24

3.4K 343 63
                                    

Todoroki biegł przez ciasne uliczki. Po raz kolejny cudem uniknął spotkania ze śmietnikiem. Wyminął szybko martwego szczura i zablokował przejście ścianą lodu. Mężczyzna wpadł z impetem w blokadę i syknął upadając na ziemię. Shoto szybko do niego podszedł i związał mu nadgarstki specjalną gumą.

- Puszczaj mnie!

- Wszystkie dowody wskazują na ciebie. Masz prawo zachować milczenie.

Odparł spokojnie, ale z wyczuwalną ulgą w głosie. Nareszcie rozwiązał sprawę, z którą zalegał już od dłuższego czasu. Był nią zmęczony i sfrustrowany. Dopiero teraz przyjrzał się mężczyźnie i stwierdził, że wygląda bardzo młodo. Zignorował to jednak i zadzwonił po policję, żeby zabrali go na komisariat.

- Kurna! Wrobiono mnie! Powiem wszystko, ale nie ładujcie mnie do paki!

Todoroki wyprostował się, kiedy posadził mężczyznę pod ścianą. Otaksował go spojrzeniem, ale się nie odezwał. W tym momencie jego telefon zawibrował.

- Halo?

- Musisz szybko przyjechać. Mamy kolejne poszlaki.

- Złapałem go już. O co jeszcze chodzi?

- Najwidoczniej miał wspólnika.

Shoto syknął cicho pod nosem i rozłączył się. Spojrzał chłodno na przestępcę i kucnął przy nim.

- Był jeszcze ktoś?

- Mówię, że zostałem wrobiony! Nie wiedziałem, że będą chcieli go zabić!

- Kto?

- Nie wiem, nie przedstawili mi się!

W tej chwili podjechał radiowóz. Załadowali faceta do środka. Krzyczał coś jeszcze, ale Shoto nie miał na to czasu. Pędził właśnie do swojej agencji, by dowiedzieć się więcej na temat poszlak, jakie rzekomo znaleziono.


W tym samym czasie Uraraka była w drodze do hotelu na obrzeżach miasta, w którym doszło do morderstwa. Sprawa pojawiła się jak grom z jasnego nieba. Nie była do końca zadowolona, że znowu przydzielają ją do tego typu akcji. Od tego zawsze była policja, więc dlaczego poprosili ją o pomoc? Nie była do końca pewna.

Dotarła na miejsce dosyć szybko. Wysiadła z taksówki, zapłaciła i spojrzała na wysoki budynek. Westchnęła pod nosem i skierowała się do środka. Z miejsca przywitali ją funkcjonariusze. Została zaprowadzona na miejsce zbrodni. Rozejrzała się po pokoju, w którym znajdowało się jedynie łóżko, jakieś maszyny i komoda. Spojrzała na podłogę i dostrzegła na niej krew i obrys ciała. Do jej uszu szybko dobiegł szloch, ale nie była pewna z jakiego miejsca.

- Uravity.

Odwróciła się w stronę detektywa, który wypowiedział jej pseudonim.

- Dzień dobry.

- Przepraszam, że wzywamy panią w takiej sprawie, ale pomyślałem, że kobieca ręka zawodowca się tu przyda.

- Ah tak?

- Znaleźliśmy na miejscu kobietę. Była przerażona, głodna i odwodniona. Nie chce nic powiedzieć. Prawdopodobnie była świadkiem całego zajścia. Ma pani bardzo dobre podejście do ofiar dotkniętych jakąś traumą i pomyślałem, że uda się pani z nią dogadać.

Brunetka kiwnęła powoli głową i sięgnęła po notatki sprawy, które podał jej mężczyzna. Otaksowała je szybko spojrzeniem i westchnęła zamykając na chwilę oczy.

- Dobrze, porozmawiam z nią. Gdzie jest?

- Zamknęła się w łazience...

Wskazał na ścianę, zza której dobiegał szloch. Uraraka westchnęła i podeszła do niej. Użyła swojej indywidualności i kopnęła na pozór płaską powierzchnię. Odciążone drzwi z łatwością wyleciały z nawiasów i podleciały pod sufit. Kobieta, która znajdowała się w ukrytym pokoju, zaszlochała głośniej i zakryła głowę rękami. Ochako podeszła do niej powoli.

- Hej, spokojnie. Przepraszam za te drzwi, ale...

Na jej twarz wpłynął ciepły i miły uśmiech. Podrapała się po głowie i kucnęła przy siedzącej na podłodze kobiecie.

- Jestem tu żeby ci pomóc. Co się stało?

Odpowiedział jej jedynie urywane szloch. Uraraka usiadła po turecku i dotknęła jej dłoni.

- Już wszystko dobrze.

Kobieta spojrzała na nią, a potem wyjrzała przez jej ramię sprawdzając, czy policjanci ich nie podsłuchują.

- On mnie uratował.

- Kto?

Ochaco nie była ubrana w swój „roboczy" strój bohaterski. Przypuszczała, że to skłoniło kobietę do rozmowy. Zaufała jej wierząc, że jest cywilem.

- Nie wiem jak się nazywał, ale mnie uratował. Zostałam porwana i ten facet, on kazał mnie mu zabić, a on nie chciał i mnie ochronił, ale...ale on musiał...on go zabił...

Ukryła twarz w dłoniach, a przez jej ciało przeszły kolejne spazmy szlochu. Uraraka położyła jej dłoń na ramieniu i pogładziła ją lekko.

- Niestety będę musiała cię prosić o portret pamięciowy...









Rozdział niesprawdzony i krótki, przepraszam TvT

And The End {BakuDeku}Where stories live. Discover now