2

7.2K 623 435
                                    

Midoriya surfował po kanałach, wodząc znudzonym spojrzeniem po kolorowych ikonkach. Była sobota. I jak każdy szanujący się człowiek, Izuku leżał w szlafroku na kanapie, zajadając się chrupkami. Od niechcenia zatrzymał się na wiadomościach. Daikaku Miyagi - jego znajomy prezenter telewizyjny, który często łapał go podczas jego nie-tajnych akcji i prosił o wywiad, opisywał właśnie fanowskie spotkanie z top bohaterami.

Piegowaty ożywił się nieco i pogłośnił wiadomości.

-Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych zlotem! Mimo iż będziemy relacjonować państwu na żywo każdą minutę spotkania, to jednak warto pojawić się osobiście! Oh, właśnie idzie Red Riot, bardzo prosimy o krótk-

Midoriya wyłączył telewizor w pośpiechu nakładając spodnie. Złapał za okulary przeciwsłoneczne i kaszkiet. Szybko zamknął drzwi od swojego mieszkania i udał się na najbliższy przystanek metra. Mimo iż miał prawo jazdy, nie chciał jechać samochodem. Był on jeszcze bardziej rozpoznawalny niż on sam. Dostał go w pakiecie ze snajperką i za każdym razem, gdy musiał kogoś eskortować, robił to właśnie w tym pojeździe. I często były to niemałe osobistości.

Wsiadł do zatłoczonego metra. Nie do końca wiedział po co idzie na zlot. Może chciał zobaczyć starych znajomych? Może to była po prostu zachcianka. Tak czy inaczej już wysiadał ze swojego transportu i kierował się na rynek, z którego dobiegała muzyka i gwar rozmów. Założył na nos okulary, a na głowę kaszkiet, na który dodatkowo naciągnął kaptur. Ukrył ręce w kieszeniach i skierował swoje kroki do centrum całego widowiska. Dostrzegł długie kolejki, które jak się domyślił były ustawione do wzięcia autografu. Podszedł bliżej i udało mu się zobaczyć Kirishime. Właśnie robił sobie zdjęcie z jakimś fanem, pokazując przy tym szereg swoich rekinich zębów. Izuku mimowolnie uśmiechnął się na ten widok. Niedaleko stało stoisko Todorokiego. Heterochomik podpisywał się właśnie na czołach dwóch wielbicielek na raz. Midoriya zachichotał cicho. Skręcił w przeciwną stronę niż tam gdzie można było wziąć autograf i skierował się do stoisk z jedzeniem.

- Przepraszam, ile za kawę?

Sprzedawca całkowicie go zignorował. Albo nie zauważył. Izuku był przyzwyczajony do tego tylu sytuacji. Jego praca nauczyła go skradania się, wtapiania się w tłum i znikania nawet bez kryjówki. Westchnął i zadzwonił dzwonkiem stojącym na ladzie. Kasjer spojrzał na niego lekko zaskoczony.

- Ile za kawę?

- Ta-

Sprzedawca urwał w połowie słowa i wbił zafascynowany wzrok w coś za plecami Midoriyi. Piegowaty warkną pod nosem. Odwrócił się za siebie i dostrzegł Urarake. Dziewczyna była ubrana w zwiewną sukienkę i przeciwieństwie do reszty bohaterów na zlocie, nie miała na sobie swojego stroju. Izuku w pierwszej chwili chciał podejść i się przywitać, ale stwierdził, że to niestosowne i raczej nie powinien.
Zrezygnował z tego pomysłu tak samo jak z kawy i odszedł od straganów. Usiadł na zacienionej ławce i obserwował z daleka całą imprezę, która powoli dobiegała końca.

Pierwsze złożyły się stragany zafundowane przez agencję Shoto. Chłopak pożegnał swoich fanów i zniknął za drzwiami drogiego samochodu, który już po chwili odjechał z piskiem opon. Kolejna uciekła Occhako. Później Denki, którego Izuku wcześniej nie zauważył.

Tak samo jak nie zauważył stoiska Katsukiego. Fani powoli zaczynali opuszczać zlot, dzięki czemu zrobiło się znacznie ciszej. Izuku pchany jakimś impulsem skierował się do powoli zwijających się straganów Bakugou. Stanął na końcu krótkiej kolejki po autograf. Zaczął skręcać rękaw swojej bluzy stresując się z każdą chwilą coraz bardziej.

W końcu stanął przed blondynem. Mężczyzna miał założone nogi na stół i wpatrywał się spokojnie w Izuku. Piegowaty przełknął ślinę i wyciągnął kartkę z kieszeni bluzy. Drżącą dłonią podał ją Bakugou.

- Dla kogo?

- Huh?

Midoriya lekko spanikował. Zapomniał, że musi się przedstawić. Nie wiedział co teraz zrobić. Nie widział się z blondynem bardzo długo i...

- Imię.

Zaczął wodzić wzrokiem po otoczeniu i wybijać sobie palce.

- Ah, t-tak, znaczy ja tak właściwie...

- Czy ja cię przypadnie gdzieś już nie widziałem?

Midoriya oblał się rumieńcem.

- T-tak właściwe to muszę iść-

Piegowaty szybko się odwrócił i już miał naciągać kaptur głębiej, ale potknął się i zrzucił z głowy kaszkiet, wraz z okularami. Zamarł.

- Deku?

Usłyszał za sobą zszokowany głos Bakugou.

- C-cześć Kacchan...

Spojrzał kątem oka na blondyna, ale szybko się odwrócił. Już miał iść, ale poczuł dłoń na swoim nadgarstku. Wzdrygnął się nieco.

- Czekaj, czekaj. Nie widzieliśmy się tyle lat, a ty tak po prostu sobie idziesz, nerdzie?

Zielonowłosy poczuł ciepło rozlewające się po jego ciele. Odwrócił się do Bakugou i uśmiechnął się słabo.
Blondyn puścił jego rękę.

- Idziemy, postawie ci kawę.

Midoriya kiwnął głową i wyrównał krok z Katsukim. Doszli do jednego z jeszcze otwartych straganów. Było to to samo stoisko, w którym Izuku starał się zamówić napój. Sprzedawca rozdziawił szczęśliwy buzię, widząc pro-herosa, jednak szybko mina mu zrzedła, gdy zobaczył piegowatego.

- Dwie kawy.

- Już się robi!

Midoriya zaśmiał się cicho słysząc entuzjazm w głosie kasjera. Ten posłał mu gromiące spojrzenie i podał napoje Bakugou. Usiedli przy najbliżeszj ławce. Katsuki wręczył piegowatemu jego napar. Siedzieli chwilę w ciszy.

- Więc, co tak właściwie teraz robisz? Było o tobie nawet głośno jakiś rok temu, a teraz?

Izuku spojrzał na Bakugou. Zrobiło mu się nagle przykro widząc jego umięśnioną sylwetkę, strój bohaterski i w ogóle to wszystko. Naciągną mocniej rękawy bluzy i westchnął.

- Tak właściwie...to chciałem rzucić pracę.

- Co, co ci do łba strzeliło. Jesteś jednym z najlepszym policjantów, zasrany nerdzie!

Midoriya lekko się uśmiechną, słysząc to przezwisko. Szybko jednak posmutniał. Wbił wzrok w czarny napój.

- Szef powiedział mi podobnie...Stwierdził, że każdy powinien robić to, do czego jest stworzony....

Przełknął ciężko ślinę i wziął duży łyk kawy. Usłyszał świst w uszach, a w oczach zebrały mu się łzy.

- Nie widzę, żeby te słowa cię cieszyły.

Głos Bakugou był zdecydowanie bardziej rozdrażniony niż wcześniej. Midoriya szybko doprowadził się do pożądku i odetchnął.

- Po prostu...nie lubię swojej pracy.

- Ale co ty tak właściwie teraz robisz.

- J-ja...nic dobrego Kacchan.

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz