63

1.7K 206 185
                                    

- Jakim cudem!? Jakim cholernym cudem...! Ja...Błagam...

Uraraka opadła bezwładnie na ziemię, starając się pohamować łzy, natarczywie spływające z jej twarzy. Ten koszmar miał się już skończyć. Wszystko miało być dobrze.

- Bardzo mi przykro. W testamencie przepisano pani połowę zarobku, a także pierścionek.

- Pierścionek?

- Jest także list do pani, ale jest on do przeczytania osobistego. Taka była jego wola.

Ochako pociągnęła nosem, starając się opanować oddech. Zaczęła kiwać głową, łudząc się, że mężczyzna po drugiej stronie dostrzeże ten gest i się rozłączy.

- Dobrze, rozumiem, skontaktuję się jeszcze z panem.

Zmusiła się do ostatnich słów i odłożyła telefon na bok. Nie sądziła, że po stracie Momo będzie musiała znieść odejście kolejnej bliskiej osoby. Potrzebowała rozmowy. Potrzebowała kogoś...kogokolwiek stabilnego w swoim życiu. Przyjaciela. I pierwszą osobą, o jakiej pomyślała, był Midoriya. Zamówiła taxi.

Todoroki skończył pleść warkocza Hitome. Dziewczyna poderwała się na równe nogi i zaczęła obracać się przed lustrem. Mężczyzna uśmiechnął się lekko na ten widok. Nie sądził, że skończy jako samotny tatuś. I to nigdy tak naprawdę nie uprawiając sexu, starając się o dziecko.

Ha! Nie był prawiczkiem. Co to, to nie.

Podniósł się na równe nogi i spojrzał na wyświetlacz telefonu, na który przyszło mu powiadomienie.

Shinsou Hitoshi:
Hej, skończyłem pracę,
mogę cię zgarnąć i pojedziemy do Izuku?

Shoto odpisał szybko, oczywiście zgadzając się. Lubił takie wypady do Midoriyi. Naprawdę łatwo było zapomnieć o problemach w towarzystwie...no właśnie. Kogo? Tak naprawdę nie był w stanie nazywać ich już z czystym sumieniem „tylko współpracownikami". Byłby skłonny pokusić się o nazwanie ich przyjaciółmi, ale nie wiedział, czy byłoby to stosowne. Postanowił zepchnąć swoje przemyślenia na bok.

Złapał małą pod pach, przerzucając ją sobie przez ramię.

- Uprowadzam cię.

Mała pisnęła, śmiejąc się jak wariatka, a po ciele Todorokiego rozlało się miłe ciepło. Nie był już w stanie stwierdzić, czy to jego własne odczucia, czy moc Hitome.

- Odwiedzimy jeszcze potem dziadka?

Shoto milczał dłuższą chwilę, ale ostatecznie westchnął.

- Jeśli chcesz.

Deku pozbierawszy się w sobie i rzeczy z podłogi, stał teraz przed lustrem, wgapiając się w swoje sponiewierane odbicie. Nie miał ochoty wychodzić z pokoju, ale głośno burczący brzuch nie pozwalał mu o sobie zapomnieć.

Ostatecznie z głębokim westchnieniem podreptał do drzwi. Do jego nosa dostał się zapach czegoś ostrego, a jego żołądek zrobił jeszcze większego fikołka. Zmarszczył brwi i skierował się do kuchni.

Stanął jak wryty.

- O, wstałeś.

- He?

Bakugou prychnął i odwrócił się do niego, przestając mieszać coś na patelni.

- Mówię, że w-s-t-a-ł-e-ś.

- Ja...

- Przydaj się na coś i zrób coś do picia.

- Ale Kacchan...

- Mam w dupie, że to twój dom. Prawdopodobnie nic innego nie umiesz zrobić dobrze. Zalej herbatę, czy coś. Ja chcę kawę.

- Ale...

Przerwał próby jakiejkolwiek dyskusji, gdy blondyn machnął na niego ręką. Wpatrywał się dłuższą chwilę w jego plecy, na które miał zarzucony tylko ręcznik.

- Myłeś się?

- Masz jakiś problem!? Za dwie godziny zaczynam pracę, a waliłem gorzej, niż ty na codzień. Słuchaj no, nerdzie, nie irytuj mnie.

Odparł, a Deku uśmiechnął się z politowaniem i po prostu podszedł do czajnika, nastawiając wodę. No tak. Katsuki, tak samo jak cała reszta nadal byli zawodowymi bohaterami. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Spochmurniał na myśl, że w jego obecnym stanie zostało mu zabronione pełnić funkcję chociażby policjanta.

To bolało. Bolał go fakt, że wszystko, na co pracował całe życie, zostało mu odebrane.

Z myśli wyrwało go szturchnięcie w ramię.

- Woda się zrobiła. Jeny, co jest z tobą nie tak.

Izuku zarumienił się wściekle i zacisnął dłoń na rączce czajnika. Co jest z nim nie tak!? Dlaczego Katsuki zachowuje się tak, jakby nic się wczoraj nie stało? Może nie pamiętał...? Nie Bakugou ma zdecydowanie mocniejszą głowę, niż Deku i loczek był pewny, że skoro on pamięta urywki nocy, Katsuki powinien umieć streścić bieg wydarzeń.

- Kacchan..bo...

Odwrócił się do niego, zabierając kubki z kawą z blatu. Spojrzał na dwa parujące talerze na stole i mimowolnie uśmiechnął się szeroko.

- Dziękuję za posiłek.

Mruknął tylko, siadając na krześle.



________________________________

Ummm, hi? Bardzo was przepraszam, za niewywiązywanie się z obietnic i wstawianie rozdziałów tak rzadko. Powiedzmy, że nagromadziło mi się pewnych spraw i musiałam poświecić czas na ogarnięcie ich, a także załatwienie sobie psychologa. Rozdziały postaram się publikować jak najczęściej, jednak mogą to być odstępy na przykład dwóch tygodni. Notka zniknie, kiedy wszystko się unormuje i wrócę do cotygodniowego dodawania nextów. Nie obiecuję, że do tego czasu książka się nie skończy, jednak tak tylko zaznaczam, haha. Trzymajcie się ciepło i bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Jesteście cudowni, lov yaa~

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz