37

3.1K 343 125
                                    

Izuku zgarnął z salonu wszystkie kubki i talerze i skierował się z nimi do kuchni. Zanim zabrał się za zmywanie, odkrzyknął jeszcze pożegnanie w stronę przyjaciół.

Po tym, jak się ocknął i już na dobre odzyskał kontakt z rzeczywistością, cały stres związany z przeczuciem, że każda z osób, która do niego przyszła, chce go po prostu zmieszać z błotem, przerodził się w szczęście.

Grupka dawnych przyjaciół siedziała dosyć długo w salonie i rozmawiała na naprawdę wiele tematów. W międzyczasie wpadł też Shinso, Todoroki, Yaomomo. Midoriya nie przypuszczał, że taki poziom radości, jaki odczuwał, jest w ogóle do osiągnięcia.

Skończył zmywać i oparł się o blat, z delikatnym uśmieszkiem. Odetchnął pod nosem. Cisza już zaczynała mu przeszkadzać, ale starał się ignorować ten niepokój. Odwrócił się i wrócił do salonu, żeby pooglądać telewizję, ale zatrzymał się w pół kroku.

- K-Kacchan?

Bakugou siedział rozwalony na kanapie, pykając coś w telefonie. Na głos Deku, uniósł nieznacznie spojrzenie ze swoją standardową miną. Prychnął pod nosem i schował komórkę do kieszeni.

- Myślałem, że tez poszedłeś.

- To źle myślałeś.

Odwarknął i wstał, podchodząc do Midoriyi. Deku automatycznie cofnął się o krok. Katsuki zauważył ten dosyć subtelny ruch, więc zatrzymał się. Włożył ręce do kieszeni i milczał, przeszywając Izuku spojrzeniem. Piegowaty przełknął ślinę i splótł swoje dłonie razem.

- Kacchan, przepraszam cię.

Zdecydował się przerwać ciszę. Wypowiedział te słowa praktycznie szeptem. Starał się zatuszować drżenie głosu i przyjął twardą postawę. Chciał pokazać, że jest w stu procentach poważny. Bakugou w odpowiedzi uniósł jedynie brew. Deku zmieszał się jeszcze bardziej, ale pozostał nieugięty.

- Naprawdę. Nie miałem tego na myśli...tego z tamtej nocy. Pamiętasz?

Brew powędrowała jeszcze wyżej.

- Jasne, że pamiętasz... Ja po pros-

- Ty po prostu co?

Blondyn przerwał mu gwałtownie. Nie wiedział dlaczego, ale każde słowo Izuku wprowadzało go w jeszcze większą frustrację.

- J-ja..

- Tak o sobie to powiedziałeś? Pozwoliłeś mi wyjść wiedząc, na jakiego chuja wyszedłeś? Jeśli myślisz, że się będziemy teraz kurwa przyjaźnić, jakby się nic nie stało, to się grubo mylisz!

Podniósł głos i podszedł do piegowatego gwałtownym krokiem. Przyszpilił go do ściany.

Nie wiedział, dlaczego wypowiedział tamte słowa. Patrzył teraz z bliska na przeszklone oczy Izuku i nie musiał się wysilać, żeby dostrzec tam ogromny ból. Znowu to robił, znowu go ranił.

Nie chciał tego. Tak naprawdę nie wiedział czego chce. Nie chciał przeprosin, ale nie miał zamiaru przebaczyć Izuku, jeśli ten nawet się nie wytłumaczy. Nie chciał słuchać jego głosu, ale nie mógł znieść, jak jego usta były zamknięte. Nie chciał patrzeć w jego oczy, ale nie potrafił oderwać od nich wzroku. Nie chciał się z nim przyjaźnić, ale nie chciał też go zostawiać.

Ta cała papka w jego głowie przyprawiała go o taką wściekłość, że mimowolnie wywołał niewielkie wybuchy. Deku zacisnął oczy.

- Przepraszam, że cię zraniłem-

- Nie zraniłeś! Za kogo się kurwa uważasz!? Że niby ty miałbyś mnie zranić!?

- Więc co tutaj robisz!?

W przeciwieństwie do krzyku Katsukiego, wrzask Izuku był płaczliwy. Załamany. Bezradny. Chłopak tak bardzo nie wiedział, co mógłby jeszcze zrobić. Co Bakugou miałby jeszcze zrobić. Skoro tak go nienawidził, mógł wyjść. Nikt go tu nie trzymał. Midoriya zaakceptował fakt, że jest nikim w jego życiu. Znowu będzie po cichu śledził jego życie, jak obcy dla niego fan. Znowu będzie trzymał za niego kciuki przed ekranem. Ale nie będzie mu wadził. Godził się na to, jeśli Bakugou tego chciał.

- Możesz iść!

- Nie mów mi co mam robić!

Bakugou był wkurwiony. Kiedyś najpewniej walnąłby Deku w twarz i odszedł, a po chwili usłyszałby za sobą jego kroki. Teraz Izuku sam pozwala mu odejść. To niedorzeczne. Absurdalne. Z jakiej niby racji?

Złapał piegowatego za kołnierz bluzki i uniósł go nieznacznie nad ziemię. Midoriya złapał go automatycznie za nadgarstek.

- Nie mam zamiaru iść, dopóki sam nie zechce!

Deku nic nie odpowiedział. Łapał gwałtownie powietrze, walcząc ze łzami, które już po chwili wypłynęły z oczu.

- Przepraszam-

To jedno słowo wymieszało się ze szlochem.

Blondyn patrzył na niego zszokowany. Spodziewał się krzyku, nawet uderzenia, ale nie tego. Nie teraz.

- Przepraszam, że mnie nie było-

Zapłakał głośno, a Bakugou puścił go, cofając się. Midoriya opadł na podłogę. Łzy zaczęły skapywać na podłogę.

- Gdybym był, może byłoby lepiej.

Uniósł wzrok na Bakugou.

- Może lepiej byśmy się rozumieli. Przepraszam, Kacchan. Nie chciałem-

Zakrył oczy wierzchem dłoni.

Midoriyia doszedł do jednego racjonalnego wyjścia. Katsuki był zły, że tak po prostu zniknął.

Ich relacja w UA nie była jakoś okropnie zła. Szła w dobrym kierunku, prostowała się.

A Izuku tak po prostu to zniszczył. Potraktował jak coś nieważnego. Zbędnego. Jak przeszłość. Przestał liczyć się z Kastukim i zranił go. Może tak samo, jak blondyn zrobił to Deku, ale nawet mimo tego, Midoriya czuł, że nie miał prawa.

Mógł się przynajmniej pożegnać.

Przynajmniej z nim.

Blondyn stał jak wryty, obserwując zapłakanego i zasmarkanego Izuku. Zastanawiał się, dlaczego mu ulżyło. Nie chodziło mu w żadnym wypadku o to. Przecież kiedy wywalili Deku z U.A, cieszył się jak głupi. Potem teoretycznie o nim zapomniał i dopiero kiedy zaczęło być głośno i o nim, i o Izuku, i o wszystkich z jego rocznika, zaczął tęsknić i żałować.

Teraz do niego dotarło, że faktycznie było mu przykro, kiedy Midoriya przestał chociażby pojawiać się na jego zlotach.

Przypomniał sobie, jak spotkał Izuku na swoim zjeździe fanowskim. Jak wypili razem kawę. Jak rozmawiali jak starzy znajomi.

Przypomniał sobie uczucie, jakie mu towarzyszyło. Radość, ulga, zmartwienie, niepewność i oczywiście złość.

Zacisnął zęby. Po chwili także dłonie w pieści. Przeklnął pod nosem i...

...odwrócił się na pięcie. Wyszedł.

Słyszał jeszcze za drzwiami płacz Izuku, ale potrząsnął głową i praktycznie pobiegł do samochodu. Wszystko zrobiło się jeszcze bardziej zagmatwane. Katsuki musiał to przemyśleć. To i wszystko inne.

And The End {BakuDeku}Onde histórias criam vida. Descubra agora