58

1.9K 231 93
                                    

- Powiedz mu, że w zamian za informacje, pomożemy mu się stamtąd wydostać.

- Nie jest głupi, nie pójdzie na to. Wie, że nic to nie da.

- Dlaczego bezwiednie wierzysz w każde jego słowo? Równie dobrze, mógł sobie to wymyślić. A wygląd zmienić. Jesteście w twojej głowie.

- No właśnie. Mojej. Ja mam nad nią kontrolę, nie on...ale i tak czuję się tam...

Midoriya zacisnął palce na pościeli, spuszczając wzrok. Shinsou odetchnął głęboko, siadając obok niego. Złapał go w pokrzepiającym geście za ramię. W tym momencie do pokoju weszła Hitome. Nie wiedzieć czemu, dziewczyna miała niezmiernie uspokajający wpływ na otoczenie, dlatego pozwalano jej czasami przychodzić tutaj razem z Shoto. Pomiary ciśnienia i tętna Izuku za każdym razem, gdy mała się zbliżała, normowały się.

Tym razem też tak było.

Piegowaty uśmiechnął się i rozluźnił.

Shinsou natomiast zadrżał lekko z zimna. Zmarszczył brwi, przyglądając się dziecku.

- Mogłabyś na chwilę wyjść?

- Dlaczego?

- Chcę coś sprawdzić.

Mała posłusznie wyszła za drzwi. Dostatniej czasy zaprzyjaźniła się z większością przesiadujących tutaj bohaterów, jednak jedyny Hitoshi był wobec niej zimny i zdystansowany. I on jako jedyny nie czuł się przy niej tak dobrze, jak reszta.

W pokoju wraz ze zniknięciem Hitome, zrobiło się cieplej, jednak Midoriya zdawał się nie podzielać tego zdania. Zadrżał lekko.

- Zimno ci?

Piegowaty spojrzał na przyjaciela, kiwając głową.

- Tak, ale to nic.

- Hitome, wejdź.

Mała posłusznie weszła do środka. Deku po raz kolejny rozluźnił się i uśmiechnął, natomiast Shinso odwrotnie.

- Młoda, jaka jest twoja indywidualność?

- Nie wiem, pan doktor nie umie powiedzieć, dlaczego jeszcze się nie pojawiła.

Hitoshi wstał. Podszedł do niej i złapał ją za ramiona. Wziął głęboki wdech i nachylił się do jej ucha.

- Użyj na mnie i na Izuku swojej indywidualności.

Dziewczyna wyprostowała się jak struna, a przez ciało Shinsou przetoczyła się nieprzyjemna fala zimna i niepokoju.
Natomiast po ciele loczka rozlał się niewypowiedziany spokój i cisza. Jakby ktoś położył go na hamaku, nad brzegiem morza. Po chwili opadł lekko na poduszki, zapadając w sen.

- Możesz przestać. Jesteś wolna.

Hitome runęła w stronę Hitoshiego, który złapał ją drżącymi rękami.

Fioletowowłosy na tyle opanował swoją umiejetność, że był w stanie wymagać od ludzi rzeczy, których oni sami nie byli świadomi, że są w stanie zrobić. Mógł na przykład poprosić o ukazanie swojego naturalnego talentu. Kazać komuś wyczynowo skakać na rowerze, gotować wykwintne potrawy. Musiał jednak dobrze znać daną osobę. Posiadać o niej informacje. Utrzymać kontakt fizyczny i psychiczny, a także zachować spokój. Było to wiele trudnych warunków do spełnienia, jednak i tak umiejetność ta, była bardzo przydatna podczas przesłuchań, czy pracy z poszkodowanymi.

Teraz także okazała się strzałem w dziesiątkę, bo Shinsou wpadł na genialny pomysł rozwiązania problemu braku kontaktu z Deku.

Spojrzał na błogo śpiącego Izuku, uśmiechając się lekko. Spojrzał na małą Hitome, która także spała w jego ramionach.

- Dzięki.

Mruknął do niej cicho, wstając i wychodząc z nią z pokoju. Wpadł w drzwiach na Bakugou. Blondyn prychnął, unosząc brew.

- Coś taki wesoły, he?

Shinsou także prychnął, marszcząc brwi. Niezmiernie irytował go fakt, że był skazany na tego człowieka. Frustrowało go także, że mimo wszystko Katsuki się przydaje. Także działał uspokajająco na Izuku, chociaż piegowaty wydawał się przy nim niepewny i cichy.

- Potem ci powiem, narazie muszę cię z nim zostawić. Bądź miły.

- Kto go teraz nie traktuje jak przyjaciela, hm?

Prowokujące czerwone tęczówki wwiercały się w nieco wyższego bohatera. Hitoshi zacisnął zęby i wyminął go. Nie musiał mu się tłumaczyć. Izuku był dla niego praktycznie całym światem i nie chciał, żeby musiał siedzieć w tych podziemiach jeszcze dłużej. Chciał jak najszybciej rozwiązać tą sprawę i dać mu upragnioną wolność. Katsuki mógł sobie odbierać jego zachowanie jak chce, ale dopóki zbliża się do rozwiązania problemu i uratowania Midoriyi, nie będzie się tym przejmował.

Bakugou pokazał jeszcze środkowy palec, jego oddalającym się plecom. To było silniejsze od niego. Ostatecznie wszedł do pokoju Izuku, patrząc na niego.

- Czego śpisz?

Warknął szorstko. Razem z pyzą i mrożonką (zestaw godny studenta stołującego się w żabce) doszli do wniosku, że Midoriya nie powinien spać w dzień, szczególnie, że po każdej rozmowie z Deku był w coraz gorszym stanie. Póki czegoś nie wymyślą, nie powinien ucinać sobie drzemek.

Kopnął w łóżko, a Midoriya leniwie uchylił oczy. Nie czuł się tak dobrze jak wcześniej, jednak na widok Katsukiego, lekko się uśmiechnął. Podniósł się do siadu, wzruszając ramionami.

Bakugou po dłuższej chwili bezruchu, usiadł obok niego, opierając ręce na kolanach.

- Kacc-

- Cicho bądź.

Piegowaty zamilkł więc, splatając ze sobą dłonie. Zaczął bawić się palcami, czując jak napięcie rośnie. Po chwili czerwonooki znowu się odezwał, przełykając ciężko ślinę.

- Przepraszam.

And The End {BakuDeku}Where stories live. Discover now