34

2.8K 319 84
                                    

- Muszę cię uprzedzić.

- Uraraka, nie martw się. Dobrze znam historię Midoriyi. Wiem, co zaszło i czego się spodziewać.

- Tak, tak, tylko...

Brunetka zawiesiła się na chwilę. Objęła się ramionami i spojrzała niepewnie na przyjaciela.

- To właśnie ja nie wiem, czego się spodziewać. Nie widziałam go tyle czasu, ignorowałam go i szczerze...co jeśli on już nie chce ze mną rozmawiać?

- Oboje dobrze wiemy, że tak nie jest. To jest Midoriya. Niektóre rzeczy się w ludziach nie zmieniają, a on wciąż jest na pewno tym samym, uczynnym chłopakiem, co w U.A.

- Obyś się nie mylił, Iida...

Mężczyzna uśmiechnął się do przyjaciółki i poklepał ją po ramieniu. Poprawił sobie krawat pod szyją i w końcu wyszli z samochodu, przed dom Izuku.

Uraraka chciała przyjść tutaj już dawno, ale czuła, że bez wsparcia Tenyi, po prostu nie da rady. Granatowowłosy zawsze był w ich mały trio ostoją spokoju i dyscypliny. Czuła się przy nim naprawdę pewnie i potrzebowała go, żeby spojrzeć choremu przyjacielowi w oczy. Zdawała sobie sprawę, że w tym wszystkim najważniejsze są uczucia Izuku, że nie powinna go tak po prostu zostawić, ale...nie umiała i inaczej. Teraz jednak chciała mu wszystko wytłumaczyć.

Iida zapukał do drzwi. Uraraka stanęła niedaleko niego, czekając na odpowiedź. Nic się jednak nie stało. Zapukali drugi raz. Znowu cisza. Spojrzeli po sobie.

- Może śpi? Jest nawet wcześnie. Lepiej nie zaburzać nikomu jego zegara biologicznego.

Odparł spokojnie, ciągle się uśmiechając. Brunetka wyjęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do Midoriyi. Nie odbierał. Przęłknęła nerwowo ślinę i zadzwoniła drugi raz. Trzeci. Czwarty.

Tenya złapał ją za ramię.

- Uraraka, spokojnie. Nic się nie dzieje. Chodźmy lepiej coś zjeść i wrócimy tutaj nieco później, co ty na to?

Dziewczyna pokiwała głową, unosząc wzrok na przyjaciela. Odetchnęła.

- Dobrze, że przyjechałeś.

- Nie mogłeś cię tak po prostu zostawić. Przyjaźnimy się. Jestem, żeby zapewnić ci wsparcie.

Dziewczyna zaśmiała się na jego poważny ton, co wywołało uśmiech na twarzy Iidy. Jednak dobrze było znów być razem.

Skierowali się do samochodu i ruszyli do najbliższej kawiarni.

- Co tak właściwie robiłeś, jak wyjechałeś?

- Na początku jeździłem z bratem po większych miastach w Stanach Zjednoczonych, żeby znaleźć dla niego odpowiedni szpital. Wiesz...wtedy jak mu się pogorszyło.

Brunetka pokiwała głową nieco posępnie. Uśmiechała się jednak dalej.

- Potem wyszło tak, że trafiłem na pewnych reporterów i zostałem mimowolnie zaangażowany w wywiady na temat poziomu nauki w U.A.

- I robiłeś to przez tyle czasu?

- Nie, nie. Potem urzędowałem tam jako zawodowy bohater. Mają naprawdę duży wskaźnik przestępczości. Zdecydowanie wykraczał poza kompetencje tamtejszych jednostek. Nie dziwię się, że to właśnie tam All Might się wybił.

- Czyli się nie nudziłeś.

Tenya uśmiechnął się pod nosem. Sięgnął do twarzy, żeby poprawić okulary, ale szybko cofnął rękę. Zapomniał, że przerzucił się na soczewki.

- Wy raczej też nie.




Bakugou zszokowany leżał jeszcze chwilę na ziemi, nie mogąc zarejestrować, co się tak właściwie przed chwilą odpierdoliło.

Leżał tak dosłownie kilka sekund, ale kiedy tylko zerwał się na nogi, znowu zamarł. Sparaliżował go strach.

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz