Bonus

724 115 61
                                    




Musiał być kompletnie szalony. Zresztą, czy był ktoś jeszcze na tym świecie kto szczerze w to wątpił? Minhyuk skutecznie zraził do siebie wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek stanęli na jego drodze. To była część jego wielkiego planu, który miał go przygotować na resztę życia w samotności. Oczywiście można się zastanowić nad absurdalnością tego, co wyprawiał tym czasie Minhyuk. Jednak to naprawdę była droga, którą chłopak przed sobą widział.

Skoro ludzie mogą go zranić, to powinien wyprzedzić ich cios... Taka logika płynęła właśnie od jego babci. Brzydził się tym, ale nawet on musiał przyznać, że było to niezwykle słuszne myślenie. Będzie bezpieczny, jeżeli nikt nie będzie mógł go skrzywdzić. Świadomie wybrał bycie samotnym.

W takim razie, dlaczego dzisiaj pofatygował się na drugi koniec miasta, by kupić trzy porcje, zdecydowanie zbyt drogiego ramenu? Dlaczego następnie przez całą drogę do domu przyjaciela, zastanawiał się, czy aby na pewno będzie mu to smakowało? Odpowiedź jest jasna... Wonho mimo wszystko był jedyną osobą, która została przy nim mimo tylu gorzkich słów wypowiadanych przez Minhyuka i choć nie wszystkie z nich były prawdziwe, to Shin zawsze potrafił wybaczyć. Udawało mu się robić rzeczy, których nie zrobiłby żaden inny człowiek.

Nawet nie wiecie za jakiego głupca za każdym razem uważał go Minhyuk, a mimo to zawsze na jego twarzy pojawiał się lekki uśmiech, gdy po kolejnej awanturze... Nadchodziło połączenie od tego niezwykłego chłopaka.

Idąc tym tropem można stwierdzić, że Minhyuk był skazany na porażkę od samego początku, bo... Kiedy nadejdzie pora, gdy przestanie być sobą, a stanie się ostatecznie marionetką swojej babci, to właśnie Shin będzie tą jedyną osobą, której żal będzie mu zostawić.

Do mieszkania chłopaka dotarł dopiero późnym popołudniem. Posiłek, który kupił już jakiś czas temu, dawno leżał w koszu kilka przecznic dalej, kiedy Minhyuk zdał sobie ostatecznie sprawę o absurdalności tego, co chce zrobić. On nie przepraszał, nie okazywał skruchy, dlatego to nie miało prawa bytu.

-Minhyuk?- Zdziwiony Kihyun z jeszcze mokrymi włosami stanął w progu. - Co tu robisz?- Zapytał, drapiąc się po nagim torsie.

Nawet nie wiecie jak ciężko było mu oderwać wzrok od wyrzeźbionych mięśni Yoo. Zupełnie jakby wszyscy znani i nieznani bogowie nakazywali mu patrzeć na każdy centymetr torsu chłopaka. Gdzieś kątem oka widział, że Kihyun ostatecznie podłapał to spojrzenie i w efekcie czego, lekko się zawstydził.

-Wejdziesz? Ubiorę się i możemy porozmawiać- uśmiechnął się, przepuszczając swojego gościa w drzwiach.

-Gdzie Wonho?- Zapytał, gdy znalazł się już w salonie.

-Nie wiesz?- Wyglądał na naprawdę zdziwionego. - Wyjechał do rodziców.

Dlaczego to powodowało w nim jakiś dziwny smutek? Powinien się cieszyć, że chłopak pojechał zobaczyć się z rodziną, więc... Dlaczego jego ciało zostało ściśnięte jakimś dziwnym żalem? Dlaczego się tym przejmował, przecież ani trochę nie powinno go to obchodzić, a mimo to... On jaki jedyny znał znaczenie słów „pojechał do rodziców". W życiu tego skrajnie dobrego i naiwnego chłopaka ponownie musiało się coś wydarzyć. Najpewniej ktoś znów go zranił lub zniszczył jego pewność siebie. Hoseok zawsze uciekał w tamte strony, gdy działo się coś naprawdę złego. Minhyuk wiedział o tym, aż za dobrze.

-Mówił coś o mnie?- Zapytał ostrożnie.

Już w pełni ubrany Kihyun, musiał zastanowić się chwilę nad odpowiedzią.

-Tylko to, żebym nie pozwolił się pobić.

Minhyuk zmarszczył brwi.

-Przecież ja nie bije ludzi.

Roommate #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz