66

1.5K 188 69
                                    

Tak bardzo się bał.

Tak bardzo bał się nie tylko on, ale tak naprawdę każdy w tym chorym świecie.

Dlaczego ktoś stał się zły? Dlaczego tak postępuje? Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć?

Midoriya starał się zrozumieć. Bo doskonale wiedział, że z każdym kolejnym krokiem, z każdą kolejną stratą, upadkiem, słowem, oddechem, będzie mu po prostu ciężej.

Tylko wiedza, sens tego wszystkiego,
pomagał mu nie oszaleć.

Dlaczego?

Zadawał sobie to pytanie dzień w dzień.

Dlaczego nie dane my było zostać bohaterem mimo, że zrobił absolutnie wszystko, co było w jego mocy.

Dlaczego tracił bliskich mimo, że całe jego życie opierało się na wyrzekaniu się wszystkiego, co mogło do tego doprowadzić.

Dlaczego nie potrafił się pozbierać mimo, że wszystko powinno być już tylko lepiej.

Każdy radził sobie jak mógł. Monoma, Todoroki, Uraraka, Denki, Shinsou, Kirishima, Bakugou, a on?

A może tak naprawdę nikt nie potrafił sobie poradzić. Każdy milczał, bo niektóre rzeczy są zbyt okrutne i zbyt bolesne, żeby umieć ubrać je w słowa. Nie dało się. Nic nie dało się zrobić.

Opadł na ziemię, opierając się rękami o nagrobek. Maniakalny wzrok drżał, odczytując znane na pamięć słowa, wyryte w zimnym kamieniu.

- Mamo...

Przylgnął do grobu, zaciskając wokół niego ramiona. Zaniósł się płaczem. Granica, od której uciekał przez ostatni czas, została przekroczona. Jego kruchy spokój ulotnił się w ułamku chwili.

Kojarzycie ten moment w życiu, gdy tłumicie emocje tak długo i tak intensywnie, że wystarczy upuszczanie łyżeczki, żeby wybuchnąć? 

Może to trywialne porównaniu, patrząc na fakt, że Deku stracił kolejną ważną mu osobę, ale tak się właśnie czuł.

Starał się tak bardzo, żeby nikogo nie martwić, a teraz co wyprawiał? Wybiegł z mieszkania, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co. Zostawił tam podobnie przerażonych przyjaciół.

Znowu czuł się tak oszałamiająco samotny. Miał ochotę zniknąć.

I gdzieś na tej granicy szaleństwa, stała się prawdziwie nienormalna rzecz.

Poczuł uścisk na ramieniu i zanim zdążył zareagować, już tkwił w czyiś ramionach. Ten zapach był mu obcy, ale jednocześnie znajomy. Tak samo to uczucie. Poczuł się bezpiecznie.

Odepchnął od siebie gwałtownie mężczyznę, patrząc na niego przez łzy. Już miał krzyczeć, kazać zostawić się w spokoju, ale nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa.

- Deku.

Nieco chłodny, cichy głos zabrzmiał w jego uszach, a dziwna radość i jednocześnie panika, rozlała się po jego sercu.

- To już nie ty, prawda?

Dabi schował ręce do kieszeni, ukrywając twarz w cieniu swoich włosów. Midoriya sięgnął po telefon, ale niewyjaśniona siła zatrzymała go przed zadzwonieniem po policję.

- Co ty...

- Obserwowałem cię. Chciałem porozmawiać, nie miałem okazji.

Izuku zamknął usta, przełykając ślinę.

- O czym?

Pohamował łzy, przecierając policzki drżącą dłonią. Cofnął się o krok, ale ugrzązł w miejscu. Oboje zdawali się być zawieszeni w czasie.

- Co zrobiliście z Deku?

Traktował mnie dobrze.

I wtedy poczuł się jeszcze gorzej.

- On...

Złapał się za serce, po chwili wplątał palce we włosy, kręcąc głową.

- Nic nie mogłem zrobić.

Wychrypiał żałosnym głosem, a jego oczy znowu zaszły łzami.

- On już się nie obudzi. Nie może.

Zakrył twarz dłońmi, opadając na ziemię. Touya milczał, patrząc na Midoriyę i...nie wiedział co czuć.

To był Deku. Ale tylko gdzieś w odległej części. Jego namiastka. Ktoś by powiedział, że lepsza wersja, ale tak naprawdę... Czemu się łudził?
To tak logiczne, że nie pozwolą mu pozostać przy świadomości. Tak logiczne.

Odwrócił się na pięcie.

- Dabi...Lubiłeś go, prawda?

Czarnowłosy spojrzał na Izuku przez ramię.
W tym stanie naprawdę go przypominał. Przerażonego, niczemu winnego Deku, który jedyne czego szukał to akceptacji w patologii i bólu, jakim się narodził.

- Można tak powiedzieć.

- Co zamierzasz zrobić? Jeśli ktoś, kogo lubiłeś...nie ma go, odszedł. Jak wszyscy inni, a ty nic nie możesz z tym zrobić? Jak iść dalej? Jak mam...żyć?

Wychlipiał, uwieszając głowę nad ziemią.
Nie usłyszał odpowiedzi. Todoroki odszedł.

And The End {BakuDeku}Where stories live. Discover now