51

2K 224 62
                                    

Uprzedzając wszystkie pytania. Rozdział 50, 49 i 48 istnieją. Są. Mają się świetnie. Jeśli ich nie widziałeś, musisz odświeżyć sobie Wattpada/poczekać/uruchomić ponownie. Przez problemy z opowieścią musiałam po prostu cofnąć je z publikacji i udostępnić drugi raz. Także spokojnie. Wszystko już działa.
A teraz zapraszam do czytania.








- Nie sądziłem, że tak szybko ktoś mnie znajdzie.

Deku odwrócił się powoli w kierunku Uraraki, stojącej w drzwiach od wejścia na dach. Midoriya schował lornetkę do torby i wcisnął ręce do kieszeni, obserwując poczynania zmaltretowanej dziewczyny.

Ochako słaniała się na nogach. Drżała niemiłosiernie, była umorusana w sadzy i krwi. Oddychała ciężko, ale jej oczy zdawały się nad wyraz skupione.

- Jeny, jeny, jeny, dnia spokoju z wami, bohaterami, nie ma.

Na twarzy Izuku rozciągnął się szeroki, obłąkany uśmiech, a z gardła wydobył się śmiech.

- Nie mogę z ciebie.

Piegowaty momentalnie wyciągnął pistolet z torby i wymierzył go w Urarakę.

Ochako opadła na kolana, nie mogąc dłużej stać. Uniosła wzrok na drżącego i zarumienionego Izuku. Chłopak oblizał usta i przygryzł wargę, łapiąc się za głowę.

- Nawet nie masz pojęcia, jak cholernie jestem rozdarty przez tego kretyna.

Stęknął, szarpiąc się za loki. Zieleń jego oczu całkiem utonęła w czerni źrenicy.

- A co by się stało, gdybym teraz strzelił?

- Deku...

Midoriya jeszcze mocniej przygryzł wargę, a po jego brodzie popłynęła krew.

- Jakie to piękne. Piękne. Piękne. Piękne. Piękne. Nazywaj mnie tak dalej. Więcej. Chcę to słyszeć, jak...

Pociągnął za spust.

Pusty dźwięk zniknął wraz z podmuchem wiatru. Ochako wypuściła głośny, paniczny oddech. Złapała się za serce, a po jej czole spłynęły krople potu.

- Mm, jaka szkoda. Ah jaka szkoda. To gra jak w rosyjską ruletkę. Mam wrażenie, jakbym jednocześnie mierzył do siebie i do ciebie. Jakie to cudowne.

- Deku...Midoriya, błagam cię. Musisz wziąć się w garść.

- Midoriya?

Chłopak po raz kolejny ryknął śmiechem. Wysunął pojemnik na naboje, zakręcił nim i płynnym ruchem załadował broń, znowu mierząc w dziewczynę.

- Boom.

Nacisnął spust, ale po raz kolejny nic się nie wydarzyło. Śmiech Midoriyi jeszcze bardziej się nasilił i chłopak przyłożył pistolet do swojej skroni, natychmiast oddając strzał. Cisza.

- Cholera! Cholera, cholera, cholera, ale z nas farciarze, Ocha. Cholerni farciarze.

Parsknął, wyrzucając pistolet za siebie. Wyciągnął nóż z nogawki spodni. Przejechał palcem po jego powierzchni. Uniósł go do góry, przyglądając mu się w świetle zachodzącego słońca.

- Taki piękny. Najpiękniejsza rzecz, jaką w życiu widziałem. Jak dobrze znowu móc żyć w tym świecie. I go używać, widzieć...czuć.

Zerknął z powrotem na Urarakę, która była niepokojąco milcząca.

- Knujesz coś, bohaterko?

Zapytał rozbawiony i zaczął iść w jej stronę.

- Może zamiast tego, w końcu mi coś powiesz?

Ruszył na nią biegiem, ale coś twardego uderzyło go w tył głowy. Upadł z hukiem na ziemię i złapał się za krwawiącą potylicę. Przed oczami mu pociemniało. Usłyszał jak Ochako zrywa się z ziemi i już po chwili szarpał się w kajdanach.

- Aha, wszystko jasne. Ty podła suko. Zabiję cię. Zarżnę jak psa!

- Gada jak Bakugou.

Zmieszany głos Sero dotarł do uszu oślepionego Izuku.

- Tak...szczerze to dobrze, że tyle mówi, bo nie byłam w stanie sklecić logicznego zdania.

Piegowaty milczał, ale na jego twarzy znowu widniał krzywy uśmiech, o który żadna z łącznie ósemki bohaterów, znajdujących się na dachu, wolała nie pytać.

- Już rozumiem. Znowu dałem się ponieść. To takie trudne samemu decydować o sobie. Za bardzo mnie to cieszy.

Midoriya mruczał do siebie pod nosem, na przemian zaciskając i prostując palce.

Dla osób niewtajemniczonych w operację pod znakiem „X", wąskie grono osób podjęło się śledzenia, przez ostatni rok,  Ligii Złoczyńców, udając zaginionych.

W tym Uraraka, która została zaproszona do projektu od razu, gdy znaleziono ją w ruinach centrum handlowego, dwa dni po napadzie.

Hitoshi był łącznikiem pomiędzy agencją Bakugou i Kirishimy, a oddziałem łącznie 15 osób.

Sam Katsuki i Eijiro wiedzieli o całej sprawie (a przynajmniej podstawowe informacje, bo szczegóły były ściśle zastrzeżone), jednak aby zachować pozory, zostali poproszeni o rzekome „działanie na własną rękę".

Przekonanie Bakugou kosztowało wiele wysiłku, nabitych guzów, a także wzięcia pod uwagę faktu, że jego gniew w końcu będzie musiał na kogoś spłynąć.

Wszyscy cicho wierzyli, że tą osobą będzie alter ego Izuku. Katsuki był pierwszym, który ustawił się w kolejce, żeby dokopać Deku.
Obojętne któremu.

Teraz, po roku zbierania informacji, tworzenia planów i przygotowań, w końcu udało im się schwytać osobę, która prawdopodobnie wie o wszystkim, a także o położeniu prawdziwej świadomości Midoriyi.

Wystarczyło tylko wyciągnąć te informacje.

Okej, przepraszam. Nie tylko. Bardziej odpowiednim określeniem jest „aż".

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz