27

3.3K 339 42
                                    

Kojarzycie ten widok, gdy w teledysku z piosenki o niespełnionych marzeniach, postać idzie środkiem więziennego korytarza? Po dwóch stronach stoją dwaj rośli faceci i trzymają więźnia za ramiona. On sam idzie, rozglądając się w zwolnionym tempie na boki, patrząc po innych osobach, które biją żywo w kraty, krzycząc zbereźne i chamskie rzeczy. Po chwili więzień spuszcza wzrok na swoje nogi i idzie dalej.

Bardzo podobnie wyglądał teraz Izuku. Z tym, że nie rozglądał się na boki. No i nie szedł w zwolnionym tępie. Jak już możecie się domyślać, ani rada Shinso, ani żadne tłumaczenia nie pomogły piegowatemu uwolnić się, a przynajmniej złagodzić oskarżeń. Ciągle był w ciemnej, zimnej i smutnej dupie.

Zastanawiał się, co może sobie o nim myśleć Uraraka. Czuł bolesny uścisk w sercu na myśl, jak bardzo wszystkich zawiódł. Pamiętał dobrze reakcję brunetki na wieść, że jest mordercą. Przyjęła to najgorzej i już w tamtej chwili był pewny, że nie będzie chciała mieć z nim nic wspólnego. Był w szoku, że jednak go nie nienawidzi.

Teraz...teraz też nie widział w jej oczach obrzydzenia. Dostrzegł tam przerażenie i żal. Szalejące emocje, zgrabnie ukrywane za maską profesjonalizmu, obijały się o jej czekoladowe tęczówki. Świdrowała Izuku tak intensywnym spojrzeniem, że chłopak nie był w stanie wydusić z siebie słowa.

- Co to jest?

Kobieta położyła na stół pistolet w foliowym worku. Dokładnie ten sam, który Midoriya otrzymał od Romero. Dokładnie ten sam, którym go zabił. Piegowaty przełknął ślinę, a jego dłoń zaczęła niekontrolowanie drżeć. Złapał ją między palce drugiej ręki, oddychając ciężko. W głowie znowu zaświszczały mu miliony odgłosów, krzyków, strzałów i szlochów. Zacisnął oczy.

- Zamknijcie się.

Szepnął, nie mogąc przez to wszystko zebrać myśli. Zimny supeł zacisnął się dookoła jego żołądka i już po chwili zwymiotował, gwałtownie odchylając się w bok.

- Zamknijcie cię!

Krzyknął nieco płaczliwym tonem. Musiał być w pełni skoncentrowany, żeby jakoś się z tego wywinąć, ale nie mógł nic zrobić, kiedy jego umysł bawił się w symulację odgłosów wojennych. Zielonowłosy w akcie rozpaczy, chwycił pistolet, rozrywając folię i zaczął strzelać we wszystkie strony. W środku nie było naboi, co jedynie jeszcze bardziej wytrąciło go z równowagi. Rzucił bronią o ścianę, a po jego policzkach potoczyły się łzy. Dyszał ciężko i przez cały szum w jego głowie, ledwo przebił się głos Uraraki.

- Oszalałeś?

Wychrypiała słabo, wstając od stołu. Spojrzała zszokowana na roztrzęsioną posturę Midoriyi i skierowała się pospiesznie do wyjścia. Zrobiła to instynktownie. Izuku nie był już w pełni jej przyjacielem. Nie był tym samym człowiekiem i ewidentnie miał problemy o podłożu psychicznym. W tamtej chwili najzwyczajniej w świecie się go po prostu bała. Wyszła z sali przesłuchań, oddychając głęboko. Wygładzili drżącymi dłońmi swój garnitur i skierowała się do recepcji. Nie miała już na nic siły. Piegowaty był winny i to nawet nie podlegało dyskusji. Nie to, że nie chciała mu pomóc, albo że życzyła mu źle...taka była jej praca. No i po tym, co dzisiaj zobaczyła, może Izuku faktycznie potrzebuje pomocy specjalisty. Jakiegokolwiek.

Deku po tym, jak został w sali dosłownie na chwilę, zdążył wcisnąć się w kąt, zaciskając kurczowo uszy. Musieli wywlekać go ze środka siłą i żadne słowo zdawało się do niego nie docierać. Został zamknięty w celi i poinformowany, że jeszcze dzisiaj odbędzie się kolejne przesłuchanie, ale w sprawie innych zarzutów. Policjant, który to mówił, był tym samym, który wcześniej pluł w niego jadem. Teraz jednak widać było w jego oczach żal. Żal spowodowany świadomością, że tem człowiek naprawdę się boi i że jest to strach skierowany nie tylko w kierunku długiego wyroku, czy czynów których dokonał. Ten strach był skierowany w kierunku własnej osoby.

Jeśli nawet Uraraka uciekła, jak Midoriya miał wytrzymać sam ze sobą w celi?

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz