39

2.8K 305 233
                                    

Uraraka złapała się mocniej siedzenia i zacisnęła oczy. Mimo to, zdołała jeszcze wydusić.

- Szybciej do cholery!

Bakugou z całej siły wbił pedał gazu do podłogi i zacisnął palce na kierownicy z taką siłą, że zbielały mu knykcie. Zwolnił dopiero pod domem Deku, pod którym stał już Todoroki. Heterochromik, gdy tylko zauważył auto, schował telefon do kieszeni, rezygnując z prób dodzwonienia się do Izuku.

Katsuki wyleciał z samochodu, nie czekając na Occhako, która próbowała uwolnić kawałek swojej koszulki z pomiędzy szczeliny w fotelu. Ostatecznie wkurzona do granic możliwości wyjęła nożyczki ze schowka i ucięła nieszczęsny kawałek. Nie miała teraz czasu na takie pierdoły.

- Jest, kurwa?

- Nie ma, kurwa.

Shoto przedrzeźnił Bakugou, ale chyba żadne z nich nie zwróciło na to większej uwagi. Blondyn wyminął zamaszyście Todorokiego i wparował do mieszkania. Spodziewał się wszystkiego. Krwi, wymiotów, kupy na ścianach, rozwalonych wazonów, a nawet innych skrajności w postaci sterylnego porządku.

Jednak w środku było normalnie. Jak zwykle czystko, w zlewie stały jednak dwa niedomyte kubki. Książki w salonie porozrzucane na stoliku w artystycznym nieładzie.

Dom, jak dom.

Czerwone oczy przeskanował każdy najmniejszy kąt na parterze. Kiedy nie znalazły nic dziwnego, one i ich właściciel udali się na piętro. Tam tak samo.

Otwarte leki na szafce, obok stojąca butelka wody. Pościelone łóżko, na którym leżały przygotowane ubrania. Zwykłe dresy i biała bluzka.

Przez głowę Bakugou w ciągu sekundy przetoczyło się milion czarnych scenariuszy i kiedy już miał zaczynać krzyczeć, poczuł uścisk dłoni na ramieniu.

- Bakubro, wyluzuj.

Powietrze zeszło z niego jak z balonika. Jakim cudem taka błahostka, jak przygotowane ubrania mogła nim tak wstrząsnąć?

Uraraka, podczas kiedy Katsuki szalał, postanowiła jednak nie ignorować Shoto i porozmawiać z nim na spokojnie. Siedli w salonie.

- Czyli jaszcze raz. Znalazłaś ledwo przytomnego Iidę, z wiadomością, że terroryści, którzy grasują w mieście, planują porwać Midoriyie?

- Dokładnie tak. Dzisiaj, o 16. A jest...16:45.

Przełknęła ciężko ślinę i zaczęła zdrapywać lakier z paznokci.

- Dlaczego znowu działamy na własną rękę? Przecież to sprawa powiązana z aktualnym stanem rzeczy w Japonii.

Brunetka otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nic konkretnego nie przyszło jej do głowy. Milczała dłuższą chwilę, aż ostatecznie nie zebrała myśli.

- Deku jest aktualnie...potępiany przez społeczeństwo. Niewiele osób wie gdzie mieszka, niewiele wierzy, że w ogóle żyje. Mam wrażenie, że powinno tak zostać. Jeśli nagłośnilibyśmy jego zamieszanie w tej sprawie-

- I lepiej, żeby ktoś go porwał?

- Todoroki, nie mówię, że nie możemy tego zgłosić. Ale zgłośmy to na przykład agencji twojego ojca.

- Mojej agencji.

- Twojej agencji. Jak ty się w ogóle trzymasz?

Ah, zapomniałam wspomnieć. W ostatnim napadzie, czołowy bohater Endevor, został ciężko ranny i aktualnie leży w śpiączce w szpitalu. Jego życiu nic nie zagraża, jednak jego prawa ręka obumarła przez zbyt wysoką temperaturę. Do czasu aż się nie wybudzi, nikt nie może być do końca pewny, czy wróci do bohaterstwa.

Shoto powiódł spojrzeniem po pomieszczeniu, aż nie wrócił nim do Uraraki.

- Bardzo dobrze. Wiem, że się obudzi. Po prostu ciężej prowadzi się agencje w pojedynkę.

Brunetka pokiwała głową ze zrozumieniem i w pokrzepiającym geście położyła chłopakowi rękę na ramieniu.

Huk na górze sprowadził ich myśli z powrotem do osoby Izuku.

- Co tu się dzieje?

A pro po Izuku. Zielonowłosy właśnie stał w drzwiach wraz z Shinsou. Oboje byli ubrani w czarne garnitury i oboje wydawali się mieć naprawdę potężnego mind fucka.

***

- Byłem z Hitoshim na pogrzebie...

Wszystkie cztery pary oczu skierowały się na Midoryie, jedynie Shinsou wlepiał wzrok w kota, którego głaskał za uchem. Zostawił Saske (jednego ze swoim licznych kotów) pod opieką Izuku, żeby ten miał się przynajmniej czym zająć.

- Jakim pogrzebie do cholery?

- Mojej dawnej sąsiadki.

Zacisnął usta i ukrył twarz w dłoniach, biorąc głęboki wdech, przełamany drżeniem głosu. Shinsou pogładził go po plecach.

- Była ofiarą zawalenia się galerii handlowej. Miesiąc temu.

Spokojny głos Shinsou naprawdę nie pasował do jego miny. Wszyscy wpatrywali się w jego zmarszczone czoło i drgające wargi. Todoroki już miał pytać zainteresowany, co go łączyło ze staruszką, ale przerwał mu rozedrgany głos Izuku.

- Dlaczego od razu robicie taką aferę? Nie odzywacie się do mnie tygodniami i nagle z dnia na dzień włamujecie mi się do domu i...

Deku przerwał, nie mogąc dalej kontynuować. Było mu tak przykro. Przez tyle czasu myślał, że jest samotny z wyboru i obowiązku, a tak naprawdę okazało się, że po prostu nie ma dla niego miejsca w życiu innych, ważnych dla niego ludzi. I teraz naprawdę został sam. Ostatnia osoba, która była dla niego ważna - odeszła. I nie miał nawet cholernej okazji, żeby się z nią pożegnać.

- Ciągle cię ktoś porywał! Nie mogliśmy tego zignorować-

- A na codzień możecie?

Zielone, załzawione oczy przeszły Bakugou na wskroś. Blondyn poczuł, jak oblewa go pot. Nie dał jednak tego po sobie poznać.

Milcząca Uraraka w końcu zdołała się zebrać w sobie i powiedzieć kilka słów, które jak się potem okazało zmieniły prawie cały bieg historii.

- Chciałbyś znowu pomagać ludziom?

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz