3

6.4K 573 133
                                    

Izuku wytarł łzy z policzków i zdjął zakrwawioną kamizelkę. Popatrzył na nią i cisnął ją przez pokój. Opadł na kafelki i ukrył twarz w dłoniach. Kolejny zwykły dzień w zwykłej pracy. Zaszlochał cicho i objął się ramionami. Znowu w głowie słyszał ten chory śmiech. Strzały. Tym razem do tego wszystkiego doszedł wrzask człowieka.

- Błagam, ucisz się...

Midoriya zatkał uszy rękami i zacisnął powieki. To było za dużo. Nie mógł tego znieść. Nie mógł tego dalej ciągnąć. Nie tego przecież chciał. Chciał pomagać, ratować ludzi, być ich wsparciem.

Piegowaty wstał ociężale z podłogi i udał się do sypialni. Spojrzał z utęsknieniem na łóżko, ale zamiast iść spać, usiadł przy biurku. Zapalił lampkę nocną i odpalił komputer.

- Muszę rzucić tą cholerną pracę, bo już doszczętnie oszaleję.

Zalogował się na swoje wszystkie służbowe konta i wylogował się na amen z systemu. Wstukał szybką wiadomość do szefa, że jutro przyjdzie złożyć wymówienie. Nie miał zamiaru bać się kogoś, kto jedynie może zagrozić jego posadzie. To on zabijał. To on zaglądał śmierci w oczy. To on się szkolił. A szef? Jedynie siedzi za biurkiem i rzuca słowa na wiatr. Nie ma się czego bać. Prawda?

A jednak Izuku odczówał lęk. Nie wiedział nawet przed czym. Ostatnimi czasy w ogóle mało wiedział. Spojrzał zmęczony na kartkę z autografem i numerem telefonu od Bakugou. Po rozmowie z dawnym przyjacielem poczuł się lepiej, ale wtedy dostał kolejne zlecenie. Zamordowanie rodziny biznesmena wraz z nim samym.

Midoriya włamał się wczorajszej nocy do jego rezydencji z nożem w ręku. Przeszukał cały dom. Za pierwszymi drzwiami znalazł pokoik dziecięcy. Malutkie, może roczne dziecko leżało spokojnie w łóżeczku. Izuku już wtedy wiedział, że to co zaraz zrobi całkowicie go zniszczy. Pierwsze pchnięcie noża. Prosto w malutkie, niewinne serduszko. Patrzył przerażony na zakrwawione ciało chłopca. Opuścił pokój na drżących nogach, czując łzy w oczach. W kolejnym pokoju znalazł prezesa z żoną. Przełknął ciężko ślinę i po cichu podszedł do kobiety. Płynnym ruchem odebrał jej życie. Krew prysnęły na wszystkie strony, ochlapując i budząc przy tym mężczyznę. Przerażony krzyk rozdarł ciszę. Izuku dopadł prezesa i przygwozdził go do podłogi. Nie widział wyraźnie przez łzy w oczach.

- Przepraszam...tak bardzo przepraszam!

Wykonał niedokładny ruch i wbił ostrze w ramię mężczyzny. Ten krzyknął i złapał go przerażony za ramię. Piegowaty stłumił wrzask bólu, gdy mężczyzna użył na nim indywidualności i praktycznie zmieżdżył mu ramię w uścisku. Wyciągnął nóż z jego ramienia i szybkim ruchem wbił go w klatkę piersiową mężczyzny.

Piegowaty zacisnął dłonie na narzędziu zbrodni i zapłakał głośno. Pod nosem szeptał ciche przepraszam i z każdą minutą czuł coraz bardziej to przytłaczające poczucie winy. Nagle usłyszał odgłos otwieranych drzwi.
Spojrzał w tamtą stronę i dostrzegł małą dziewczynkę. Zamarł.
Dziecko zakryło usta rękami i upadło na podłogę. Midoriya przyglądał się jej przerażony. Już chciał wstać i uciekać, ale dziecko złapało za telefon.

- N-nie ruszaj się! Dz-dzwonię na policję! Jak tylko rodzice wstaną, będziesz miał przechlapane!

Piegowaty zacisną zęby. Ogromny chłód ogarną go od środka. Odsunął się przerażony od zimnego ciała mężczyzny i złapał się za głowę.

- Oni nie wstaną...

Szepnął cicho. Drżącą dłonią sięgną po nóż ukryty w nogawce spodni. Podszedł do dziewczynki i opadł przed nią na kolana. Dziecko pisnęło i upuściło telefon. Izuku usniósł ostrze do góry. Ciężko oddychał dławiąc się łzami.

- Dlaczego!?

Wbił nóż w jej brzuch. Odskoczył jak rażony prądem i schował twarz w dłoniach.

- Dlaczego...

Usłyszał jak jej martwe ciało upada na podłogę. Poczuł jak coś w nim pęka. Cisnął rękawiczki na podłogę i wybiegł z rezydencji. Miał gdzieś, że zostawił poszlaki, dzięki którym policja go znajdzie. Taką właściwie miał nadzieję.

Kiedy dotarł do domu, zamknął drzwi na klucz i rozpłakał się jak dziecko. Miał dość.

Teraz siedział przy biurku wgapiając się w autograf od Katsukiego. Wziął w dłonie wymiętą kartkę i przytulił ją do piersi. Zamknął oczy, a głosy w jego głowie umikły. Westchnął wycieńczony i wrócił myślami do teraźniejszości. Zabrał się za pisanie zaległego raportu.

And The End {BakuDeku}Место, где живут истории. Откройте их для себя