18

4.2K 394 169
                                    

- Jak się czujesz, Izuku?

- Huh...

Midoriya uchylił powieki i podniósł się mozolnie do siadu. Spojrzał najpierw za okno, a później na swoją uśmiechniętą mamę. Kiedy dostrzegł w jej dłoniach tacę ze śniadaniem, sam pokazał rząd białych zębów. Wziął jedzenie od niej jedzenie i zaciągnął się zapachem naleśników i herbaty z imbirem.

- Lepiej.

Mruknął, zanim władował sobie duży kawałek jedzenia do ust. Pani Inko dotknęła czoła syna sprawdzając, czy gorączka faktycznie ustąpiła.

- Pan Aizawa do mnie dzwonił. Martwi się o ciebie i życzy zdrowia.

Piegowaty spojrzał na swoją mamę i pokiwał głową.

- Będę mógł iść już na zajęcia?

Kobieta westchnęła. Syn pytał ją o to codziennie. Nawet kiedy nie mógł o własnych siłach sięgnąć po butelkę wody. Zaśmiała się cicho.

- Myślę, że jeśli dzisiaj jeszcze się wygrzejesz, to już jutro będziesz mógł pomaszerować do U.A.

Zaśmiała się, kiedy Izuku objął ją za szyję, dziękując jej. Oddała uścisk i zamknęła oczy. Była tak bardzo dumna.


Midoriya otworzył oczy.

Zerwał się do siadu, ciężko dysząc i trzymając się za łomoczące serce. Z jego twarzy szybko spełzł uśmiech spowodowany naprawdę miłym snem. Zielone oczy zaszły łzami, a z ust wydobył się szloch. Czuł, że jego umysł jest aktualnie jego największym wrogiem. Na każdym kroku płatał mu figle i sprawiał, że nie jest w stanie nawet zasnąć bez obawy, że coś mu się stanie.

Przyłożył dłoń do ust i zagryzł ją mocno, nie mogąc znieść emocji, jakie szalały w jego ciele. W głowie powtarzał w kółko nawoływanie o pomoc, jednak z jego warg nie wydobył się już nawet jęk rozpaczy. Zerknął na zegarek, który o dziwo pokazywał godzinę siódmą rano.
Opadł na poduszki, wgapiając się w sufit.

Nasłuchiwał.

Zastanawiał się, gdzie jest. Czy ktoś przyjdzie mu pomóc. Jakie zadanie powierzy mu Romero. Jak jego szef go zabije. I czy na pewno chce umrzeć.

Jeszcze kilka dni temu siedział ze swoimi przyjaciółmi w kawiarni i wylewał z siebie smutki, które ciążyły mu przez te wszystkie lata. Oni jednak nie uciekli. Nie zostawili go w obawie przed mordercą. Zostali i pokazali, że może im ufać. Nie chciał znowu odchodzić bez pożegnania.

Jego rozmyślania przerwało ciche skrzypnięcie drzwi.

- Wstałeś? Świetnie się składa.






- Tak, jestem pewny. To jego szef.

Bakugou kiwnął głową i odłożył zdjęcie na bok. Usiadł w swoim skórzanym fotelu i położył nogi na biurko.

- Jednak nie było go tam.

Hitoshi westchnął. Przed chwilą wrócił z agencji Romero Fujimiego, którego jak na złość tam nie było. Jego sekretarka zarzekała się, że jest teraz na zwolnieniu i niestety mówiła prawdę. Shinso tego dopilnował. Todoroki wykorzystał znajomości ojca i dowiedział się, że szef Izuku odebrał go ze szpitala i przetrzymuje go w nieznanym miejscu. Było to przestępstwem i wszyscy z ekipy „ratowników Midoriyi", tak pieszczotliwie woła na nich Uraraka, nie marzyli o niczym innym, jak o znalezieniu faceta i wsadzeniu go do paki.

No właśnie. Pozostało jeszcze znalezienie. Czyli najtrudniejsza część.
Kirishima jest w „terenie". Krąży na patrolu i obserwuje bardziej podejrzanych typów, podczas gdy Shinso, Uraraka i Bakugou głowią się nad papierami, nagraniami z kamer i jakimikolwiek innymi poszlakami. Wszyscy byli coraz bardziej niespokojni i martwili się, co dzieje się z piegowaty, który nie dość, że jest aktualnie w fatalnym stanie psychicznym, to do tego jego zdrowie mocno podupadło.

Katsuki dopił już trzecią kawę tego dnia i odstawił kubek z napisem „tiny bitch" na biurko. To był prezent od jego matki, z okazji ukończenia U.A.
Ochako obserwował przez chwilę napis, aż nie przerzuciła spojrzenia na blondyna.

- Fajny kubek.

- Wiem.

Chłopak skrócił wszelkie próby nawiązania koleżeńskiej pogawędki. Obserwował właśnie jedno z nagrań, na których facet w płaszczu ładuje Midoriyie do samochodu. Kliknął szybko pauzę i oparł się na fotelu.

- Nie mam pomysłu, jak moglibyśmy go znaleźć.

Bezbarwny ton Shinso przerwał ciszę. Bakugou spojrzał na niego rozeźlony, ale nic nie powiedział. On też nie miał już pomysłów. Mogli jedynie wypatrywać i cierpliwie czekać.

Bezradność to jedno z najgorszych odczuć.

And The End {BakuDeku}Where stories live. Discover now