61

2.1K 212 336
                                    

Występuje scena 18+,
czytasz na własną odpowiedzialność.



Izuku odstawił pudła, oddychając ciężko.
Wyprostował plecy, które strzeliły boleśnie, a sam chłopak stęknął przeciągle.

Podszedł do kanapy, chwytając w międzyczasie pilot. Odpalił telewizor na przypadkowym kanale, wracając do wypakowywania ocalałych rzeczy z poprzedniego domu. Odetchnął głęboko. Znowu mógł zacząć od nowa.

- Po długiej i przykrej przerwie, nareszcie możemy spotkać się z naszymi ulubionymi bohaterami. Kaminari Denki, Kirishima Eijiro i Bakugou Katsuki, nasza ukochana, nierozłączna trójka zainwestowała w, kolejne w tym tygodniu, spotkanie fanowskie. „Chcemy odnowić więź, z ludźmi, dla których poświęcamy życie i oddajemy się całym sercem" - wyznaje Red Riot. Fani-

Midoriya wyłączył TV, zostawiając wszystkie obowiązki na później. Złapał jedynie bluzę, związał włosy w kitkę i wyszedł z mieszkania, kierując się na zlot. Miał dziwne deja vi, ale postanowił się myśleć o tym zbyt długo.
I tak ostatnimi czasy bardzo często tonął we własnych myślach i potrafił siedzieć w bezruchu kilka bitych godzin. Przeważnie z transu wyrywał go Shinsou, który przychodził ponarzekać na pracę i upewnić się, że piegowaty nakarmił kota, którego mu podarował.

Czy nakarmił go dzisiaj?

Tak, na pewno. Pamiętał, jak przez przypadek wywrócił miskę.

Potrząsnął głową, wysiadając z tramwaju. Naciągnął kaptur na włosy, nie chcąc za bardzo rzucać się w oczy.

Dotarł w dobrze znane mu miejsce. Powstrzymał się, przed przeciskaniem się w tłumie i usiadł na zaciemnionej ławce na uboczu. Zamknął oczy, wsłuchując się w gwar rozmów i śmiechów.

Po jakimś czasie zaczęło się ściemniać. Ludzie zbierali ostatnie autografy, robili zdjęcia i kupowali gadżety. Gdy tak naprawdę w po podpis od Bakugou stało już tylko kilka osób, Izuku postanowił dołączyć do kolejki.

Zaczął się denerwować. Nie widział się z nim, odkąd zamknęli sprawę Ligii Złoczyńców. Znaczy...prawie zamknęli. Kiedy po prostu przestali być przydatni. Ile to minęło? Dwa, trzy tygodnie?

Zanim zdążył to dokładnie ustalić, stał już przed stolikiem, na którym leżały nogi blondyna. Katsuki nie spojrzał na niego, dopiero po długiej chwili milczenia, posłał mu piorunujące spojrzenie.

- Dla kogo i na czym? Jesteś-

Urwał, unosząc wysoko brwi.

Deku uśmiechnął się i lekko zarumienił zażenowany. Zdjął kaptur z głowy, machając mu nieśmiało.

- Hej, Kacchan...

- Deku.

Warknął wrogo, podrywając się na równe nogi.



A teraz siedzieli w barze. Na zegarze dochodziła może druga, a oni...dosyć mocno wstawieni, rozmawiali, śmiejąc się jak nigdy.

Midoriya prawie dławił się śliną, słysząc, jak Bakugou wydziera się na szklanki. Kiedy jednak zaczął nimi rzucać, doszedł do wniosku, że pora się stąd ulotnić.

- I kurwa. Ja lecę za tym chłopakiem, on zapierdala na tych swoich psich łapach. Już mam na niego skoczyć, a tu nagle banda kundli na mnie wyskakuje. Ja się patrzę, a to jakiś psi kurwa pociąg. Nie wiem jak byli złączeni, mam to w dupie, ale jak zaczęli robić jakieś tańce dookoła mnie, to ci kurwa przysięgam. Pomyślałem „pojebani!". Ale tak długo nad tym myślałem, że ten typ na psich łapach zwiał. Już mam za nim gonić, ale te psy. Kurwa, te psy..czekaj, gdzie my idziemy?

And The End {BakuDeku}حيث تعيش القصص. اكتشف الآن