Był szaleńcem i był głupi, ponieważ pomyślał, że ktokolwiek mógłby na niego spojrzeć.

-Cholera...- Warknął, ocierając oczy z łez. -Kurwa!- Krzyknął w przypływie jakiegoś szału, kopiąc w karoserię własnego auta... przecież mógł sobie kupić nowe.

Nie przejmował się tym, że ludzie zatrzymywali się zaskoczeni, by z zaciekawieniem obserwować jego zachowanie, nie interesowało go to, że wyciągali telefony i robili mu zdjęcia, czy nagrywali. Nic go nie obchodziło. Musiał jakoś wyładować swoją złość... Ukarać się za swoją własną głupotę.

Był szaleńcem i był głupi, ponieważ zranił osobę, na której naprawdę mu zależało.

Mógł się po prostu zamknąć, uśmiechać sztucznie, tak jak kiedyś robił to przy Hoseoku, kiedy próbował napełnić go złudną nadzieją i być po prostu obok, cierpiąc. Był na to gotowy, jeżeli dzięki temu by mógł oglądać twarz Kihyuna.

-Minhyuk!

Na początku usłyszał swoje imię i dopiero w drugiej kolejności poczuł silne szarpnięcie w tył. Spojrzał w oczy Kihyuna, które wylewały z siebie jakiś dziwny ból, strach i niepokój. Lee jednak wcale nie miał ochoty, by ktokolwiek go powstrzymywał, dlatego dosłownie chwilę później udało mu się sprawnie oswobodzić.

Roommate #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz