LX

771 116 101
                                    


-Wzdychasz- odezwał się w pewnej chwili Kihyun, który obecnie siedział przy biurku, wkuwając jakieś formułki odnośnie prawa karnego. - Martwisz się czymś?

Minhyuk z kolei znajdował się na ich wspólnym łóżku, leżąc na plecach obserwował biel sufitu i jednocześnie walczył z natłokiem własnych myśli, które w ostatnim czasie stawały się coraz bardziej dokuczliwe.

-Skąd wiesz?- Zapytał szczerze zdziwiony. - Mówiłem coś?

-Nie- odwrócił głowę w stronę swojego rozmówcy, by złapać z nim kontakt wzrokowy. - Znam cię już tak długo, że rozpoznajęwszystkie twoje westchnięcia- Kihyun uśmiechnął się zadziornie.

-Ty jednak jesteś palantem-rzucił, na co Yoo jedynie wzruszył ramionami. - Ale tak... Martwię się i to nawet poważnie.

Jeżeli Minhyuk miałby wybrać jedną cechę, która mu odpowiada w Kihyunie, to na pewno byłaby to jego ofiarność. Ten chłopak potrafił odłożyć to co aktualnie robił na dalszy plan, by w razie potrzeby komuś pomóc. I tak oto, dosłownie chwilę potem. Leżeli już ramię w ramię i obydwoje wlepiali swój wzrok w sufit. A raczej tak z początku mogłoby się wydawać, bo w rzeczywistości Yoo cały czasu, ukradkiem rzucał spojrzenia swojemu ukochanemu.

- O co chodzi?- Zapytał miękko.

-Wonho i Hyungwon...- Zaczął niechętnie. - Wiem, że mieliśmy o tym nie rozmawiać i się nie wtrącać, ale... Kurcze cały czas się martwię, że jeżeli zostawię ich samych to to na pewno skończy się jakąś katastrofą.

-Są dorośli, powinieneś im zaufać- uśmiechnął się pokrzepiająco.

-I to jest właśnie w tym wszystkim najbardziej denerwujące, bo ja naprawdę chciałbym przestać się martwić -jęknął. - Ale jakoś nie mogę.

Bez chwili zawahania, położył głowę na klatce piersiowej Kihyuna, tak by móc słyszeć jego bijące serce. Ten dźwięk zawsze go uspokajał i w pewien niezrozumiały sposób potęgował uczucie bezpieczeństwa, którego miejscami Minhyukowi naprawdę brakowało.

Yoo objął go ramieniem, co dodatkowo wzmocniło wymienione wyżej efekty. Posiadanie kogoś naprawdę bliskiego było skarbem, którego nie dało się kupić za żadne pieniądze. Bycie razem było ich nagrodą za trwanie w tym bolesnym i bezsensownym życiu.

-Oni do siebie nie pasują- stwierdził po chwili. - Ostatnio miałem wrażenie, że Wonho zaczął coś czuć do Hyungwona i w pierwszej chwili nawet się ucieszyłem, ale teraz...

-Martwisz się, że znowu zostanie zraniony?

-Nie znasz go tak długo jak ja... Nie widziałeś go takim jak ja i... Nie chce żeby znowu był wystawiony na takie cierpienie -tłumaczył. - Jeżeli naprawdę zakochał się w Hyungwonie, to nie wyniknie z tego nic dobrego.

-Dlaczego tak myślisz?

-Trochę ich już niestety znam i wiem, że po prostuto nie wyjdzie na dobre.

-Rozumiem, że jest mi łatwo mówić takie rzeczy, ale... Myślę, że powinniśmy zostawić to tak jak jest–zaproponował. - Według mnie to jest najlepsze, co możemy w aktualnej sytuacji zrobić. Jeżeli zaczniesz się wtrącać, to potem mogą zacząć ciebie obwiniać

-Niby masz racje, ale...

-Żadnego ale- podniósł się do siadu, przy okazji zachęcając Minhyuka, by zrobił to samo. - W razie, gdyby coś się zaczęło dziać, to pamiętaj, że jestem obok i na pewno ci pomogę.

Kihyun delikatnie pogładził Minhyuka po policzku, na co ten jedynie się uśmiechnął i przybliżył się nieco bardziej, by móc złożyć na ustach swojego chłopaka, czuły pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zmysłowy.

Roommate #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz