16

4.5K 438 161
                                    

- Shinso, gdzie jest Bakugou?

- Nie wiem.

- Ah, okej... Ale czekaj! Gdzie ty idziesz?

- Do domu.

- Huh? Nie czekasz z nami na informacje na temat stanu Midoriyi?

- Jest w śpiączce.

Po tych słowach Hitoshi zniknął za rogiem. Uraraka stanęła na środku jak wryta i dopiero jakaś uprzejma staruszka zapytała, czy wszystko okej. Ochako zaniepokojona stanem gioletowowłosego, obudziła Kirishime i poprosiła go, żeby znalazł Bakugou. Sama pognała do wyjścia licząc, że Shinso nie odszedł za daleko. Znalazła go jednak siedzącego nieopodal na krawężniku i palącego papierosa.

- Nie wiedziałam, że palisz.

- Bo nie paliłem.

Brunetka usiadła obok niego i w milczeniu patrzyła na ginący w przestrzeni dym.

- Co się stało?

- Mój przyjaciel leży w śpiączce, czy to niewystarczający powód by się martwić?

Shinso syknął przez zęby i spojrzał na nią złowrogo.

- Nie musisz być niemiły, po prostu się martwię.

- O kogo? Kim dla ciebie jestem? Nie zgrywaj bohatera tam, gdzie go nie potrzebują.

- Uspokój się, nie możemy się pomiędzy sobą kłócić. Jesteśmy w tym razem.

- Niby w czym? Nie ma żadnego dochodzenia, żadnej akcji, misji! Co ty sobie ubzdurałaś! Izuku znaleziony, lekarze się nim zajmują-

- I wcale się tym nie martwisz? Że coś pójdzie nie tak, że się nie obudzi... Przecież możesz mi powiedzieć...Shinso...

Chłopak przetarł zdenerwowany twarz i spojrzał na nią.

- Posłuchaj mnie. Nie mam ochoty być pocieszany przez kogoś, kogo wlokłem zarzyganego do domu, tylko z powodu usłyszenia prawdy.

Urarakę zatkało. Wgapiał się w jeszcze parę godzin temu uprzejmego i nieco cichego chłopaka, który teraz...No tak naprawdę trafił w jej czuły punkt. Było jej głupio przez swoje wcześniejsze zachowanie. Wydała oburzone westchnienie.

- Pogadamy jak się ogarniesz.

Wstała.

- Prawda w oczy kole, co?

Warknął i nawet nie spojrzał, jak dziewczyna odchodzi. W wejściu przywitał ją Todoroki, który jednak nic nie powiedział, jedynie wszedł za nią do środka i usiadł obok niej na krześle.
Brunetka nie mogła znieść ciszy.

- Nie pocieszysz mnie?

- Nie mam zamiaru, szczególnie, że się z nim zgadzam.

Ochako spojrzała zdenerwowana na Shoto, który jedynie wzruszył ramionami. Dziewczyna rozwaliła się na krześle.

- Faceci w tych czasach są podli.

- Szczerzy.

- Nieczuli.

- Dobitni.

- Todoroki!

Chłopak ponownie wzruszył ramionami i wbił spojrzenie w sufit. Przed chwilą rozmawiał z pielęgniarką i dowiedział się, że Midoriya będzie miał operację. Lekarze mówili coś o skutkach uboczny czyjejś indywidualności, jakimś uszkodzeniu płuc, zatrzymaniu akcji serca. Żadnych dobrych wieści. Do tego Shinso pokłócił się z Uraraką, a Kirishima zniknął wraz z Bakugou. On sam musiał skontaktować się niedługo z ojcem. Mimo, że Midoriya jest dla niego bardzo ważny, to jednak on też ma dużo rzeczy na głowie. Prowadził śledztwo w sprawie tajemniczego zniknięcia pewnego człowieka. Bardzo nagłego zniknięcia. Bardzo ważnego człowieka.

W tej samej chwili dosiadł się do nich Eijiro z Katsukim. Blondyn miał zabandażowaną dłoń, a rekinozęby siniaka na policzku. Shoto uniósł jedną brew, tym samym pytając, co się odwaliło. Kirishima zaśmiał się nieco niezręcznie.

- Powiedzmy, że mieliśmy małą sprzeczkę.

Heterochomik pokręcił głową i wstał, otrzepując się z już zaschniętego brudu z wczorajszej akcji. Kiwnął na wszystkich i odwrócił się w stronę wyjścia.

- Jakby były jakieś informacje na temat Midoriyi, piszcie. Narazie muszę iść.

Ochako patrzyła jak chłopak wychodzi. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i związała sobie włosy w kitkę. Też miała ochotę pójść do domu, przynajmniej się umyć i przebrać. Ale doskonale wiedziała, że dopóki nie dowie się wszystkiego na temat stanu przyjaciela, nie będzie w stanie ruszyć się z miejsca. Spojrzała na Kirishime i Bakugou. Oni chyba także nigdzie się nie wybierają.

- Chłopaki? Wy nie macie czegoś do załatwienia?

- Wyganiasz nas, pyzo?

- Nie, nie! Po prostu, nie wiem...

Katsuki posłał jej rozdrażnione spojrzenie, co skutecznie ją uciszyło. Brunetka jedynie westchnęła i wstała, kierując się do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o umywalkę, odkręcając wodę.

- Dobrze, że zlewy istnieją.

Westchnęła i obmyła sobie twarz.

And The End {BakuDeku}Where stories live. Discover now